- Całe szczęście, że przeszła skrajem wsi i nikt nie zginął - mówi sołtys Bliznego Józef Zarych.
Sobota. Wioletta Jarosz obudziła się o godz. 5 rano. - Niego miało dziwny kolor, taki pomarańczowo-żółtawy. Godzinę później zaczęło grzmieć, a potem przyszła wichura. Wydawało mi się, że okna razem z futrynami wywali - opowiada Wioletta Jarosz.
- Wiatr miał taką siłę, że wyginało profile okienne. Woda przez szpary wlewała się do domów - dodaje Marek Ćwiąkała, wójt gminy Jasienica Rosielna.
- Dopiero wstawaliśmy z łóżek - relacjonuje Beata Bieda. - Zaczęliśmy zamykać okna, bo wzmagał się wiatr. Nagle przez okna zobaczyliśmy jak wiatr podnosi dach na sąsiednim budynku. Mąż wybiegł z domu. Wtedy podniosło dach na naszym domu. Byłam wewnątrz razem z trójką dzieci.
Gdzie podział się dach?
Wichura najbardziej dała się we znaki Jaroszom. Zerwała dach z budynku mieszkalnego i gospodarczego. W tym ostatnim razem z kawałem muru i więźbą dachową, którą pan Jarosz, jako cieśla budowlany, wykonał sam. Jakby tego jeszcze było mało, nawałnica zniszczyła dach na niezamieszkałym domu rodzinnym Bolesława Jarosza.
U jego sąsiada, Romana Biedy, żywioł zniszczył dachy na domu i budynku gospodarczym. W tym drugim znajdują się pomieszczenia socjalne pracowników pana Romana (zajmuje się kamieniarstwem).
- Chwilę wcześniej do tego budynku weszli robotnicy. Gdyby znajdowali się na zewnątrz, szczątki dachu spadłyby na nich - wzdycha z ulgą wójt Ćwiąkała.
- Brat akurat wychodził do pracy. Dach spadł dosłownie przed jego nosem. Gdyby wyszedł wcześniej, to by go zabiło - wzdryga się Wioletta Jarosz.
Szczątki drewna, murów i blachy spadły na okoliczne domostwa. Porozrzucało je po całej okolicy, nawet na odległość pół kilometra. Jeden kawałek blachy, ostry jak brzytwa, przeciął druty energetyczne. Dach z domu rodzinnego pana Jarosza nie wiadomo gdzie się podział.
Ulewa dopełniła dzieła zniszczenia
Duże szkody w zniszczonych domach spowodowała ulewa. Choć strażacy i mieszkańcy wsi ofiarnie przystąpili do zabezpieczania zniszczonych domów, nakładając na dachy folie i plandeki, nie udało się uniknąć strat.
- Niedawno dom wyremontowaliśmy, a teraz trzeba go znowu remontować - mówi ze łzami w oczach Beata Bieda. - Nie wiadomo, jak szybko uda nam się znaleźć ekipę, bo jest środek sezonu budowlanego i o fachowców trudno.
- W naszym domu strop załamał się w dwóch pokojach. Środkowa jest całkiem zalana, bo woda lała się z żyrandoli, jakby wiadrem lał - opisuje szkody pani Wioletta.
W czwartym zniszczonym domu nie wiadomo co się stało, gdyż właściciele są za granicą.
Ucierpiał nie tylko prywatny dobytek. Połamane drzewa zniszczyły linie energetyczne i telefoniczne oraz oświetlenie uliczne. Uprawy wyglądają tak, jakby przejechał je walec drogowy.
Najważniejsi są ludzie
- Dziękować Bogu, że ludziom nic się nie stało - wójt Ćwiąkała jest wdzięczny Opatrzności.
Tak samo myśli Beata Bieda. - Są szkody materialne - mówi się trudno - spokojnie zauważa kobieta. - Pech, że spotkało to nas, ale inni ludzie mają jeszcze większe problemy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Andrzej z "Sanatorium miłości" mieszka w DPS. Nie zgadniecie, kto chce mu pomóc
- Marcin Miller chudnie w zastraszającym tempie. Lider Boysów to teraz niezłe ciacho!
- Rutkowski grozi, że nagra piosenkę z Wiśniewskim! Będzie nowe Ich Troje?!
- Hanna Gucwińska nie doczekała się dzieci. Jej wyznanie wyciska łzy z oczu