We wtorek rozgrywki piłkarskie w Polsce zostały wznowione pojedynkiem Totolotek Pucharu Polski, w którym Miedź Legnica podejmowała Legię Warszawa. Niespodzianki nie było i do półfinału awansowała drużyna ze stolicy.
Jako drudzy w naszym kraju wybiegli na boisko gracze PGE Stali Mielec i Lecha Poznań. To również było zaległe starcie w 1/4 pucharu.
Tak się złożyło, że Lech Poznań już trzeci raz w tej edycji Totolotek Pucharu Polski zawitał na Podkarpacie. Wcześniej bowiem "Kolejorz" wyeliminował Apklan Resovię i Stal Stalowa Wola.
Ze Stalą Mielec poznaniacy mieli okazję rywalizować pierwszy raz od sezonu 1995/96. W nim mielczanie wygrali na własnym boisku, by przegrać na wyjeździe. To były mecze 1 ligi, obecnej ekstraklasy.
Podobnie jak w meczu Miedź Legnica - Legia Warszawa, w Mielcu mieliśmy starcie zespołu z Fortuna 1 ligi i PKO BP Ekstraklasy. Faworytem byli oczywiście goście z Poznania, ale przerwa związana z koronawirusem spowodowała, że tak naprawdę obstawianie pierwszych meczów może przypominać wróżenie z fusów.
Pewnym jednak było, że w zespole Lecha Poznań jest wielu graczy z olbrzymim potencjałem, ale Stal Mielec też ma swoje atuty i wcale nie można jej było skazywać na pożarcie. Wręcz przeciwnie, zanosiło się na naprawdę ciekawe widowisko.
Jak już wspomnieliśmy dyspozycja obu zespołów była sporą niewiadomą, tak naprawdę również dla nich samych, bo do meczu o stawkę przystępowały bez żadnego przetarcia, a jedynie po kilku tygodniach treningów grupowych.
Już przed meczem mieliśmy spore zaskoczenie, bo w składzie Lecha Poznań nie znalazł się Christian Gytkjaer, najlepszy strzelec "Kolejorza".
- Christian jest jednym z piłkarzy, który miał drobny uraz i nie chcieliśmy go zabierać w daleką podróż - mówił przed meczem w Polsacie Sport, Dariusz Żuraw, trener Lecha Poznań.
W Stali Mielec natomiast w bramce stanął Jakub Wrąbel, dla którego był to debiut w mieleckiej drużynie.
Golkiper mielczan od początku musiał być czujny, bo to Lech Poznań zaatakował od pierwszego gwizdka sędziego. I szybko goście dopięli swego, bo już w 5. minucie Wołodymyr Kostewycz zagrał w pole karne do Daniego Ramireza, a ten uderzeniem z pierwszej piłki w dalszy róg pokonał bramkarza Stali Mielec.
Stracona bramka jakby otrzeźwiła gospodarzy. Dalej co prawda częściej piłką operowali przyjezdni, ale miejscowi zaczęli się odgryzać i w 13. minucie powinien być remis. Z lewego skrzydła dośrodkował Andreja Prokić, a w idealnej sytuacji znalazł się Michał Żyro, ale główkował w słupek.
Lech cały czas starał się grać podobnie. Sporo było krótkich podań w środku pola, po czym przyjezdni starali się uruchomić długim zagraniem Kostewycza, który od początku spotkania wykazywał wielką chęć do atakowania.
Poznaniacy nie pozwalali na zbyt wiele rywalom, bo po stracie piłki szybko doskakiwali do mielczan, co zazwyczaj kończyło się przejęciem futbolówki. Gospodarze mieli więc problem, aby skontrować przeciwników.
Lech całkowicie kontrolował wydarzenia na boisku i w 34. minucie obrona Stali znów została zaskoczona. Timur Żamaletdinow z - oczywiście - lewej strony zagrał do Kamila Jóźwiaka, ten odegrał do niego piętką i Rosjanin huknął pod poprzeczkę. Wrąbel był bez szans...
W końcówce pierwszej połowy wydawało się, że już będzie po wszystkim. Sędzia Gil podyktował bowiem rzut karny za zagranie ręką Mateusza Bodziocha. Po sprawdzeniu tej sytuacji przez VAR zmienił jednak decyzję.
A tuż przed przerwą Stal Mielec złapała kontakt. Gracze Lecha Poznań zaspali we własnym polu karnym, do piłki doszedł Bartosz Nowak i pokonała bramkarza gości.
Na przerwę mielczanie schodzili więc z wynikiem 1:2, co pozwalało im wierzyć, że po przerwie uda się jeszcze odwrócić losy tego pojedynku.
Drugą połowę kapitalnie zacząć mógł Lech Poznań. Po zagraniu z lewej strony własnego bramkarza zaskoczyć mógł bowiem interweniujący Mateusz Żyro, ale na jego szczęście Wrąbel był na posterunku.
Po przerwie mielczanie sprawiali lepsze wrażenie. Nie byli już tak cofnięci i sami próbowali konstruować akcje i nie liczyli tylko na kontry. Te groziły im jednak ze strony przyjezdnych, ale w kilku wypadkach graczom "Kolejorza" brakowało dokładności pod pole karnym rywala.
Mielczanie wysoko atakowali przeciwników i Lech zaczął mieć problemy. Chwilę po wejściu na boisku uderzał zza pola karnego Robert Dadok, ale piłka po rykoszecie wyszła na rzut rożny.
W odpowiedzi przymierzył z dystansu Kamil Jóźwiak, ale krzywdy Jakubowi Wrąblowi nie zrobił.
W 70. minucie bombę z rzutu wolnego posłał Jakub Moder, ale minimalnie chybił.
Chwilę później szczęście uśmiechnęło się do gości. Karlo Muhar w powietrznej walce z Michałem Żyro uderzył gracza Stali łokciem, za co powinien był obejrzeć żółtą kartkę. A wtedy miał już na swoim koncie jedno upomnienie. Arbiter go jednak oszczędził i oba zespoły dalej grały w komplecie.
Trener Dariusz Żuraw wolał dmuchać na zimne i chwilę później Muhar siedział już na ławce, a w jego miejsce na boisku pojawił się Mateusz Skrzypczak.
Mniej więcej od 60. minuty Lech Poznań nie forsował już szybkiego tempa i nie dominował na boisku. Nie można jednak powiedzieć, że przeważać zaczęła Stal Mielec. Gospodarzom brakowało trochę argumentów w ofensywie, a jedynie od czasu do czasu mieliśmy pojedyncze zrywy, które i tak szybko były kasowane przez przyjezdnych.
Cały czas groźny dla defensywy Stali był jednak Kamil Jóźwiak, który do asysty z pierwszej połowy dołożył piękną bramkę. W 82. minucie wpadł w pole karne i uderzył w stronę dalszego słupka, a za moment piłka zatrzepotała w siatce.
To była przysłowiowa kropka nad "i". Mecz zakończył się zasłużonym zwycięstwem Lecha Poznań, który długimi fragmentami pokazywał naprawdę ciekawy futbol i nie było po jego graczach za bardzo widać przerwy.
Już w weekend "Kolejorz" zagra w hicie PKO BP Ekstraklasy z Legią Warszawa, a przed PGE Stalą Mielec we wtorek wyjazdowy mecz z Miedzią Legnica.
PGE Stal Mielec - Lech Poznań 1:3 (1:2)
Bramki: 0:1 Ramirez 5, 0:2 Żamaletdinow 34, 1:2 Nowak 45, 1:3 Jóźwiak 82
PGE Stal: Wrąbel - Bartosz, Mateusz Żyro, Bodzioch ż, Getinger - Mak, Domański (75 Tomasiewicz), Urbańczyk (79 Paluchowski), Nowak, Prokić (61 Dadok) - Michał Żyro. Trener Dariusz Żuraw.
Lech: Van der Hart - Butko, Satka, Crnomarković, Kostewycz - Kamiński (58 Puchacz ż), Muhar ż (76 Skrzypczak), Tiba, Ramirez (65 Moder), Jóźwiak - Żamaletdinow. Trener Dariusz Żuraw.
Sędziował Gil (Lublin). Widzów: mecz bez udziału kibiców.
Zobacz też - Dariusz Marzec, trener PGE Stali Mielec, przed restartem sezonu i pucharowym meczem z Lechem Poznań:
Świątek rozstaje się z trenerem!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Roxie jest NIEULECZALNIE CHORA, nagle trafiła do szpitala! Znamy przykre szczegóły
- Zenek rozgadał się o zdolnościach wnuczki! Córka Daniela robi mu konkurencję?
- Żona "księcia Podhala" to tajemnicza postać. Ma liczne grono celebryckich przyjaciół
- Przepełniona bólem spowiedź mamy Przybylskiej. "Dla mnie moja córka jest wciąż żywa"