Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tropiciele z Arizony

MIECZYSŁAW NYCZEK
D. Scout podczas plenerowego "wykładu" pod Arłamowem.
D. Scout podczas plenerowego "wykładu" pod Arłamowem. AUTOR
Za czasów Księstwa Arłamowskiego podleśniczy Jan Kwaśnicki z Leśnictwa Turnica widział niejedno. Ale z najazdem prawdziwych Indian spotyka się pierwszy raz.

- Fantastyczna przygoda! - emocjonuje się młodszy chorąży Rafał Bulik, pogranicznik z Beskidu Żywieckiego.
Przylecieli we trójkę z Arizony. W niedzielę wylądowali na Okęciu. Nazajutrz zameldowali się w Strażnicy Huwniki. - Piękne tereny - z zachwytem rozgląda się wokoło "wódz Indian" Jasson Garcia. - Wzgórza, lasy, rzeki, strumienie. Nie to co u nas.
Dla Indian Park Krajobrazowy Pogórza Przemyskiego to egzotyczna odmiana. U nich, na pograniczu amerykańsko-meksykańskim tylko pustynia i góry. - Pustynia jest porośnięta roślinnością i drzewami - szkicuje David Scout. - Teren mocno skalisty, co utrudnia odnajdywanie śladów. Poza tym wysuszone koryta jezior. Przemytnicy mają do wyboru niemało kryjówek.

Siuks z Dakoty

Przy boku, na pasie - GPS (Global Position System) - symbol ery nawigacji satelitarnej, a w ręku magiczny kijek z epoki Indian.
Przy boku, na pasie - GPS (Global Position System) - symbol ery nawigacji satelitarnej, a w ręku magiczny kijek z epoki Indian. AUTOR

Pojawienie się w Huwnikach gości z Arizony (na pierwszym planie B. Nez, za nim J. Garcia) na początku wywołało sensację. (fot. AUTOR)30 lat; 3 w policji, 7 w służbach celnych USA. Syn szkolnego nauczyciela. Żonaty, dwóch chłopaków (8 i 2 lata), córka (7). - Jestem Siuksem z południowej Dakoty - przedstawia się David.
Jego koledzy: Garcia i Nez wywodzą się z plemienia Navajo. Wszyscy należą do specoddziału tropicieli. Patrolując pogranicze z Meksykiem, polują na handlarzy narkotykami. Teraz Departament Stanu USA wydelegował Indian, by podszkolili polskich pograniczników. Tacy spece od śladów nie rodzą się na kamieniu. Nie odrzucając zdobyczy techniki, w codziennej służbie korzystają z prastarych środków i metod, jakie niegdyś stosowali ich przodkowie. - Ale trzeba ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć, aż do osiągnięcia perfekcji - przekonuje David z Dakoty.

Deszcz czy spiekota

Po kilkunastu minutach jazdy, biały landrover zatrzymuje się gdzieś w połowie drogi między Huwnikami a Arłamowem. Wokół lasy. - Niemiecka Dolina - zdradza podleśniczy Kwaśnicki. Stąd ze 4 kilosy na Suchy Obycz (617). Szumi Turnicki Potok. Majowy kapuśniaczek. - Elegancka pogoda! - cieszy się porucznik Ostrowski. - Zarówno panowie eksperci, jak i nasi funkcjonariusze pracują w każdych warunkach. Błoto, mokrość czy spiekota ani im, ani nam nie mogą przeszkadzać w służbie.
Krótka odprawa. Podział na grupy. Jedna zaszyje się w masy prastarego boru karpackiego. A druga po jakimś czasie przystąpi do tropienia śladów. - Trzeba "czytać" każdy ślad pozostawiony na ziemi, na trawie, na mchu, na trawie - przypomina Nez. - Zwracamy uwagę na każdą złamaną gałązkę. Dzięki temu można się dowiedzieć, czy została złamana pół godziny temu, czy wczoraj.

Magiczny kijek

[obrazek4] Przy boku, na pasie - GPS (Global Position System) - symbol ery nawigacji satelitarnej, a w ręku magiczny kijek z epoki Indian. (fot. AUTOR)Wszyscy ćwiczący mają do dyspozycji satelitarne "dżipeesy" (GPS) i... drewniane kijki z kolorowymi gumkami. Wzorem Indian, mierzy się tym długość stopy, długość kroku. Za pomocą magicznego przyrządu w mig można odnaleźć zgubiony ślad. - Indiański kijek i GPS - połączenie Wschodu z Zachodem - stwierdza porucznik. - Rzeczy genialne są zazwyczaj najprostsze.
W przerwie zajęć, Cout wspomina swój debiut jako celnika-tropiciela na zachodniej granicy USA. Żółtodziób, u boku instruktora ścigał przemytników, którzy dla zmylenia służb granicznych założyli na buty wykładzinę dywanową. - Miałem ogromne trudności w tropieniu ich śladów - przyznaje David. - A mój instruktor był fantastyczny. Patrząc na ziemię, potrafił dostrzec to, czego nikt nie widział. Od niego nauczyłem się odnajdywania szczegółów, których zwykły śmiertelnik nie jest w stanie dostrzec.
Wtedy udało się zatrzymać grupę przemytników. I przechwycić 1500 funtów* marihuany. To był mój pierwszy raz.
Koniec przerwy. Pod Arłamowem kolejna lekcja w zielonej szkole Indian. Temat: sztuka organizowania zasadzek.


* 1 funt = 0,45359273 kg
Por. MAREK OSTROWSKI (Bieszczadzki Oddział SG): - Przyjaźń - to może za duże słowo. Ale już po paru dniach dało się tutaj zauważyć zawiązanie grubej nici sympatii między instruktorami z Arizony a polskimi funkcjonariuszami.
Mł. chor. RAFAŁ BULIK (Karpacki Oddział SG): - Nie jesteśmy zupełnymi nowicjuszami. Ale to, czego się nauczyłem od ekspertów z Arizony, bardzo się przyda w służbie, np. jak rozpoznać "starzenie się" śladu. Teraz już potrafię określić na pewniaka, czy grupa przestępcza przeszła tędy wczoraj, czy godzinę temu.
DALE WISLEY (Ambasada USA): - Jesteśmy niezmiernie zadowoleni, że możemy pomóc w szkoleniu Straży Granicznej, strzegącej "ściany wschodniej" RP. Teraz cała nasza ekipa wybiera się do Białowieży, gdzie zostanie przeprowadzone analogiczne szkolenie funkcjonariuszy z innych oddziałów SG.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24