Jacek Dykas skończy w tym roku 49 lat. O tym, że w życiorysie ma związki ze skołyszyńską Gminną Spółdzielnią „Samopomoc Chłopska” ostatnimi czasy przypominały mu już tylko przypadkowe spotkania z dawnymi kolegami z pracy. Trudno się dziwić, wszak w „GS-ie” zatrudniony był w latach 1987 - 1993, z przerwą na odbycie służby wojskowej. Jakże więc zdziwił się, gdy tydzień temu listonosz wręczył mu list, którego nadawcą był... skołyszyński GS.
Jak grom z niebaA jeszcze bardziej zaskoczyła pana Jacka jego treść.
- Pismo nadane zostało w sprawie „udziału członkowskiego w spółdzielni”. Przeczytałem w nim: „Informujemy pana, iż stosownie do uregulowań obowiązującego w gminnej spółdzielni (...) statutu (par. 21 ust. 2), podstawowy udział członkowski wynosi 200 zł. Na dzień 11.01. 2017 r. udział pana wynosi 45,30 zł. Prosimy zatem o uzupełnienie udziału do pełnej wysokości w nieprzekraczalnym terminie 30 dni od dnia otrzymania zawiadomienia. Brak dopłaty do wymaganego statutem udziału w wyznaczonym terminie skutkować będzie utratą członkostwa w spółdzielni poprzez wszczęcie stosownej procedury przez organ spółdzielni, tj. radę nadzorczą. Nadmieniamy, że jest to termin ostateczny. Wpłat można dokonywać gotówką w kasie biura spółdzielni (...) lub pocztą - na podany rachunek. Pod pismem podpisały się dwie członkinie zarządu spółdzielni. Moja reakcję na tę korespondencję można opisać krótko: duży szok - mówi J. Dykas.
Fakt, że kierownictwo „GS-u”przypomniało sobie o mieszkańcu Bączala Dolnego ponad dwie dekady po tym, jak jego drogi ze spółdzielnią rozeszły się, to tylko jedna z przyczyn konsternacji 48-latka. Mężczyznę dziwi przede wszystkim sedno sprawy - skoro tyle lat był członkiem spółdzielni, dlaczego o tym nie wiedział? A wyliczone udziały w „GS-ie”na kwotę 45,30 zł to jakieś nieporozumienie.
- Nie wiem, co to za pieniądze. Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek taką albo inną sumę do spółdzielni wpłacał. Skąd ta kwota i czemu dopiero teraz się o niej dowiaduję? Jeżeli rzekomo jestem członkiem „GS-u”, to dlaczego przez tyle lat ani razu nie zostałem zawiadomiony o sprawach spółdzielni, spotkaniach, wyborach zarządu, kwotach składek? W 1993 r. dostałem wypowiedzenie i „GS” rozwiązał ze mną umowę. Od tamtej pory nie miałem żadnych związków ze spółdzielnią, nie było też żadnych kontaktów. Aż do połowy stycznia tego roku, gdy otrzymałem ten niespodziewany i jakże dziwny list. O co w tym wszystkim chodzi? Pytań wiele, lecz o odpowiedzi trudno... - zauważa Jacek Dykas.
Mieszkaniec Bączala Dolnego żali się, że tajemnicą jest nawet treść statutu „GS-u”, na który spółdzielnia się powołuje. Próby dotarcia do dokumentu, zapoznania się z nim, spełzły dotąd panu Jackowi na niczym.
- Na stronie internetowej „GS-u”go nie ma, poprosiłem o przesłanie e-mailem, odmówili. Rozmowa z prezes spółdzielni też nic nie dała - statut jest w sądzie, dlatego nie jest do wglądu. Kiedy będzie? Może za tydzień, może za dwa. To bardzo dziwne, skoro, chcąc zachować członkostwo, ponad 150 zł musiałbym wpłacić już w lutym - stwierdza J. Dykas.
Prezes uspokajaJak całe zamieszanie komentuje GS w Skołyszynie?
- Nie wiem, czemu pan Dykas robi taki szum… Statut trafił do sądu, bo dobieraliśmy członka rady w miejsce osoby, która zmarła i musieliśmy uzupełnić tę zmianę. Zresztą, po każdym zebraniu przedstawicieli wysyłamy dokumenty z wnioskiem do zatwierdzenia do KRS-u, taka jest procedura. Tak było też po ostatnim zebraniu, listopadowym - zarejestrowane zostały 10 stycznia. Powiedziałam panu Dykasowi, że nie chcę mu pokazywać statutu nieuwierzytelnionego, poprosiłam, by był z nami w kontakcie i zapewniłam, że jak tylko statut zostanie uwierzytelniony i wróci z sądu, będzie mógł napisać pismo i mu go udostępnimy. W dniu dzisiejszym (wtorek, 24 stycznia) kontaktowałam się z sądem i dostałam zapewnienie, że jeszcze tego dnia statut zostanie wysłany. Powinniśmy go mieć jeszcze w tym tygodniu. Jak dobrze pamiętam termin na podjęcie decyzji o tym, czy wybrać swój udział, czy też uzupełnić go do 200 zł, mija 19 czy 20 lutego. Pan Dykas będzie miał jeszcze sporo czasu, by się zastanowić - podkreśla Danuta Szafarz, prezes zarządu skołyszyńskiej spółdzielni.
I dodaje, że statut „GS” nie jest rozpowszechniany drogą elektroniczną, bo nie ma takiego wymogu. O spotkaniach spółdzielczych członkowie mają być informowani poprzez tablice ogłoszeń, lokale „GS”, obiekty użyteczności publicznej - zgodnie ze statutem. - Członków mamy ponad 1000... Zaproszenia listowne wysyłamy tylko do delegatów - kończy D. Szafarz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Koroniewska po śmierci matki została zupełnie sama. Smutne, co mówi o relacji z ojcem
- Paulla prała brudy z ojcem swojego dziecka. Teraz on ma raka. Padły słowa o żerowaniu
- Andrzej Piaseczny przeszedł operację? Wygląda na to, że chciał ukryć opatrunki...
- Kim jest córka Kowalewskiego? Gabriela idzie w ślady rodziców. Będzie wielką gwiazdą?