Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragedia w Sieklówce. Strzelił w głowę konkubinie. Mówi, że to był wypadek

Ewa Gorczyca
Na dziś zaplanowane jest przesłuchanie 41-latka i sekcja zwłok, śmiertelnie postrzelonej w Sieklówce, kobiety.

Dom, w którym Damian P. mieszka razem z matką, stoi wysoko pod lasem. Wyróżnia się z czterech sąsiadujących ze sobą gospodarstw, otoczonych polami. Jako jedyny jest murowany, ma dwie kondygnacje. Na podwórku zaparkowany srebrny terenowy nissan. Po posesji biega kundelek. Nic nie wskazuje na to, że w poniedziałkowy wieczór doszło tu do tragedii.

Sąsiad z przeciwka najpierw usłyszał karetkę.

- Potem zaczęły zjeżdżać inne wozy na sygnale, policja, straż - opowiada. - Wyszedłem zobaczyć, co się dzieje. I wtedy się dowiedziałem, że Damian Magdę zastrzelił. Szok - łapie się za głowę mężczyzna. - Nie mogę w to uwierzyć. Ale skąd on wziął broń? Nigdy nie słyszałem, żeby miał coś takiego.

Damian P. przyjechał do domu na kilka dni przed tragedią. Pracował w Niemczech. Do rodzinnej Sieklówki wracał raz na jakiś czas, zostawał na kilka tygodni i znowu jechał za granicę.

- Biedy nie miał. Budowę domu kończył, niedawno kupił lepsze auto - mówi jeden z mieszkańców Sieklówki, spotkany przy drodze.

O dramacie w domu P. słyszeli już prawie wszyscy. Miejscowość nie jest duża, takie wiadomości szybko obiegają wieś.

- Ja tu mieszkam od wielu lat, znam Daniela i złego słowa powiedzieć o nim nie mogę. Matce pomagał. Robotny był i życzliwy. Kiedyś wiozłem traktorem drewno i wysypało mi się z przyczepy. Daniel pierwszy ruszył z odsieczą - opowiada starszy mężczyzna z domu przy drodze.

Wtórują mu dwaj młodzi.

- Dał się lubić - przytakują. Inni mieszkańcy mają podobną opinię.

- Jak przyjeżdżał, to z każdym pogadał, pożartował, piwko pod sklepem wypił - opowiada kolejny nasz rozmówca.

- Człowiek był "do rany przyłóż" - zapewniają jego znajomi. - Tyle, że do wódki go ciągnęło. To był jego problem - kiwają głowami.
- Zdarzało się, że razem posiedzieliśmy przy kieliszku - przyznaje bliski sąsiad. - Ale nigdy nie było między nami żadnych spięć.

Jakiś czas temu Damian P. związał się z rok młodszą Magdaleną P. Kobieta pochodziła z pobliskiej miejscowości w gm. Frysztak. Kiedy przyjeżdżał na urlop, mieszkali razem w jego domu. We wsi było wiadomo, że są parą.

- Trzy dni temu spotkałem oboje w sklepie. Razem robili zakupy. Daniel pytał ją, czy ma wszystko, czego potrzebuje - opowiada mieszkaniec Sieklówki. Nikt nie słyszał o jakichkolwiek awanturach między nimi, choć miejscowi nie ukrywają, że Magdalena P. też lubiła wypić.

W poniedziałkowy wieczór w domu byli Damian P., jego konkubina i matka. Para przebywała w kuchni, starsza pani była w pokoju. Nagle usłyszała huk.

40-letnia Magdalena P. zginęła od jednego strzału. Została trafiona w głowę.

- Szczegóły obrażeń poznamy po opinii biegłych, w środę odbędzie się sekcja zwłok kobiety - informuje Jan Dziuban, prokurator rejonowy w Jaśle.

Pogotowie zawiadomił sąsiad, do którego pobiegła matka Damiana P. Mężczyzna nie chce jednak rozmawiać z dziennikarzami. - Rodzina sobie nie życzy, żeby o tym mówić - ucina.

Podobno Damian P. wcześniej sam próbował dzwonić po karetkę. Ale był tak zdenerwowany, że roztrzaskała mu się komórka.

- Gdy go zatrzymywaliśmy, był pijany, miał prawie 2 promile - informuje Łukasz Gliwa, rzecznik jasielskiej policji.

Z ustaleń śledczych wynika, że Damian P. nie miał zezwolenia na broń. Strzelba, z której śmiertelnie postrzelił swoją konkubinę nie była jedynym egzemplarzem, który posiadał nielegalnie. W mieszkaniu znaleziono jeszcze jedną myśliwską samoróbkę i amunicję.

Prokuratura wczoraj wszczęła śledztwo w kierunku zabójstwa, ale Damian P. jeszcze nie usłyszał zarzutów. W policyjnym areszcie czeka na przesłuchanie.

- Mężczyzna tłumaczył, że to był wypadek, że broń wypaliła przypadkowo. Szykował strzelbę na dziki, które chciał przepędzić z pola. Wymierzył dla żartu w konkubinę, gdy nie chciała wyjść z nim z domu - mówi prokurator Dziuban.

Śledczy będą weryfikować tę wersję. Ale mieszkańcy Sieklówki potwierdzają, że dziki od dwóch lat są plagą w ich okolicy. Pokazują rozorane pola.

- Nikt sobie z nimi rady nie daje. Sąsiadowi kukurydzę zryły, z mojego poletka ziemniaków nic nie zostało. A Daniel pod samym lasem mieszkał, wiec jemu to pewnie ciągle szkody robiły - opowiadają.

Po zaplanowanym na dziś przesłuchaniu prokuratura podejmie decyzję w sprawie wniosku o areszt dla 41-latka.

- Postawimy zarzuty zabójstwa i nielegalnego posiadania broni - zapowiada prokurator Dziuban.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24