Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Kiełbowicz: Grę w Siarce Tarnobrzeg wspominam bardzo dobrze [WYWIAD]

Damian Wiśniewski
Damian Wiśniewski
Tomasz Kiełbowicz w latach 1993-1996 zagrał w barwach Siarki Tarnobrzeg ponad 100 meczów na poziomie pierwszej (wówczas najwyższej) i drugiej ligi. Strzelił trzy gole, a później zdobywał mistrzostwa Polski w barwach Polonii Warszawa i Legii Warszawa. Grał też w Unii Hrubieszów, Rakowie Częstochowa i Widzewie Łódź, a w reprezentacji Polski zanotował dziewięć występów. Obecny szef skautów Legii w rozmowie z nami opowiedział między innymi o swojej karierze oraz sentymencie do tarnobrzeskiego klubu.

Pańska przygoda z piłką nożną zaczęła się w rodzinnym Hrubieszowie. Jak pan pamięta tamten okres?
W wieku 10 lat zacząłem grać w miejscowym klubie "Unia". Na pierwszy trening zaprowadził mnie starszy brat, który grał w barwach tego klubu. Wtedy zacząłem swoje pierwsze profesjonalne treningi w trampkarzach, wcześniej kopałem piłkę z chłopakami na podwórku.

Pochodzi pan ze sportowej rodziny, czy jako jedyny na poważnie zajął się grą w piłkę?
Mam dwóch starszych braci. Jeden z nich grał w Unii, a do tej pory jest jej wiernym fanem. Mój tata natomiast sam nie grał, ale zawsze był piłkarskim kibicem.

Przełomowym momentem dla pana było chyba przejście do Siarki Tarnobrzeg. Jak wyglądały kulisy tego transferu?
Na jeden z meczów w barwach Unii, który był moim drugim występem w zespole seniorów, przyjechało dwóch trenerów z Tarnobrzega Janusz Gałek oraz Jan Złomańczuk. Graliśmy wtedy w czwartej lidze. Po spotkaniu zaproszono mnie na testy piłkarskie do Siarki. Miało to miejsce w czerwcu 1993 roku. Przyjechałem na sprawdzian i po pierwszym sparingu, który był rozgrywany w Tarnobrzegu, dostałem propozycję kontraktu.

W książce Sławomira Strzałki można przeczytać, że jest pan odkryciem Janusza Gałka, pan w jednym z wywiadów dla legia.net wspomina, że duży wpływ na transfer miał Jan Złomańczuk. To jak to było?
Jednemu i drugiemu zawdzięczam bardzo dużo, ale myślę, że większy wpływ na moją karierę miał Jan Złomańczuk.

Dla mnie, 17-letniego wówczas chłopaka, zmiana otoczenia była dużym wyzwaniem. Od początku mojego pobytu w Tarnobrzegu trener Złomańczuk bardzo mi pomagał. Dbał o to, żebym nie zaniedbywał szkoły, często prowadził ze mną treningi indywidualne, dzięki którym mogłem podnosić swoje umiejętności.

Przez 3,5 roku pobytu w Siarce zdarzyły się panu spadek i awans z powrotem do pierwszej ligi. Piłkarsko był to udany okres?
Pół żartem można powiedzieć, że byliśmy za dobrzy na drugą ligę, ale za słabi na pierwszą. Ja mimo wszystko bardzo dobrze wspominam tamten okres. Dla mnie był to bardzo duży przeskok z czwartej ligi do pierwszej, która była wtedy najwyższą klasą rozgrywkową. Zajęcia były profesjonalne, a zaplecze treningowe naprawdę wysokiej klasy. Myślę, że do tej pory niewiele klubów może pochwalić się taką bazą, jaką wtedy miała Siarka. Świetnie przygotowane boiska, hala sportowa, basen, całe zaplecze odnowy biologicznej - wszystko na wysokim poziomie. Na lata 90. to naprawdę robiło wrażenie.

Później spotkał się pan z trenerem Gąsiorem - czym różniła się Siarka Gąsiora od Siarki Gałka?
Trener Gałek bazował przede wszystkim na odpowiednim przygotowaniu fizycznym swoich piłkarzy.

Trener Gąsior objął klub po spadku z pierwszej ligi z celem awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej. Zawsze był przygotowany do zajęć, dbał mocno o wszystkie szczegóły. Treningi były dosyć długie, ale przy tym dobrze zaplanowane. Bardzo dużą uwagę przywiązywał również do rozwiązań taktycznych . Mieliśmy wtedy młody zespół z Mariuszem Kukiełką, Sylwkiem Janowskim, Krzyśkiem Przypkowskim czy Andrzejem Białkiem, a trener nie bał się na nas postawić. Cel awansu został zrealizowany już po roku.

W Tarnobrzegu spotkał pan kilku zdolnych piłkarzy, którzy potem osiągnęli niemało w piłce, jak Cezary Kucharski, Mariusz Kukiełka, Jacek Berensztajn. Który z nich robił na panu największe wrażenie?
Każdy z nich miał cechy, które predysponowały do tego, by osiągnąć coś w piłce. Każdy też grał na innej pozycji dlatego trudno jednoznacznie ich porównać. Wszyscy natomiast byli ukierunkowani charakterologicznie na sukces w piłce.

Czarek Kucharski był napastnikiem, który nigdy nie odpuszczał. Dużo nad sobą pracował. Mariusz Kukiełka grał na pozycji stopera i już w wieku 17 lat był liderem defensywy Siarki, zawsze pewny swoich umiejętności. Jacek Berensztajn z kolei był świetnie wyszkolony technicznie, potrafił bardzo dobrze wykonywać stałe fragmenty gry.

Z Cezarym Kucharskim spotkał się pan również później w Legii Warszawa.
Tak, a w Siarce dość krótko graliśmy razem, Czarek wyjechał później do FC Aarau w Szwajcarii. W Legii natomiast był kapitanem i dwukrotnie zdobyliśmy razem mistrzostwo Polski w 2002 i 2006 roku.

A jak pan wspomina sam pobyt w mieście?
Pobyt w Tarnobrzegu wspominam bardzo dobrze, choć w ostatnich latach nie miałem zbyt wielu możliwość, by przyjechać w odwiedziny to sentyment do miasta pozostał. Uczyłem się w tamtejszym liceum, przez pierwszy rok mieszkałem w hotelu robotniczym przy Moniuszki, niedaleko stadionu. Był to fajny okres w moim życiu.

Później przeniósł się pan do Rakowa Częstochowa. Szukał pan stabilizacji?
Po spadku Siarki do drugiej ligi chciałem się dalej rozwijać. Dostałem propozycję grania znowu w najwyższej klasie rozgrywkowej i z niej skorzystałem.

Kolejne lata, to już jedne z najbardziej udanych polskich marek. Na początku Widzew - dlaczego grał pan tam tylko pół roku?
Trafiłem do naprawdę silnej drużyny ówczesnego wicemistrza Polski z wieloma reprezentantami kraju w swoim składzie. Pojawiła się szansa gry w europejskich pucharach. Miałem możliwość występów przeciwko takim zespołom jak Fiorentina czy AS Monaco. Natomiast najbardziej utkwił mi w pamięci pojedynek z Litexem Łowecz. Pierwsze spotkanie na wyjeździe przegraliśmy 1:4 w rewanżu było 4:1 i po karnych awansowaliśmy do następnej rundy.

Po półrocznej grze w Widzewie odszedłem, ponieważ otrzymałem propozycję z Polonii Warszawa, która miała realne szanse na zdobycie tytułu mistrza Polski. Skorzystałem z tej opcji i, jak się później okazało, był to dobry ruch, bo już po kilku miesiącach mogłem się cieszyć ze zdobycia tego trofeum.

Widzew i Polonia to były chyba pierwsze kluby, w których mógł pan poczuć presję oczekiwań osiągnięcia czegoś naprawdę dużego.
Na pewno tak. Te drużyny miały aspiracje grania o wyższe cele, oczekiwania były na pewno dużo większe niż w moich poprzednich klubach.

Miał pan okazję pracy z trenerem Engelem, z trenerem Wdowczykiem. Jacy to byli trenerzy?
Obaj byli dobrze przygotowani zarówno pod względem merytorycznym, jak i taktycznym. Z trenerem Engelem miałem przyjemność trenowania na zgrupowaniach reprezentacji Polski, a to nieco inna praca niż w klubie. Trener Wdowczyk był wówczas na początku swojej pracy trenerskiej, a już po roku udało mu się zdobyć tytuł mistrza Polski. Obaj byli wymagający, ale potrafili dotrzeć do zawodników i odpowiednio ich zmotywować przed każdym meczem. Dzięki temu również osiągali sukcesy.

Wspomniał pan w jednym wywiadzie, że zawsze chciał grać w Legii. Dość oryginalną drogę pan sobie wybrał grając wcześniej w dwóch rywalizujących z nią klubach.
No tak, dość długo to trwało, zanim do Legii trafiłem.

Mój tata i brat byli zawsze kibicami Legii, brat jeździł na spotkania w europejskich pucharach a także w późniejszym okresie na Ligę Mistrzów. Jako młody chłopak miałem marzenie, by zagrać w tym klubie i po czasie udało się je zrealizować.

Kibice Legii nie robili panu kłopotów z powodu gry w Widzewie i Polonii?
Absolutnie nigdy nie miałem problemów z kibicami, czy to przechodząc z Widzewa do Polonii, czy też potem do Legii.

Do klubu przychodzili nowi obrońcy / skrzydłowi, a w końcu na boisko wybiegał właśnie pan. Przygotowanie fizyczne musiało stać na wysokim poziomie.
W Legii była jest i będzie zawsze bardzo duża rywalizacja i gdy piłkarz trafia do takiego klubu musi mieć tego świadomość. Myślę, że to, aby być przygotowanym pod względem fizycznym jest kluczowe dla zawodowego piłkarza. Teraz oczywiście piłka się bardzo zmieniła - inna jest metodyka samego treningu, zawodnicy mają cały sztab ludzi, którzy o nich dbają. Ja starałem się podchodzić profesjonalnie do swoich obowiązków i być może dlatego udało mi się utrzymać w Legii przez 12 lat.

Czy miał pan jakieś oferty pracy z klubów zagranicznych?
Tak, pojawiały się oferty, ale nie były na tyle znaczące, by z nich korzystać. Pytały o mnie kluby z Austrii, Szwajcarii i Stanów Zjednoczonych, ale uważam, że grając w Legii zawsze miałem możliwość gry w europejskich pucharach i walki o najwyższe cele w polskiej piłce, więc nie rozpatrywałem opcji wyjazdu.

A myśli pan, że w obecnych czasach łatwiej byłoby o ciekawą ofertę, kiedy młodzi polscy piłkarze szybko dostają możliwość wyjazdu do Włoch, Anglii, lub innych mocnych piłkarsko miejsc?
Nie zastanawiałem się nad tym szczerze mówiąc. Być może tak by było, ale to tylko gdybanie. Ja cieszę się, że mogłem grać w ekstraklasie przez kilkanaście sezonów, że udało się także zdobyć kilka trofeów

Grał pan na wysokim poziomie w Polsce przez wiele lat - jakie największe różnice widział pan w obecnym treningu młodych zawodników, a tym sprzed około 30 lat?
Świadomość piłkarzy jest zupełnie inna, trening jest bardziej profesjonalny, nastawiony na indywidualizację.

W latach 90. jeździliśmy głównie na obozy w górach, mieliśmy długie, prawie trzymiesięczne okresy przygotowawcze składające się z dwóch dwutygodniowych zgrupowań. Pierwsze z nich polegało przede wszystkim na pracy nad przygotowaniem fizycznym i praktycznie tylko biegaliśmy po górach lub ćwiczyliśmy na siłowni. Drugi obóz był typowo piłkarski. Obecnie każdy piłkarz jest monitorowany, obciążenia treningowe są przystosowane do poszczególnych graczy. Jest sztab ludzi, który o to dba, więc różnice są ogromne.

Czy myśli pan, że przygoda z reprezentacją Polski mogłaby być bardziej okazała?
Na pewno czuję jakiś niedosyt, ale jestem także dumny z tego powodu, że mogłem zagrać w reprezentacji Polski, bo to bardzo duże wyróżnienie. Dla mnie wystąpienia z orzełkiem na piersi było spełnieniem marzeń. Dziewięciokrotnie zagrałem w barwach narodowych. Zadebiutowałem na przełomie wieków przeciwko mistrzom świata, Francuzom. W tamtych latach miałem silną konkurencję na swojej pozycji. Grali na niej tacy zawodnicy, jak Jacek Krzynówek, Marek Koźmiński, czy Tomek Rząsa - uznane nazwiska w naszej piłce.

Miał pan żal do selekcjonerów, że pana nie wybierali? W pewnym momencie w Legii Jakub Wawrzyniak był pana zmiennikiem, ale w kadrze to on, a nie pan, miał miejsce.
Absolutnie nie miałem żalu. Zawsze z wielką chęcią przyjeżdżałem na zgrupowania kadry. Każdy trener ma swoją koncepcję i każdy z selekcjonerów miał prawo do tego, by powoływać tych zawodników, którzy mu do tej koncepcji pasowali.

Co doradziłby pan obecnym młodym piłkarzom, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z futbolem?
Obecnie jest mnóstwo narzędzi do tego, by w jakiś sposób zaplanować swoją karierę, starać się zrobić to jak najlepiej. Talent można mieć, ale charakter, wytrwałość oraz wiara w siebie są kluczowe do tego, by osiągnąć coś w piłce. Trzeba również zadbać o swoją edukację bo nigdy do końca nie wiadomo jak się potoczą nasze losy.

A pan z perspektywy czasu zmieniłby coś w swojej karierze?
Raczej nie. Choć powiem szczerze, że się nad tym nigdy, głęboko nie zastanawiałem.

Jak pan się odnajduje teraz w roli szefa skautów Legii Warszawa?
Jest to praca która pochłania dużo czasu ale też daje wiele satysfakcji. Bardzo się cieszę, że jestem w Legii, to klub, który cały czas się rozwija. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie będziemy grali też regularnie w europejskich pucharach.

Obecnie śledzi pan poczynania Siarki?
Staram się na bieżąco śledzić wyniki meczów, choć od dłuższego czasu nie widziałem Siarki na żywo. Natomiast cały czas utrzymuję kontakt z byłymi piłkarzami z którymi miałem przyjemność występować w Tarnobrzegu

A jak pan pamięta z boiska obecnego trenera Siarki, Sławomira Majaka?
Minęliśmy się w Widzewie Łódź, nie spotkaliśmy się też w reprezentacji Polski, ale pamiętam z boiska, że był to zawodnik zawsze dobrze przygotowany pod względem motorycznym ,skuteczny pod bramką rywala. Trener Majak był w tamtym okresie wyróżniającym się piłkarzem w naszej lidze.

Rozmawiał Damian Wiśniewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Tomasz Kiełbowicz: Grę w Siarce Tarnobrzeg wspominam bardzo dobrze [WYWIAD] - Echo Dnia Podkarpackie

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24