Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Uwikłanie" w kinie: Bromski o spiskach

Piotr Samolewicz
Śledztwo w "Uwikłaniu" prowadzi Maja Ostaszewska.
Śledztwo w "Uwikłaniu" prowadzi Maja Ostaszewska. ITI Cinema
Jacek Bromski nakręcił "Uwikłanie" - rzadki dla naszej kinematografii film z rozbudowanym motywem spisku. Nie do końca udany.

Jacek Bromski to reżyser, który cieszy się opinią rzemieślnika sprawnie operującego gatunkami filmowymi, przede wszystkim komedią obyczajową. Trylogia "U Pana Boga..." o życiu na białostockiej wsi biła rekordy popularności podobnie jak wcześniejsze komedie "Sztuka kochania" czy "Szczęśliwego Nowego Jorku".

Tym razem reżyser proponuje dramat sensacyjno-polityczny "Uwikłanie" na motywach powieści Zygmunta Miłoszewskiego. Reżyser w większym stopniu niż pisarz podkreśla motyw spisku.

Gry uliczne

Spisków w kinie światowym, szczególnie amerykańskim, mamy mnóstwo. Roi się od nich w thrillerach, dramatach sensacyjnych i political fiction, w filmach SF. Polscy filmowcy natomiast trzymają się od nich z daleka.

W połowie lat 90. Krzysztof Krauze nakręcił "Gry uliczne" o młodych dziennikarzach próbujących rozwikłać w nowej Polsce zagadkę śmierci krakowskiego studenta z rąk SB. Film cieszył się sporą popularnością, ale dziś wydaje się jakby zapomniany.

Przykłady spisków mieliśmy też w kinie Juliusza Machulskiego (współscenarzysta "Uwikłania"). Ale ponieważ były one komediami - mowa o "Seksmisji" i "Kingsajz" - to ich "spiskowość" nie do końca była brana poważnie.

Bromski, podobnie, jak Krauze, akcję swojego filmu umieszcza w Krakowie. Podczas terapii ustawień rodzin według metody kontrowersyjnego niemieckiego uzdrawiacza (nie psychologa) Berta Hellingera ginie biznesmen. Pani prokurator Szacka i komisarz policji Smolar podejrzewają o śmierć mężczyzny wszystkich uczestników terapii, łącznie z prowadzącym ją psychologiem (Olgierd Łukaszewicz).

Gdy w ich ręce wpadają kupony Lotto z zakreślonym "szczęśliwymi liczbami", śledztwo zmienia tory - pani prokurator zaczyna się interesować przeszłością mężczyzny, odkrywając niewygodne dla wielu osób wydarzenia z PRL.

A gdzie napięcie?

To tylko zarys dosyć rozbudowanej fabuły. Jej labirynt pokonywałoby się z satysfakcją, gdyby reżyser nie popełnił kilku błędów.

Na liście zarzutów pierwsze miejsce zajmuje w "Uwikłaniu" brak napięcia i odpowiedniego tempa. Zupełnie chybiona ilustracja muzyczna nie buduje nastroju, a przeciwnie - rozprasza uwagę. Nie na miejscu są też częste panoramy Krakowa i ujęcia z lotu ptaka, wyraźnie nakręcone z myślą o promocji tego miasta.

Odtwórcy głównych ról Maja Ostaszewska i Marek Bukowski - raczej drętwi, w przeciwieństwie do znakomitego drugiego planu (Andrzej Seweryn jako były esbek jest doskonały). Jak na film sensacyjny, postaci są zbyt jednoznaczne, a atmosfera nie zagęszcza się tak jak w amerykańskich filmach.

Bromskiemu nie udało się też zdecydowanie zaakcentować osamotnienia głównego bohatera - pani prokurator. Takie rozwiązanie przydałoby opowieści więcej dramatyzmu, a spisek stałby się bardziej przekonywujący. Rozczarowuje też słabo umotywowane zakończenie.

Ale "Uwikłanie" ma też swoje zdecydowane zalety. Bromskiemu wychodzą sceny oparte na dialogu. Świetnie zmontowane przesłuchanie świadków w obskurnym gabinecie prokuratury to już kawałek porządnego kina, tak samo jak spotkanie pani prokurator z tropicielem esbeków (Krzysztof Stroiński) w willi na wzgórzu, jakby fortecy konserwatywnych, krakowskich wartości.

W ogóle reżyserowi udał się zamysł zderzenia mieszczańskiej klimatu starego Krakowa z przeszłością PRL. Pod politurą ustabilizowanego życia ukrywają się różne machinacje i zagadki. No i na oklaski zasługują pozornie mało efektowne zdjęcia Marcina Koszałki, który cały czas udowadnia, że jest najzdolniejszym polskim operatorem.

Coś z mistycymu

"Uwikłanie" scen. i reż. Jacek Bromski. Min. 128. Kino zorza w Rzeszowie

Dlaczego powstają filmy o spiskach? U ich źródeł leży przekonanie, że oficjalny obraz świata jest wielką iluzją, za którą skrywają się jakieś ciemne siły. Przyjemność z ich oglądania polega na tym, że widz zaczyna czuć się wtajemniczonym w ukryte mechanizmy władzy, zdobywa jakąś wiedzę, prawie że mistyczną. Czy taką wiedzą dostarcza "Uwikłanie"? Nie do końca, bo Bromski nie wyjaśnia sensu istnienia wszechogarniającego układu byłej SB i obecnych elit. Filmu jednak nie sposób zbagatelizować. Na długo w uszach pozostają słowa, że na PRL nie wolno patrzeć, jak na kraj z komedii Barei. - PRL nie był "Misiem" - mówi jeden z bohaterów. I ma rację.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24