Turystyka na skraju wytrzymałości. Na stoku w Przemyślu nawet milion złotych straty

- Od 28 grudnia do 17 stycznia w Polsce wprowadzona zostanie kwarantanna narodowa - poinformował w ub. czwartek minister zdrowia Adam Niedzielski. Nowe obostrzenia to m.in. zamknięcie hoteli, stoków narciarskich i galerii handlowych. W Sylwestra będzie obowiązywał zakaz przemieszczania się. W czasie ferii szkolnych dzieci i młodzież do 16 roku życia ma zakaz wychodzenia z domów bez opieki do godz. 16.

Za złamanie obostrzeń związanych z epidemią koronawirusa grozić będą wysokie kary. Właściciel otwartego stoku narciarskiego albo właściciel hotelu - za przyjęcie gościa - będzie musiał liczyć się z karą grzywny w wysokości nawet 30 tys. złotych.

- Zima została już stracona - tak ocenia branża turystyczna ostatnie decyzje rządu. - To tak naprawdę brak nadziei. Czarny czwartek dla turystyki. Jeszcze więcej firm się zamknie, będą zwolnienia i dramaty ludzi - mówią przedsiębiorcy, którzy liczą teraz, że otrzymają jakaś pomoc od rządu.

- Straty będą nie do odrobienia. Zgodnie z wytycznym hotel musi być zamknięty, w analogicznym okresie w ubiegłym roku sprzedaż była na wysokim poziomie

- przekazuje z kolei Anna Kratochvil-Banaś, kierownik Hotelu Prezydenckiego w Rzeszowie.

Narodowa kwarantanna uderza mocno także w stacje narciarskie. One akurat są w o tyle trudnej sytuacji, że zima to jedyny okres, w którym mogą one działać i liczyć na zysk.

- Trudno jeszcze otrząsnąć się po tej informacji. W chwili, kiedy przygotowania ruszyły pełna parą, zaczęto naśnieżanie stoku, czyli większość kosztów została poniesiona, ogłasza się zamknięcie na najlepszy okres sezonu zimowego. Bo przecież święta i ferie to szczyt sezonu. Cóż komentować, tego się nie da odrobić. Tym bardziej ze rok 2020 był bardzo trudny dla branży - mówi Marta Skubisz, właścicielka Kompleksu Lesko Summer&Ski w Weremieniu.

Szacuje się, że jeden dzień sztucznego naśnieżenia 700-metrowego stoku narciarskiego w Polsce, to koszt 20 tys. złotych.

- Uważam, że nie ma bezpieczniejszego miejsca niż stok narciarski w dobie pandemii, ale z zastosowaniem oczywiście sensownych obostrzeń. Dla POSiR-u, który funkcjonuje dla mieszkańców i turystów, to kolejny cios w tym roku. Zakład się nie utrzyma, jeżeli stok zostanie zamknięty

- mówi Greta Ostrowska, dyrektor Przemyskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.

- Przerwa od 28 grudnia do 17 stycznia to straty w obrębie miliona złotych – podkreśla Ostrowska. Jest szansa, że stok w Przemyślu ruszy na kilka dni przed świętami.

Takiego scenariusza nie spodziewano się w Ustrzykach Dolnych, gdzie na stoku Gromadzyn poczyniono latem największe inwestycje na Podkarpaciu. Wybudowano nową kolej krzesełkową mogącą w ciągu godziny przewieźć ponad dwa tysiące narciarzy.

- Bardzo trudno mi skomentować decyzję rządu. Pracownikom będę musiał dać wolne, a ci co zostali zatrudnieni sezonowo niestety stracą pracę

- powiedział Bronisław Mrugała, właściciel stoku narciarskiego Gromadzyń.

Co najmniej do stycznia zamknięte będą wyciągi narciarskie we Francji, Niemczech i we Włoszech. Otwarte pozostają ośrodki narciarskie w Szwajcarii. Korzystać można też z wyciągów w Czechach i na Słowacji, ale z licznymi ograniczeniami - narciarze muszą mieć negatywny wynik testu na obecność koronawirusa.

Dziś o godz. 12 rusza stok w Przemyślu. Szusować będzie można do godz. 21.