Nieporozumienia, strach i obawy rolników oraz przetwórców powoduje tłumaczenie przepisów z języka angielskiego przez filologów, a nie specjalistów z branży rolno-spożywczej - uważa Jan Zagórny.
Płytki ceramiczne w oborze
- Niedawno hodowcy krów wpadli w popłoch, bo rozeszła się wieść, że obory muszą być wyłożone płytkami, gdyż tego wymagają sanitarne przepisy unijne - tłumaczy wójt jednej z gmin naszego regionu (personalia i nazwa gminy do wiad. red.). - Tymczasem okazało się, że nie chodzi o obory, tylko pomieszczenia, w których przechowywane jest mleko. Po prostu tłumacz nie wie, co się robi w oborze, a co w przechowalni mleka. W rezultacie niepotrzebnie wpędza się w popłoch naszych rolników oraz przetwórców mięsa i mleka, strasząc ich, że jeśli nie postarają się na swoje wyroby o certyfikaty unijne, zbankrutują. Uważam, że kategoryzacja tych zakładów odbywa się bezprawnie i jest wymysłem nadgorliwych urzędników.
Są przepisy, a nie wymysły
W biurze rzecznika prasowego resortu rolnictwa zaprzeczają, by urzędnicy cokolwiek wymyślali. - Skoro nasze, krajowe przepisy określają, jakim normom jakościowym i sanitarnym mają odpowiadać przetwory rolno-spożywcze, to wymaga je również i Unia Europejska - tłumaczy Małgorzata Książek. - W odróżnieniu od naszych tamte są bardziej rygorystyczne w szczegółach. To jednak nie oznacza, że przetwory przeznaczone na rynek krajowy są gorszej jakości, czy wytwarzane w mniej sanitarnych warunkach. Właśnie teraz odpowiednie komisje unijne zaczęły weryfikować opinię naszych służb weterynaryjnych wydanych o zakładach mięsnych i mleczarniach, z ich stanem faktycznym.
Wyroby będą pieczętowane
W Głównym Inspektoracie Weterynarii w Warszawie potwierdzają fakty podane przez biuro prasowe resortu rolnictwa. - Jak wiele towarów będących w obrocie jest znakowanych, tak samo stanie się z przetworami rolno-spożywczymi - mówi dr Andrzej Urban.
Małgorzata Książek uściśla: - Produkty mięsne i mleczne będą znakowane dwoma rodzajami pieczątek. Prostokątne znajdą się na wyrobach przeznaczonych do obrotu krajowego, a owalne na eksportowych. I nie ma to nic wspólnego z dyskryminacją handlową.
Nie mamy się czego wstydzić
Prawdę mówiąc, nasze przepisy sanitarne, normy jakościowe i inne wymogi stawiane hodowcom, przetwórcom mięsa i mleka niewiele różnią się od unijnych.
- One są na nich wzorowane - mówi Tadeusz Wilk, właściciel spółki z o.o. PPHiU Kabanospol w Wielopolu Skrzyńskim. - Zakład mięsny, który budowałem w 1990 roku odpowiadał ówczesnym normom, a teraz one się zmieniły i muszę do nich dostosować przetwórnię.
T. Wilk od nowa buduje więc ubojnię i gruntownie przerabia, zmieniając funkcję, pomieszczenia produkcyjne.- Chodzi o to, by powstał logiczny ciąg technologiczny - mówi. - Jeśli chcę eksportować wyroby, to ubojnię muszę zakończyć do maja, a modernizację hal produkcyjnych do końca tego roku. Na inwestycje zaciągnąłem kredyt i uzyskałem wsparcie z programu SAPARD.
Zakład Wilka nie jest jedyny w naszym regionie, który odpowiadać będzie unijnym wymogom. - Nie każdy zakład musi być eksporterem żywności - mówi jeden z Czytelników - ale wskutek mobilizacji korzyść będzie taka, że unowocześni się produkcję, choć kraje Piętnastki robią wszystko, by przed nowymi konkurentami ochronić własne rynki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Tak dziś wygląda syn Olejnik. Jerzy Wasowski wyrósł na przystojnego mężczyznę
- Szok, w jakim stroju paradowała 16-letnia Viki Gabor! Ludzie pytają, gdzie są rodzice
- Bieniuk w PRZEŚWITUJĄCYCH spodniach na ściance. Tak wystroić mogła się tylko ona
- Andrzej z "Sanatorium miłości" mieszka w DPS. Nie zgadniecie, kto chce mu pomóc