- W ubiegły wtorek samochód potrącił tu kobietę, wczoraj był kolejny wypadek - alarmuje Tadeusz Klimczak, mieszkaniec wieżowca sąsiadującego z krzyżówką. - To chyba najlepsze przykłady na to, że nie jest tu bezpiecznie.
Skrzyżowanie ruchliwych ulic od lat wśród pieszych i kierowców uznawane jest jako bardzo niebezpieczne. Trudno przejechać przez nie samochodem i przejść przez przejście. Bezpieczniej miało być po remoncie ul. Dąbrowskiego, ale teraz kierowcy mają jeszcze większy kłopot. Zamiast dwóch muszą "przecinać" aż cztery pasy ruchu. Dlatego coraz częściej dochodzi tu do groźnych sytuacji.
Ratusz tylko obiecuje
Mieszkańcy już w ubiegłym roku zanieśli do ratusza prośbę o montaż sygnalizacji. Niestety, do dzisiaj nie mają odpowiedzi.
- Czy trzeba kolejnej tragedii, aby drogowcy wreszcie założyli światła - pyta Klimczak.
Drogowcy tylko rozmawiają
Miejscy urzędnicy do propozycji mieszkańców podchodzą z dużą rezerwą.
- Nie jestem przekonany, czy sygnalizacja świetlna w tym miejscu jest niezbędna - mówi Marcin Stopa, rzecznik prasowy prezydenta Rzeszowa. - Światła są na Placu Śreniawitów i kawałek dalej na skrzyżowaniu z ul. Wincentego Pola. Jeśli założymy je jeszcze tutaj, zmniejszymy przepustowość ulicy. A przecież nie po to poszerzaliśmy ul. Dąbrowskiego.
Urzędnicy obiecują jednak, że sprawę przedyskutują ponownie z drogowcami. O wynikach rozmów poinformujemy w kolejnych wydaniach Nowin.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?