Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urzędnicy popełnili błąd, teraz każą właścicielowi wyburzyć sklep

Ewa Gorczyca
- Nie złamałem prawa, a musiałem zamknąć sklep i jeszcze urzędnicy każą mi rozebrać budynek na mój koszt. Udowadnianie racji w sądzie kosztuje czas, nerwy i pieniądze - mówi Antoni Cynkar
- Nie złamałem prawa, a musiałem zamknąć sklep i jeszcze urzędnicy każą mi rozebrać budynek na mój koszt. Udowadnianie racji w sądzie kosztuje czas, nerwy i pieniądze - mówi Antoni Cynkar Tomasz Jefimow
W 2004 roku Antoni Cynkar dostał pozwolenie na budowę. Po latach okazało się nieważne. Błąd popełnili urzędnicy starostwa, którzy wydali decyzję. Koszty rozbiórki ma ponieść właściciel sklepu.

Antoni Cynkar z rodziną mieszka od ponad 30 lat przy ul. Słonecznej w Iskrzyni.

- W 2003 roku zdecydowałem się kupić nieruchomość znajdującą się po sąsiedzku. To był stary drewniany dom z przylegającym do niego budynkiem gospodarczym - opowiada.

Przymierzał się do remontu, ale ostatecznie zdecydował się na inwestycję o innym zakresie. Postanowił przebudować dom na pawilon handlowo-gastronomiczny.

- Uzgodniłem to wszędzie, gdzie było trzeba - mówi Antoni Cynkar. - Od wójta dostałem decyzję o warunkach zabudowy. W dokumentach było zaznaczone, że szerokość elewacji frontowej nie zmieni się i wyniesie 13 metrów. Tyle miał stary dom. Przedstawiłem projekt, w czerwcu 2005 roku dostałem ze starostwa powiatowego pozwolenie na budowę.

Cynkar wziął kredyt, zapożyczył się u rodziny i postawił pawilon, zgodnie z zatwierdzonym przez urzędników projektem. Pokazuje kolejne dokumenty dotyczące inwestycji. Protokół odbioru i zezwolenie na użytkowanie z listopada 2005 roku.

- Wydał je powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. Teraz ten sam urząd każe mi budynek rozbierać - skarży się Cynkar.

Działalność prowadził przez osiem lat. Była źródłem utrzymania dla jego rodziny. Zatrudnił pięć osób.

- Płaciłem podatki, płaciłem ZUS, spłacałem kredyt. Zainwestowałem w ten budynek 500 tysięcy złotych - opowiada.

Nie spodziewał się, że będzie musiał zwinąć interes. A tak się stało, bo wojewoda stwierdził, że pozwolenie na budowę wydane przez starostę jest nieważne.

- Sąsiad poskarżył się, że pawilon stoi za blisko granicy jego działki - mówi Cynkar.

Cynkar od decyzji wojewody się odwołał, ale bez powodzenia.

- Z chwilą, gdy decyzja ta stała się ostateczna, decyzja o pozwoleniu na budowę została wyeliminowana z obiegu prawnego - tłumaczy Alicja Buczek, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Krośnie. - Konsekwencją tego było wznowienie postępowania w sprawie pozwolenia na użytkowanie.

PINB decyzję o pozwolenie na użytkowanie uchylił. Wobec stwierdzenia nieważności pozwolenia na budowę - musiał też przeprowadzić z urzędu „postępowania naprawcze”. Efekt?

- Decyzja nakazująca rozbiórkę budynku z uwagi na naruszenie przepisów warunków technicznych w zakresie odległości budynku od granicy działki - informuje Alicja Buczek.

Właściciel pawilonu twierdzi, że żaden urzędnik nie ustalił faktycznego przebiegu granicy, a budynek, nawet jeśli odległość jednej ze ścian od granicy działki jest niewystarczająca, nie przeszkadza. Rozebrane zabudowania były tu przez 90 lat i miały te same wymiary. Po drugiej stronie jest tylko zagajnik pod linią wysokiego napięcia - mówi. Jego zdaniem, urzędnikom zabrakło dobrej woli.

Pytamy powiatowego inspektora, czy nie dało się w żaden sposób zalegalizować budowy.

- Nie zachodziły okoliczności określone przepisami prawa budowlanego, umożliwiające wydanie innej decyzji niż nakaz rozbiórki budynku - przekonuje Alicja Buczek.

Kto ma płacić za pomyłkę urzędników?

Cynkar twierdzi, że zrobił wszystko zgodnie z projektem i zezwoleniem. Ma wszelkie dokumenty na to, że nie złamał prawa. Problem w tym, że - jak tłumaczy Starostwo Powiatowe w Krośnie - urzędnicy popełnili błąd i decyzję dot. przebudowy i rozbudowy budynku przy ul. Słonecznej wydali z naruszeniem przepisów prawa. Jak do tego doszło - dziś nie sposób dociec.

- Było to 11 lat temu i zarówno urzędnik wydający decyzję, jak i osoba nadzorująca tę sprawę już od kilku lat nie są pracownikami starostwa - mówi Ewa Bukowiecka, rzecznik prasowy starosty krośnieńskiego.

Decyzja o nakazie rozbiórki jest decyzją ostateczną. Na razie PINB nie udało się znaleźć firmy, która podjęłaby się rozbiórki na koszt właściciela. Za to on dostał kilka tygodni temu nakazowy wyrok sądu za niezastosowanie się do decyzji. Sąd orzekł jego winę, skazał go na tysiąc złotych grzywny i obciążył opłatą.

Cynkar uważa, że absurdem jest, iż ma płacić za błąd urzędników starosty. Sama rozbiórka ma kosztować ok. 100 tys. zł. Dlatego domaga się odszkodowania. Starostwo zapewnia, że od odpowiedzialności się nie uchyla, ale wniosek odrzuciło.

- Nie widzimy podstaw do wypłacenia odszkodowania w drodze ugody, ponieważ sprawa nie jest do końca jednoznaczna. Przede wszystkim - żądana kwota wydaje się nam rażąco wygórowana. Nieuzasadnione są także roszczenia z tytułu strat związanych z zaprzestaniem prowadzenia działalności gospodarczej. Budynek - pomimo nakazu rozbiórki - nadal stoi, nie było więc przeszkód prawnych do prowadzenia w nim działalności gospodarczej - stwierdza Bukowiecka.

Antoniego Cynkara takie tłumaczenie dziwi.

- Z jednej strony, nakazują mi rozbiórkę, z drugiej - mówią, że sklep może działać. To jakiś absurd.

Starostwo odsyła Cynkara po rozstrzygnięcie do sądu.

- Chcemy, by wyceny odszkodowania dokonał biegły rzeczoznawca. Wówczas poddamy się prawomocnemu wyrokowi - dodaje Bukowiecka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24