Internet nie dla Domatora

Zarządowi Spółdzielni Mieszkaniowej Domator w Kielcach obce są zdobycze techniki nawet z poprzedniego wieku. Mieszkańcy muszą przyjść do siedziby spółdzielni, aby zapoznać się z uchwałami, a mogliby je przeczytać w Internecie.

- Spółdzielnia ma stronę internetową, która jest prawie pusta. Są na niej opisane osiedla, podane numery telefonów i godziny dyżurów pracowników. Brakuje aktualności z życia spółdzielni i uchwał podjętych przez zarząd - denerwuje się czytelniczka ze Ślichowic.

Dodaje, że czekała na uchwałę w sprawie sprzedaży gruntów pod blokami. - Zdenerwowałam się, gdy na tablicy ogłoszeniowej w moim bloku przeczytałam, że uchwała jest podjęta i mogę się z nią zapoznać w siedzibie spółdzielni. Nie mam czasu tam chodzić w sprawie, którą można załatwić w inny sposób. Dlaczego uchwały nie są zamieszczane na stronie internetowej spółdzielni. Za co bierze pieniądze informatyk zatrudniony w Domatorze?

O tym, co ukaże się na stronie internetowej decyduje wyłącznie prezes Domatora Marek Bobiński. - Na naszej stronie są już zamieszczone... dwie uchwały, wprowadziliśmy je po interwencji mieszkańców - przyznaje. - Nie ma potrzeby zamieszczania wszystkich uchwał. Po pierwsze większość z nich dotyczy konkretnych osób i zawierają dane osobowe, a po drugie to kosztuje. Nasz informatyk zajmuje się tylko siecią komputerową, a za wprowadzenie danych na stronę musimy dodatkowo płacić. Nie są to wysokie koszty, ale zawsze to jakiś wydatek.

Prezes nie widzi także potrzeby zamieszczania na stronie internetowej, wzorem innych spółdzielni, aktualnych informacji z życia spółdzielni, choćby kto wygrał przetarg na sprzątnie i odśnieżanie osiedli czy wynajem lokali.