Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tylko nie do "pershinga"

Zbigniew Nowak, ZS
Lucjan Adamiec na tle "pershinga", który dla niego jest przekleństwem, a nie uśmiechem od losu.
Lucjan Adamiec na tle "pershinga", który dla niego jest przekleństwem, a nie uśmiechem od losu. Fot. Zdzisław Surowaniec
Bezdomny mężczyzna chce mieć własny dom, ale odmawia mieszkania w niespokojnym bloku.

Bezdomny od czterech lat Lucjan Adamiec ze Stalowej Woli marzy o tym, żeby się położyć z gazetą w ręce na łóżku we własnym mieszkaniu przed telewizorem. Jednak kiedy miasto dało mu dach nad głową w "pershingu", odmówił.

Sześćdziesięcioletni rencista Adamiec tuła się po Stalowej Woli od kiedy rozwiódł się z żoną.

- Oglądałem w domu telewizor, a tu nagle pyk, telewizor zgasł. Bo ona nie zapłaciła telewizji kablowej, choć dałem jej na to pieniądze. Szybko poleciała do kogoś, pożyczyła pieniądze i program wrócił - opowiada.

Jednak od czterech lat jest bez domu. Przez jakiś czas mieszkał w namiocie nad Sanem koło Niska, potem w starym wraku samochodowym razem z kolegą.

- Gotowaliśmy zupy na kościach z żeberek, znajomi przynosili nam ziemniaki, cebulę i wodę, wyrzucone pomidory znajdowaliśmy na polach - wspomina.

Jednak na wiosnę kolega zmarł na serce. Wkrótce pojawił się zarządca terenu wycinający wiklinę nad rzeką i zlikwidowali koczowisko.

Noclegi na klatkach schodowych

- Chodzę po znajomych, przesiaduję u nich. Ale wieczorem znajomy ziewa, mówi, że chce spać i muszę wyjść - żali się.

Do schroniska dla bezdomnych nie chce iść, bo jak twierdzi mieszkanie z kilkoma osobami w jednym pokoju drażniłoby go.

- Poza tym jestem chory, co chwilę idę do szpitala. Jakbym coś zostawił, to by mi ukradli - tłumaczy. - To już wolę spać po klatkach.

Przez kilka lat Adamiec starał się o przydział mieszkania od miasta. Znalazł się na liście 135 rodzin, których komisja uznała za spełniających kryteria natychmiastowego przyznania lokalu.

Było jedno ale. To mieszkanie było w tzw. "pershingu" przy ulicy 1 Sierpnia. A "pershing" to najbardziej niespokojny blok w mieście. Ściany pomazane krwią, co chwile pijackie awantury. Często podjeżdża tu policja czy karetka pogotowia. Adamiec podpisał zgodę na mieszkanie, ale kiedy zdał sobie sprawę gdzie ma mieszkać, wycofał się.

Nie pomógł zamek antywłamaniowy

- Nigdy tam w "pershingu" nie byłem i nie chcę tam mieszkać. Jedna znajoma, która tam mieszka, zamontowała sobie zamek antywłamaniowy do drzwi, to jej usunęli całe drzwi. Kogoś innego okradli. Jak pójdę do szpitala, to mnie też okradną - podejrzewa.

A z majątku, jaki przechowuje w piwnicy, ma meble i telewizor.

W wydziale lokalowym Urzędu Miasta usłyszeliśmy, że Adamiec podpisał zgodę na zamieszkanie w pershingu. Teraz, kiedy się wycofał, jego nowe podanie musi rozpatrzyć komisja mieszkaniowa, złożona z pięciu radnych. A to potrwa.

- Chcieli mnie dać do "pershinga". A nie lepiej wysłać mnie od razu do Iraku? - mówi zdenerwowany mężczyzna. I ciągle własne, spokojne mieszkanie z telewizorem jest jego marzeniem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24