W sezonie 2012 Lee Richardson był zawodnikiem Stali Rzeszów. Śmierć Brytyjczyka była szokiem dla całego żużlowego świata.
Do dzisiaj w każdą rocznicę śmierci zawodnika wielu zawodników i kibiców wspomina “Rico” jakby wciąż nie wierząc w to, co się wtedy stało.
Jesteśmy na Facebooku
W tym roku brytyjska gazeta “Daily Star” opublikowała artykuł, w którym m. in. najbliższa rodzina wspomina Lee. Pojawiły się tam również wypowiedzi, o których wcześniej nikt nigdy nie słyszał...
Sezon 2012 zaczął się dla brytyjskiego żużlowca bardzo źle. Miał duże problemy sprzętowe i nie osiągał satysfakcjonujących go wyników. W artykule pojawia się stwierdzenie, że Richardson przed meczem we Wrocławiu miał dostać od rzeszowskiego klubu nowy silnik.
- Lee trenował na tym silniku w Rzeszowie i potem rozmawiałem z nim przez telefon - opowiada na łamach “Daily Star” Craig Richardson, brat Lee, który pomagał mu też w kwestiach sprzętowych. - Mówił, że jest naprawdę szybki, jakby miał rakietę. To była nasza ostatnia rozmowa - dodaje.
- Nigdy nie dawaliśmy Lee żadnego silnika - to by zresztą było naprawdę dziwne gdybyśmy tak robili. Podobnie jak inni, Lee był profesjonalistą i od klubu żadnych silników nie dostawał. Na początku tamtego sezonu rzeczywiście miał duże problemy sprzętowe i nawet pomagałam mu skontaktować się z różnymi tunerami, ale na tym koniec. Dodam jeszcze, że skorzystał z tych kontaktów
- mówi Marta Półtorak, ówczesna prezes rzeszowskiego klubu.
To jednak nie wszystkie informacje, którymi podzieliła się z brytyjską prasą rodzina Lee Richardsona.
- Dostałem telefon od kogoś z Polski z informacją, że ten silnik, który dostał z klubu był nieregulaminowy - mówi ojciec zawodnika, Colin Richardson. - Lee nigdy nie jeździł na czymś co było nielegalne. Używał tylko standardowych silników o pojemności 497 cc - dodaje.
Colin Richardson, który też kiedyś ścigał się na żużlu, zwraca uwagę, że czasami zdarzają się przypadki, że silnik ma pojemność 550 cc, a dzieje się tak, gdy zaczynają się kombinacje z tłokami.
- To nie wygląda na dużo, bo to tylko 50 cc, ale to jest jednak 10 procent - silnik wtedy zachowuje się zupełnie inaczej - podkreśla.
- Czy to był za duży silnik? Nie wiem - mówi ojciec Lee Richardsona. - Zaraz po wypadku został on wymontowany i zniknął. Tak powiedział mi mechanik syna z Polski. Nie wiem czy to wszystko prawda, czy nie, ale mogę powiedzieć, że ten motocykl tak dziwnie podskakiwał - nigdy wcześniej niczego takiego u syna nie widziałem - dodaje.
Powyższymi stwierdzeniami mocno zniesmaczona jest Marta Półtorak.
- Zupełnie nie rozumiem takiego zachowania - przyznaje. - Nie wiem nawet, jak to sobie tłumaczyć. Czy to może ma być jakiś sposób zaistnienia w mediach? Lee miałby dostać silnik z klubu, który był nieregulaminowy i ojciec zawodnika mówi o tym po ośmiu latach od tej tragedii? To wszystko jest wyssane z palca. Naprawdę nie mogę zrozumieć takiego postępowania - podsumowuje była prezes rzeszowskiego klubu.
Żużlowy świat wspomina Lee Richardsona. Minęło już 8 lat od ...
Lee Richardson skończyłby 25 kwietnia 2020 roku 41 lat. Wspo...
Zobacz też - Rafał Augustyn, olimpijczyk z Mielca: Miałem problemy oddechowe. Czy to był wirus? Nie wiem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?