Kolejka ludzi oczekujących na pomoc zieloświątkowców była bardzo długa. Dlaczego tu przyszli?
Nadzieja wpleciona w ciekawość
Jedni wierzą, że to nowa szansa, by wyzdrowieć, inni - z czystej ciekawości. Ci pierwsi z jednej strony nie są pewni, czy ten Kościół to przypadkiem nie sekta, ale z drugiej skoro nic innego im nie pomaga...
- Tym bardziej, że przecież ci organizatorzy jednak głoszą naukę miłości, są ciepli, sympatyczni. I za uzdrawianie przez dotyk nie biorą pieniędzy - mówi pani Zofia.
Czy to działa?
Rzeczywiście, pobudki organizatorów imprezy wydają się czyste.
- Lato to świetny czas, żeby pokazać ludziom, iż Jezus jest z nami. On sam powiedział: "Idźcie i uzdrawiajcie." I właśnie to z jego pomocą robimy - mówi Roman Fior, współorganizator spotkania.
Czy to działa? Ludzie przyznają, że po seansie czują się lepiej, są radośniejsi, pełni energii. I, jak mówią psychologowie, nic dziwnego.
Adrenalina i sugestia
- Tego typu spotkania czasem pomagają ludziom, którzy potrzebują zainteresowania, ciepła, wsparcia i otuchy w cierpieniu. Ponadto w sytuacji zbiorowej radości podnosi się poziom adrenaliny, która dodaje sił. Działa również sugestia - mówi Beata Mizera, psycholog z Poradni Psychlogiczno-Pedagogicznej w Mielcu.
- Ale kij ma dwa końce. Po takich emocjach, po tym uniesieniu organizm bywa bardzo wyczerpany. Już po spadku adrenaliny, po wyciszeniu emocji, samopoczucie a czasem i stan zdrowia znacznie się pogarsza - przestrzega.
Mamy wolną wolę
A co z samym przesłaniem Kościoła zielonoświątkowców? Jak jest odbierane przez katolickich księży?
- Takie imprezy to nic złego dla katolika. Człowiek powinien poznawać inne religie i odłamy, kształcić się w ten sposób, poznawać świat. Po to mamy wolną wolę i możliwość odróżnienia dobra i zła, żeby z niej mądrze korzystać. Ktoś, kto jest szczerze oddany swojej wierze, zostanie przy niej, a takie spotkanie potraktuje jako ciekawostkę - mówi ksiądz Antoni Mulka.
Niektórzy mieszkańcy uzdrawianie dotykiem interpretują jako oszukiwanie.
- Jak można kogoś dotknąć i uzdrowić? To zwykłe bajki. Ofiarowują miłość, dobroć, niby nic za to nie chcą, a tak naprawdę starają się przywiązać i uzależnić człowieka od siebie - mówi 22-letnia Justyna z Mielca.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?