Pod jednym z rzeszowskich hipermarketów w południe ruch umiarkowany. Środek tygodnia, więc towarów w koszach niewiele. Tu chlebek, jakiś jogurt, kilogram ziemniaków i margaryna. Tam 20 dag szynki i karton mleka, pięć bułek.
- Deflacja w Polsce? Że niby jest taniej niż przed rokiem? Kto by pomyślał - dziwią się zatrzymani zakupowicze.
- Wcale nie zauważam obniżki cen - zapewnia Iwona z Rzeszowa. - Pensje stoją w miejscu, a ceny, jak się już zmieniają, to na wyższe. Teraz żeby zrobić przeciętny obiad dla trzech osób, trzeba wydać 50 zł na produkty. O deflacji dużo mówi się w mediach, a na co dzień ceny są, jakie były.
To samo myśli Ewa, także rzeszowianka: - Odwiedziłam kilka hipermarketów i nie widzę żadnych obniżek. Wręcz przeciwnie, na kilku stoiskach produkty podrożały.
Ewie wtóruje Joanna: - Trudno dostrzec deflację w życiu codziennym. Zbliża się rok szkolny i trzeba zakupić wyprawkę dla dziecka. Słono to kosztuje i o jakiejś obniżce cen nie ma mowy. Co prawda, jabłka i niektóre owoce są rzeczywiście tańsze, ale to "dzięki" Putinowi, który wprowadził embargo na produkty z naszego kraju.
Owoce w dół, nabiał w górę
A jednak obliczenia nie pozostawiają wątpliwości. W lipcu analitycy z Głównego Urzędu Statystycznego ogłosili, że po raz pierwszy od 32 lat mamy w Polsce deflację.
Ponieważ do tej pory bardziej kojarzyliśmy termin inflacji, wyjaśnić warto, że deflacja jest jej przeciwieństwem i oznacza, że za te same pieniądze możemy kupić coraz więcej towarów i usług. Wspaniała wiadomość? Tak naprawdę jednak oznacza to, że nasza gospodarka przystopowała, a klienci z jakichś powodów kupują mniej.
- Każdy region ma swoją specyfikę i ceny mogą się różnić. Ogólny spadek cen w kraju nie musi oznaczać znacznych obniżek w podkarpackich sklepach - zaznacza dr Krzysztof Kaszuba, ekonomista z Rzeszowa. - Deflacja może mieć jednak wpływ na nasze życie. Oznacza ona gospodarczą stagnację, niechęć firm do inwestowania i zatrudniania nowych pracowników.
Jak rzeczywiście zmieniły się na Podkarpaciu ceny przez ostatni rok? Największy wpływ na statystyczne obniżki miały ceny żywności oraz sezonowe wyprzedaże odzieży i obuwia.
- Porównując lipiec 2014 do lipca 2013, potaniały m.in.: chleb, bułki, mąka, mięso wieprzowe z kością, kurczaki patroszone, filet mrożony z morszczuka niepanierowany, jaja, olej rzepakowy, cukier, czekolada mleczna, kawa, a z owoców i warzyw - pomarańcze, jabłka, marchew, cebula, ziemniaki - wylicza dr Marek Cierpiał-Wolan, dyrektor Urzędu Statystycznego w Rzeszowie. - Wśród towarów nieżywnościowych najbardziej spadły ceny garniturów męskich, kuchenek mikrofalowych, benzyny bezołowiowej 95-oktanowej oraz oleju napędowego.
Obniżki dla wielu mogą pozostawać niezauważalne, ponieważ jednocześnie wzrosły koszty utrzymania mieszkania. Podrożały także niektóre podstawowe w codziennej diecie produkty, jak nabiał. Litr 3-procentowego krowiego mleka UHT rok temu kosztował 2,84 zł, a teraz 3,16 zł. Za kilogram półtłustego sera twarogowego w lipcu płaciliśmy 13,20 zł, czyli 60 groszy więcej niż w tym samym miesiącu roku 2013. Więcej płacimy też za kiełbasę i margarynę oraz za takie środki higieniczne jak mydło czy pasta do zębów.
Rosja czy urodzaj
- Wielkich zmian cen nie widzę. Nawet na tych jabłkach, co miały tanieć z powodu rosyjskiego embarga. Za 15-kilogramową skrzynkę zapłaciłam na hurcie 35 zł. To ile ja zarobię na kilogramie? 30 groszy? - zżyma się Ilona, która prowadzi niewielki sklep spożywczo-przemysłowy na osiedlu w centrum Rzeszowa.
- Rosyjskie embargo to tylko wyimek gospodarczej sytuacji - przyznaje dr Kaszuba. - Przecież nie tylko do Rosji sprzedawaliśmy osławione jabłka.
Opinię ekonomisty potwierdza Adam Dziedzic, dyrektor ds. handlu i marketingu Podkarpackiego Centrum Handlowego "Agrohurt" SA: - Owszem, po przeanalizowaniu notowań cenowych z przełomu roku 2013 i 2014 roku, jakie prowadzi nasza spółka, można zauważyć spadek cen produktów. Seler cięty w sierpniu ubiegłego roku kosztował 4 zł za kilogram, natomiast aktualna cena to 2 zł. Spadła więc aż o połowę. Można przytoczyć więcej podobnych przykładów. Pomidory malinówki w 2013 r. kosztowały 5 zł/kg, w lipcu tego roku - 3,50 zł. Fasola szparagowa obecnie kosztuje 3 zł/kg, czyli o 2 zł mniej.
Zdaniem dyrektora Dziedzica, to jednak nie rosyjskie embargo było decydujące (wpływ tych sankcji widoczny będzie być może dopiero jesienią), ale urodzaj:
- Zeszły rok nas nie rozpieszczał, ciągłe susze i mała ilość opadów przyczyniła się do skromniejszych zbiorów, co w efekcie przyczyniło się do wzrostu cen sprzedaży płodów rolnych. W tym roku mamy zmienną pogodę. 35-stopniowe upały nie zdołały zdominować wakacji, ciągle przeszkadzały kilkudniowe opady deszczu, co wpływało na urodzaj polskich pól ornych. A kiedy towaru jest dużo, to i ceny spadają.
Ubrania i buty też tańsze
W podkarpackich statystykach widać także wpływ galerii handlowych na malejące ceny odzieży i obuwia. Od początku 2012 roku w tej rubryce Urząd Statystyczny w Rzeszowie odnotowuje spadki. A to właśnie w tym czasie otwarły swoje podwoje Millenium Hall i Galeria Rzeszów.
- Podkarpacie przoduje pod względem powierzchni handlowej przypadającej na jednego mieszkańca. Panuje olbrzymia konkurencja i aby przyciągnąć klienta, trzeba obniżać ceny, oferować wyprzedaże - mówi Janusz Kubas, współwłaściciel sieci sklepów obuwniczych Euromoda. - Siła nabywcza klienta spada. Obserwuję raczej tendencję do oszczędzania niż wydawania. Nawet ci, których stać na więcej, wolą inwestować w nieruchomości i inne dobra trwałe niż w dobra konsumpcyjne. To hamuje rozwój wielu firm, które schodząc z cen, osiągają mniejsze zyski i mają tym samym ograniczone pieniądze na inwestycje. Niektórzy działają na granicy opłacalności. Moim zdaniem, sytuacja wyklaruje się za 3 lata, kiedy minie termin umów na wynajem lokali w dużych rzeszowskich galeriach. Część sprzedawców ich nie przedłuży. Nierentowne sklepy znikną, a ceny przestaną spadać.
- Klient ostrożnie sięga dziś do portfela - przytakuje Aleksandra Mazurek, która 4 lata temu otworzyła w Rzeszowie sklepik z bielizną. - Cena jest ważna. Ponieważ stawki w hurtowniach wcale jednak nie spadają, muszę radzić sobie inaczej. Pozostając wierną lubianym przez klientki markom, wyszukuję także tańszych producentów, by zaoferować w swoim sklepie różne ceny. Staram się jednak, by wszystkie produkty były dobrej jakości, żeby nie zrazić stałych klientek. Dzięki takiej polityce ten rok mam lepszy od poprzedniego.
Inflacjo, wróć!
- Owszem, można się cieszyć, że coś potaniało, ale faktem też jest, że z pewnych obniżek może czerpać korzyści jedynie ta zamożniejsza część społeczeństwa. Ludzi dobrze zarabiających jest w Polsce tylko 30 proc., wliczam tu lekarzy, adwokatów, także urzędników, ludzi częściej na etatach niż "śmieciowych" umowach - mówi Krzysztof Kaszuba. - To ich widać w galeriach. Emeryci z nędznymi świadczeniami chodzą tam rzadko. Ich spotkamy w tanich dyskontach. Z kostką masła i połówką chleba w koszyku. Biedakom, a według Unii Europejskiej Polacy do nich należą, deflacje wróży źle, ponieważ oznacza stagnację i niższy wzrost PKB. Jeśli będzie on wciąż na poziomie 3 proc., albo niższym, to ani Włochów, ani tym bardziej Niemców nie dogonimy.
Współpraca: Wojciech Tatara
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- 19-letnia Emilia Dankwa odsłania brzuch i wygina śmiało ciało w cekinach i szpilkach
- Andrzej z "Sanatorium miłości" mieszka w DPS. Nie zgadniecie, kto chce mu pomóc
- Marcin Miller chudnie w zastraszającym tempie. Lider Boysów to teraz niezłe ciacho!
- Rutkowski grozi, że nagra piosenkę z Wiśniewskim! Będzie nowe Ich Troje?!