Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Ty, widzisz tu tego sk...? Wojna jasielskich taksówkarzy trwa

Ewa Wawro
FOT. MAREK DYBAŚ
Koledzy z postoju w Jaśle utrudniali pracę i grozili nowemu taksówkarzowi. Był nawet spoliczkowany. Po naszej interwencji groźby ustały, ale a wojna trwa nadal.

Nieciekawą sytuację jasielskich wśród taksówkarzy stojących na postoju przy Placu Żwirki i Wigury opisywaliśmy w grudniu ub.r. Policyjne dochodzenie trwa.

- O co mu dalej chodzi? - mówi Andrzej Brej, wiceprzewodniczący Stowarzyszenia Jasielskich Taksówkarzy. - Przecież po waszym artykule już nazajutrz zmieniliśmy obowiązujące u nas przez lata zwyczaje. Nie ma już blokowania miejsca, nie ma zajeżdżania drogi - podkreśla Brej Ale to nie do niego ma pretensje Krzysztof Huta.

- Najgorszy jest "przewodniczący" i jego dwaj lokaje - mówi Huta. - Postój nie jest ich własnością i nie będą mnie obrażać i nastawiać przeciwko mnie klientów.

Walcząc z tą "bandą", jak ich nazywa, uciekł się do prowokacji. Chciał udowodnić, że oszukują i naciągają. Wszystko ma nagrane, udokumentowane.

Tajemniczy klient

Podstawiony przez niego klient wsiadł do samochodu "przewodniczącego" i zamówił kurs do jednej z podjasielskich restauracji.

- Ale w dobrej cenie - rzucił do taksówkarza.

Umówili się na 25 zł i pojechali. Na miejscu pasażer zapłacił, po czym zażądał paragonu, ale taksometr nie był włączony. - To dowód na to, jak "przewodniczący" oszukuje fiskusa. Klientów też naciąga, bo według taksometru, taki kurs kosztuje 18 zł.

- Wiedziałem, ze to prowokacja - broni się Jerzy Ziomek, zwany przez Hutę "przewodniczącym". - Klient był bardzo nerwowy, to i mnie się udzieliło. Włączyłem kasę na cenę umowną, ale w nerwach wstukałem 250 zł, a nie 25 zł. Jak klient powiedział, że chce wydruk z kasy, to wprowadziłem jeszcze raz i wydrukowałem paragon - przedstawia swoją wersje Ziomek.

A to, że naciąga klientów na wyższe ceny?

- Pan Huta nie zna topografii miasta i nie wie gdzie są strefy miejskie. One nie pokrywają się z granicami administracyjnymi miasta.

Kolejna pułapka

Syn pana Krzysztofa wsiadł do kolejnej taksówki, którą mieli "na oku". Krótki kurs, znowu z hasłem byle tanio.

- Słuchaj ty, widzisz tu tego sk... co stoi przed mną tą beemwicą? - pyta. - Żebyś k.. do niego czasem nie wsiadał ...

- Mówił do syna, że załatwia z jasielskimi "kibolami", żeby się mną zajęli - relacjonuje wydarzenia w taksówce Huta.

Syn zapłacił 10 zł i poprosił o paragon.

- Jaki ty chcesz k... paragon, przecież mówiłeś, że chcesz jechać tanio, to ja nie włączam kasy - usłyszał.

- Podjeżdżam i pytam, o co chodzi, a ten zaczyna pisać ręcznie na kartce. Ale dlaczego 10 zł, skoro ja tu zaraz za wami jechałem i wybiło mi 7 zł? Coś tam jojczał, że stał w kolejce - relacjonuje Huta.

Doszło do małej szarpaniny, wezwał policję, ale zanim przyjechali "namierzany" taksówkarz odjechał.

Tak nie można!

Groźby karalne, z jakimi spotykał się na początku, że mu "łeb ukręcą", że go "załatwią" ustały. Policyjne dochodzenie trwa, ale pan Krzysztof nie odpuszcza.

- Jak ktoś mnie regularnie obraża, wciąż słyszę sp... stąd zboczeńcu jeden, ch.. ci w łeb, to się nic nie dzieje? - pyta poirytowany. - Przyzwyczajamy się do tego i jest w porządku? Najlepiej by było jakby mnie znaleźli gdzieś w lesie, albo pod mostem. I gazeta miałaby o czym pisać, a tak to nie ma co im zarzucić? - dorzuca.

Telefon dla wybranych

Od początku Huta nie może doprosić się o klucz to skrzynki z telefonem stacjonarnym na postoju. Ma go tylko kilku taksówkarzy, choć przydałby się wszystkim.

- Aż czasem człowiek nie wie, gdzie oczy podziać, jak dzwoni telefon, a my stoimy bezczynnie - mówi jeden z taksówkarzy.

- Ludzie nas zaczepiają, pukają do okna samochodu i pokazują na dzwoniący telefon, a my co? Rżniemy głupa, albo udajemy, że rozmawiamy w tym czasie przez komórkę - dodaje inny.

- To nasz z prywatny telefon, zarejestrowany na mnie - pokazuje rachunki Ziomek. - Kilkanaście lat temu postaraliśmy się o niego z kolegami i sami płacimy rachunki. Dlaczego mamy dawać klucz wszystkim? - pyta Ziomek.

- A płacą za miejsce na ścianie? - irytuje się huta. - Płacą za reklamy za stronach internetowych, mapach, tabliczce informacyjnej? Będę ich skarżył za to, że ponoszę z tego tytułu straty - podkreśla.

- Nie płacimy, bo nikt tego nie żąda od nas - odpiera Ziomek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24