W cukierni na Miodowej w Rzeszowie powstają wielkanocne cuda. Czekoladowe pisanki, zające i baranki mogą być ozdobą każdego koszyczka

Odwiedzających rzeszowską cukiernię Julian Orłowski & Kazimierz Rak z pewnością rozbawi ustawione na wystawie na dużej czekoladowej babie - około 60-centymetrowe czekoladowe jajo. Jest pęknięte, a ze środka zamiast kurczaczka wystaje króliczek.

- W poprzednich latach robiliśmy więcej takich sporych czekoladowych jaj wielkanocnych, ale w tym przez pandemię zrezygnowaliśmy, bo nie było popytu - przyznaje Kuba Rak, mistrz cukiernik z ul. Miodowej w Rzeszowie.

- Takie pisanki często zamawiały firmy, które brały je jako prezenty dla klientów czy partnerów biznesowych, a teraz mnóstwo przedsiębiorców pracuje zdalnie. Dlatego zdecydowaliśmy się raczej na mniejsze czekoladowe jajka, które są ozdobą małych babeczek piaskowych, czy drożdżowych, dodatkowo przyozdobionych np. baziami, czy ptasim gniazdkiem, kwiatami z czekolady czy marcepana. To się fajnie sprzedaje, bo mniejsze i tańsze.

Pisanki wylewane są z formy. W dwóch połówkach, klejonych później gorącą czekoladą. Poza jajkami barwionymi barwnikami spożywczymi na żółto, zielono, pomarańczowo, czerwono, fioletowo, niebiesko, różowo, cukiernicy z Miodowej korzystając z gotowych form tworzą też czekoladowe króliczki, zajączki, baranki.

Na słodkości wykorzystują białą i ciemną, deserową, belgijską czekoladę, którą można później śmiało schrupać.

Ile w tym roku zużyli czekolady?

- Sądzę, że w granicach 100 kilogramów - przyznaje Kuba Rak.

Cukiernicy z Rzeszowa pieką też oczywiście ciasta świąteczne. Mazurki z kajmakiem i czarną porzeczką albo morelowo - czekoladowe, babki wielkanocne, serniki, rolady makowe w cieście kruchym i biszkoptowym, orzechowe, z bakaliami. Część jest udekorowana świątecznie marcepanowymi akcentami symboli budzącego się na wiosnę życia. Cukiernia będzie otwarta także w sobotę, od 9 do 13.