- Zgłoszono pana do rozgrywek w IV lidze, co oznacza, że po długiej przerwie wraca pan do gry...
- Ten mój powrót to nastąpi tylko w ostateczności. Kadrę mamy bardzo wąską, a moja karta leży w klubie, więc nie szkodziło zgłosić mnie do rozgrywek.
- Starczy sił i zdrowia, bo przecież przez kłopoty z kolanem przerwał pan grę?
- O siły się nie martwię, bo cały czas trenuję z chłopakami. Gorzej z kolanem. Jak pogram z nimi w wewnętrznej gierce w środę, to w czwartek całe kolano mam spuchnięte, a w piątek dochodzę do siebie.
- Czyli będzie pan tylko... ratownikiem?
- Dokładnie. Zakładam nawet, że nie będę musiał wchodzić na boisko.
- W obecnym składzie Pogoń może walczyć tylko o środek tabeli?
- A dlaczego? Gramy w każdym meczu o zwycięstwo, a dopiero w zimie okaże się, kto walczy o awans, a kto o utrzymanie.
- Jednak wasz skład bardziej się osłabił...
- Szkoda, że odszedł od nas Warzocha, ale widocznie w piątej lidze lepiej płacą. Liczę jednak po cichu, że Mirek Kalita może nie dogadać się z Unią Tarnów, to zyskamy świetnego rozgrywającego. I wtedy możemy realnie myśleć o trzeciej lidze. Przecież poza Polonią Przemyśl i Orłem Przeworsk nie ma wielu drużyn chętnych do awansu.