Urzędnicy nie dostaną grudniowych nagród - tzw. "karpiówek"

W Podkarpackim Urzędzie Wojewódzkim w funduszu płac zostało jeszcze ok. 246 tys. zł. Głównie dzięki dłuższym pobytom pracowników na zwolnieniach i urlopach macierzyńskich (za zwolnienie powyżej 33 dni płaci ZUS), a także wakatom na niektórych stanowiskach. Te pieniądze dyrektorzy wydziałów mogliby przekazać pracownikom w ramach nagród, ale tego nie robią. Cała pula trafi do budżetu państwa.

Czy nie lepiej byłoby więc wypłacić je pracownikom, którzy mieszkają na Podkarpaciu i tu je wydadzą?

- Oczywiście z ekonomicznego punktu owszem, bo wydany na miejscu pieniądz tworzy lokalny dobrobyt. Ale musimy pamiętać, że osoby stojące na czele urzędów centralnych nie są suwerenne w swoich decyzjach i zawsze realizują politykę organów nadrzędnych. A premier wyraźnie zalecił przecież wspólne łatanie dziury budżetowej - tłumaczy Andrzej Sawicki, ekonomista z Rzeszowa. - Zresztą ja jestem zdania, że nagrody powinno się przyznawać tylko najlepszym, a nie wszystkim, dlatego, że zostały pieniądze. To jest narzędzie, które ma stymulować do pracy, a nie być dodatkiem do pensji - dodaje.

Hurtowych nagród nie planuje się też w krośnieńskim, przemyskim, rzeszowskim i tarnobrzeskim magistratach. Zaoszczędzone pieniądze trafią z powrotem do budżetów miast i zostaną wydane w przyszłym roku. "Karpiówek: nie będzie też w Urzędzie Marszałkowskim.

- Marszałek zlecił dyrektorom departamentów dokonanie oceny pracowników i przygotowanie listy osób osiągających szczególne wyniki w pracy. Niewykluczone jednak, że zostaną wyróżnieni w inny niż finansowy sposób - mówi Wiesław Bek, rzecznik marszałka województwa.