Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ukraińcy: u nas jest już rewolucja

Norbert Ziętal
Niespokojnie na Ukrainie.
Niespokojnie na Ukrainie. Norbert Ziętal
Podkarpackie jest przygotowane na różny rozwój wydarzeń na Ukrainie. Trzy szpitale wyraziły gotowość przyjęcia poszkodowanych. Pod uwagę brane są również warianty masowego napływu uchodźców i zabezpieczenia odpowiednich pomieszczeń dla nich.

W stan gotowości postawione zostały wszystkie służby ochraniające granicę oraz dbające o bezpieczeństwo państwa.
Dzisiaj w Rzeszowie zebrał się Wojewódzki Zespół Zarządzania Kryzysowego.

- Województwo jest przygotowane na różne warianty w sytuacji przekraczania polsko - ukraińskiej granicy przez obywateli Ukrainy. Wojewoda, służby podległe wojewodzie oraz dyrektorzy placówek medycznych są przygotowani na ewentualne przyjęcie obywateli Ukrainy, którzy mogą wystąpić z wnioskiem o przyznanie statusu uchodźcy lub potrzebować pomocy medycznej - twierdzi Małgorzata Oczoś - Błądzińska, rzecznik wojewody.

Szpitale gotowe przyjąć rannych

W ostatnim tygodniu przejścia graniczne w regionie przekroczyło 6 osób, które potrzebowały pomocy medycznej.

Tadeusz Pióro, członek zarządu województwa podkarpackiego, zapewnił, że Szpital nr 2 w Rzeszowie, Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. Chopina w Rzeszowie oraz Wojewódzki Szpital w Przemyślu są gotowe na przyjęcia poszkodowanych.

- Wydawało się, że takiej potrzeby nie będzie, teraz to staje jednak bardziej prawdopodobne, że nasze szpitale będą musiały przyjąć osoby z Ukrainy - mówi Pióro.

Dodatkowo, część lekarzy z przemyskiego Wojewódzkiego Szpitala wyraziło gotowość wyjazdu na Ukrainę.

Jak się dowiedzieliśmy, w przemyskim Wojewódzkim Szpitalu, leczony jest Ukrainiec, który podaje się za ofiarę niedawnych starć w Kijowie.

- Ma tylko jakieś otarcie naskórka. Nie wygląda jednak jakby być zdjęty z barykady. Bardziej wygląda to na wykorzystanie sytuacji - mówi jeden z pracowników szpitala.

Blokady przed granicą

Dzisiaj rano zablokowana została droga po stronie ukraińskiej, w okolicach Krakowca, prowadząca do przejścia granicznego Krakowiec - Korczowa. Przez pewnie czas przejście było zamknięte przez ukraińskie służby. Później zaczęto odprawiać samochody, które mogły przejechać przez blokadę.
- Blokada znajduje się w odległości ok. 300 metrów przed przejściem. Podróżnym radzimy, aby korzystali z innych przejść granicznych - mówi mjr Elżbieta Pikor, rzecznik Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej.

- Mamy zgromadzony zapas opon. Część się pali. Mamy też metalowe barierki drogowe, które ustawiliśmy w poprzek drogi - relacjonuje Andrij. Twierdzi, że przepuszczane są samochody osobowe mające rejestracje z Unii Europejskiej.

W blokadzie uczestniczy ok. 250 osób. Mężczyźni, kobiety, młodzież a nawet małe dzieci. Uczestnicy modlą się za Majdan, twierdzą, że ich akcja to poparcie dla protestujących w Kijowie.

- Jest w miarę spokojnie. Nikt się nas nie czepia - twierdzi Andrij.

Informacje o zamkniętym przejściu w Korczowej przekazywane są kierowcom m.in. na elektronicznych tablicach przy krajowej czwórce.
Ostrzegają również patrole policji ustawione przy zjazdach z autostrady.

Ok. południa pojawiły się informacje o możliwej blokadzie innych przejść, szczególnie Szeginie - Medyka. W Szeginiach zebrało się kilkadziesiąt osób, zastanawiających się nad rozpoczęciem akcji. Ostatecznie nie doszło do niej.

Natomiast po południu służby graniczne poinformowały o blokadzie urządzonej 2 km od granicy z Polską, na drodze prowadzącej do przejścia w Krościenku.

- Po przekroczeniu granicy w Krościenku, wjeżdżając na Ukrainę, podróżni prawdopodobnie mają możliwość ominięcia blokady - twierdzi mjr Pikor.

Noc Gniewu we Lwowie

- To była bardzo niespokojna noc. Pogoniliśmy milicjantów. Zajęliśmy wiele budynków rządowych, gubernatora, zablokowaliśmy komisariaty milicji i SBU (Służba Bezpieczeństwa Ukrainy-przyp.red). Nie ruszamy urzędu miejskiego, bo mer Lwowa Andrij Sadowy to demokrata - mówi Nowinom Jurij, mieszkaniec Lwowa. Dzisiaj przed południem przekroczył piesze, polsko - ukraińskie przejście graniczne w Medyce. W Przemyślu musiał załatwić sprawy biznesowe. Szybko wrócił do Lwowa.

Zajęte budynki rządowe we Lwowie były plądrowane i niszczone.

- To wyglądało strasznie. Młodzi ludzie w kominiarkach na głowach, kaskach lub po prostu kapturach wyłamywali okna i wchodzili do środka. Na zewnątrz wyrzucali papiery, dokumenty, niektórzy wynosili komputery. Lecące z drugiego piętra na chodnik papiery przypominały obrazki z filmów o wojnie - mówi Iryna.

Opowiada, że widziała, jak milicjanci opuszczali swoją jednostkę.

- Ludzie krzyczeli hańba, ale nikogo z tych milicjantów nie ruszyli. Pozwolili im odejść - twierdzi.

W nocnych zamieszkach we Lwowie poszkodowanych zostało kilkadziesiąt osób. Niszczone i wywracane były milicyjne samochody. Demonstranci uderzali w nie pałkami. Wybijali szyby w oknach budynków, palili opony.

Doszło do ostrych starć przed jednostką wojsk wewnętrznych, podległych MSW. Tłum uniemożliwił żołnierzom ucieczkę.
Pojawiły się również informacje, że zajęty został wojskowy magazyn broni. Okazały się nieprawdziwe.

Na dzisiejszej konferencji prasowej mer Lwowa zapewnił, że broń nie została skradziona z jednostki wojsk wewnętrznych, SBU czy prokuratury. Dodał jednak, że pewna ilość broni zniknęła z jednostki milicji.

Swoje placówki we Lwowie oraz Kijowie zamknął bank PKO BP, który na Ukrainie funkcjonuje pod nazwą Kredobank.

W przygranicznym Przemyślu spokojnie

Sytuacja w przygranicznym Przemyślu jest spokojna, na razie w ogóle nie czuć tutaj dramatycznej sytuacji na nieodległej Ukrainie.

- Z uwagą przyglądamy się wydarzeniom na Ukrainie. Jesteśmy przygotowani do udzielenia pomocy, biorąc pod uwagę różne scenariusze rozwoju sytuacji. Jednak najważniejsze decyzje spoczywają na polskiej administracji rządowej. Jesteśmy w stałym kontakcie z wojewódzkim wydziałem zarządzania kryzysowego, a także z polskim konsulatem we Lwowie i merem Lwowa - mówi Robert Choma, prezydent Przemyśla.

Niepokoją się przedsiębiorcy, zwłaszcza działający w branży logistycznej.

- Po co oni blokują przejścia graniczne? I to jeszcze tutaj - dziwi się jeden z przedsiębiorców z Przemyśla. Każdego dnia wysyła na Ukrainę ciężarówki.

W Przemyślu pracuje sporo Ukraińców.

- Martwię się o swoją rodzinę. Mieszkają we Lwowie. Na szczęście nie jest blokowana łączność, można się porozumieć choćby przez facebook. Nie ma przeszkód, aby zadzwonić na komórkę. Moi rodzice od wczoraj nie wychodzą z domu. Boją się - mówi Maria.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24