Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Upoluj sobie papier toaletowy, czyli w "Kolejce" do PRL

Andrzej Plęs
Ustawić się po papier toaletowy, czy zapolować na buty "Relax”?
Ustawić się po papier toaletowy, czy zapolować na buty "Relax”? Krzysztof Kapica
Walcz o papier toaletowy, łokciami wywalcz pół kilo mortadeli. Kiedyś koszmarna rzeczywistość, dziś pasjonująca gra planszowa "Kolejka", którą wydał IPN.

Na Bazarze stoi Baba, która ma to, czego nie ma w sklepach. A w sklepach nie ma nic. Czasem pojawi się papier toaletowy, woda toaletowa "Przemysławka", czasem kaszanka, może odzież, na herbatę "Popularną" rzucą się tłumy spragnionych konsumentów, a jak w lud pójdzie, że do sklepu "rzucą" sprzęt AGD, to pod sklepem ustawi się "kolejka".

Dziś "Przemysławką" pewnie nikt by się nie skropił, ówczesny papier toaletowy miał strukturę papieru ściernego i do celów przeznaczenia nadawał się tylko dlatego, że był do d..y. Co nie zmienia faktu, że był obiektem powszechnego pożądania. Herbatę "Popularną" dziś byłby w stanie przełknąć konsument tylko na ciężkim kacu.

I nie było tak, że wchodzisz do sklepu i masz, bo w sklepie nie masz. Do sklepu towar "rzucano" od czasu do czasu i zawsze go było za mało, więc obowiązywała zasada: kto pierwszy ten lepszy.

Dla uporządkowania rynku władza wprowadziła "kartki", żeby nie można było kupić za dużo na raz, a konsumenci wprowadzili wynalazek kolejki, żeby nie pozabijać się o ćwierć kilo mortadeli. Kto nie przeżył kilkugodzinnego, nocnego oczekiwania na proszek do prania IXI, na mrozie i pod zamkniętym jeszcze sklepem, ten nie zrozumie.

Ale może poznać z planszowej gry "Kolejka", wydanej przez Instytut Pamięci Narodowej, przez ekspertów rynku gier planszowych okrzykniętej "Grą roku 2012".

Zasady walki

Masz 5 pionków - to twoja rodzina, która będzie walczyć o towar. Towaru nie ma, ale będzie, tylko nikt nie wie, w którym sklepie: AGD, odzieżowym, księgarni, spożywczym?

Toteż ustawiasz pionki na chybił-trafił, a w ręku masz listę zakupów z każdego z tych sklepów. Wszyscy stoją w kolejce, więc następuje faza przepychanek kolejkowych. Dzisiejszym młodym emerytom pewnie w uszach pobrzmiewają jeszcze pokrzykiwania sprzed trzydziestu lat: "pan tu nie stał! Ja byłam za tą panią! Ten pan zajął mi kolejkę!".

Trzy losowo dobrane karty pozwalają ułatwić życie kolejkowiczowi: uprawniają do przesunięcia się o jedno miejsce w przód, wypchęcia konkurenta na koniec kolejki, a jak masz szczęście, to karta poinformuje cię, co i do jakiego sklepu "rzucą" następnego dnia, o czym doniesie ci "kolega w komitecie wojewódzkim PZPR".

A jak nie będziesz miał szczęścia, to kolejna karta może wyrzucić cię na koniec kolejki, bo pyskowałeś na władzę i zostałeś wylegitymowany przez milicję.

Szczęście może wrócić, kiedy wyciągniesz kartę "Matka z dzieckiem na ręku", bo matka w ten sposób obciążona mogła w kolejce wszystko. Jeden z przejawów polityki prorodzinnej PRL.

Kupujesz, jak się dopchniesz do sklepowej lady, czyli będziesz pierwszy w kolejce. I do końca nie będziesz wiedział, co "rzucą" do sklepu.

Szczęśliwcy staną się posiadaczami zestawu meblowego "Bieszczady", albo koszmarnych, ale niezmiernie popularnych - z braku konkurencji - butów "Relax".

Szczęściarze w księgarni kupią "Przewodnik po Bułgarii", do której się nie wybierają, bo nie mają paszportu. Jak się nie dopchniesz, to przy odrobienie szczęścia możesz kupić u Baby na bazarze, ale Baba się ceni - możesz oddać dwa zbędne ci produkty na jeden taki, który jest potrzebny.

W PRL prywatny barter był niezmiernie popularną metodą handlową, kiedy za butelkę wódki znajomy dawał ci kilka czekolad, a za pudełko proszku do prania można było od sąsiada otrzymać cztery kostki margaryny, natomiast kartki na słodycze można było u kolegi z pracy wymienić na kartki na środki piorące.

I uważaj na czarne piony - spekulantów w "Kolejce". Oni w tej grze mają swoje zadanie. Wygrywasz, kiedy zrealizujesz całą listę zakupów.

Wspomnień czar i koszmar

Nad planszą "Kolejki" starsi mogą powspominać, jak walczyli z tłumem o trzy rolki papieru toaletowego. Młodszym "Kolejka" da szansę na zrozumienie, że codzienność zakupów w PRL nie była spacerem po galerii handlowej i poszukiwaniem promocji, ale skomplikowaną grą społeczną, w której też szukało się swego rodzaju promocji: znajoma znajomego ma szwagierkę, która pracuje w sklepie obuwniczym i może spod lady...

A teść kolegi z pracy jest zaopatrzeniowcem w domu towarowym i uprzedzi, kiedy do sklepu "rzucą" rajtuzy. To był prawdziwy survival zakupowy.

Karta "Matka z dzieckiem na ręku" też z życia wzięta - niemal powszechne wśród kobiet było "pożyczanie" sobie małych dzieci, które w sklepach umożliwiały zakupy poza rygorem kolejkowym.

A to gwarantowało, że cokolwiek można było kupić, bo przecież istota kolejki zasadzała się na tym, że towaru nie dla wszystkich wystarczyło, więc szansę na sukces mieli tylko ci z czoła kolejki.

Dla najmłodszych to może być tylko gra planszowa o nieco skomplikowanych regułach. I znacznie mniej skomplikowanych niż życie w PRL, z którego "Kolejka" czerpała wzorce.

Owszem, były postulaty, by do gry wprowadzić jeszcze kartki na mięso, buty, słodycze, cukier, meble, alkohol i tłuszcze - bo tak było w rzeczywistości - ale pomysłodawcy "Kolejki" z IPN doszli do wniosku, że reguły gry stałyby się zbyt skomplikowane.

Wielu uczestników gry sugerowało, by na planszy - poza księgarnią, sklepem AGD, spożywczym, wprowadzić jeszcze sklep monopolowy. Sugestie uzasadnione o tyle, że przecież alkohol stanowił w PRL rodzaj waluty, znacznie bardziej ceniony niż złotówka.

I pół litra "Stołowej" można było prywatnie wymienić na wiele dóbr doczesnych i usług. Ostatecznie uznano, że wprowadzenie monopolowego do gry i znacznie skomplikowałoby i tak nieproste zasady, a poza tym... gra ma cel edukacyjny, korzysta z niej młodzież, więc sklep z alkoholem na planszy to nie najszczęśliwszy pomysł.

Na planszy głównej, bo "Kolejka" doczekała się dodatku pt. "Ogonek" i w nim monopolowy już jest.

"Kolejka" uczy

Przede wszystkim "Kolejka" uczy niedawno minionej historii kraju i nie chodzi tu o kluczowe dla narodu wydarzenia, ale życie codzienne w PRL.

I nie tylko o problemach aprowizacji, choć gdzie, jak, co kupić i ile uda się kupić - to był podstawowy i codzienny problem przeciętnej polskiej rodziny co najmniej dwóch dziesięcioleci PRL.

Z załączonej do gry broszury można dowiedzieć się, jak w ludowej Rzeczpospolitej przedstawiała się dystrybucja dóbr doczesnych, dlaczego tak potwornie niedomagała i dlaczego ta choroba gospodarki była nieuleczalna.

To na poważnie, ale broszura zawiera też serię peerelowskich dowcipów. "Szczyt roztargnienia? Wejść do Pewexu i poprosić o azyl polityczny", "Jak zomowiec uratował życie staruszce? Przestał ją bić", "Jak tak dalej pójdzie, to będziemy mieli g..no do jedzenia - mówi optymista. Pesymista dodaje: - Zastanawiam się, czy dla wszystkich wystarczy".

Humor antysocjalistyczny pomagał nie zwariować od trudów ówczesnej niełatwej codzienności. "Kolejka" nie wyjaśni, co to Pewex i zomowiec, ale zaszczepi zainteresowanie gracza minioną epoką.

- Twórcą gry jest Karol Madaj z Biura Edukacji Publicznej IPN w Warszawie, historyk, więc "Kolejka" wierna jest realiom tamtych czasów - podkreśla Bogusław Kleszczyński, pracownik BEP w rzeszowskim oddziale IPN-u. - Jest też autorem znanej, docenionej i nagradzanej gry "303".

IPN nie od wczoraj uczy historii przez zabawę. Pierwszy był "Wroniec" - gra traktująca o stanie wojennym, widzianym oczyma siedmiolatka. "Awans" jest dla młodszych odbiorców i uczy stopni wojskowych w przedwojennym wojsku polskim, "Pamięć '39" - typowa gra memory - o wydarzeniach kampanii wrześniowej.

A "Kolejka" - w celach edukacyjnych - zawiera artykuły dr. Andrzeja Zawistowskiego z IPN i film, który ilustruje szarą codzienność sklepów w PRL.

Świat staje w "Kolejce"

Niełatwo przebić się na tym rynku, a Polska nie ma bogatych tradycji w grach planszowych. Tymczasem "Kolejka" zrobiła międzynarodową furorę.

Po reportażu w Japońskiej telewizji HNK japończycy oszaleli na punkcie "Kolejki", do IPN zgłosiła się nauczycielka historii z Korei Południowej, poszukująca gry edukacyjnej dla swoich uczniów. Wersja "print and play" zakładała, że planszę do gry można sobie wydrukować, więc przedsiębiorczy Amerykanin drukował, sprzedając potem po 75 dolarów za egzemplarz gry.

O "Kolejce" pisano i mówiono w mediach ponad 150 krajów, w takich publikatorach, jak BBC, CNN, Fox News, Spiegel i Associated Press. Międzynarodowa kariera "Kolejki" sprawiła, że ostatnie wydania gry zawierają zestawy w językach angielskim, niemieckim, hiszpańskim i oczywiście japońskim.

"Kolejka" jest dla wszystkich, ale z doświadczeń pracowników rzeszowskiego oddziału IPN wynika, że na planszy gry wygrywają nie ci, którzy trud zdobywania artykułów codziennej potrzeby poznali w okresie PRL z autopsji, ale ludzie młodzi, socjologowie, umysły ścisłe.

Może dlatego, że w "Kolejce" wygrywa intelekt, w peerelowskich kolejkach często wygrywało się łokciami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24