Wysoki na 20 metrów buk, rosnący w lesie otaczającym Bełkotkę, został wyrwany z ziemi z korzeniami. Drzewo zwaliło się na ścieżkę i placyk ze źródełkiem, przy którym znajduje się także altana z ławeczkami do odpoczynku. Drewniana konstrukcja została całkowicie roztrzaskana.
To miejsce, w którym często zatrzymują się spacerowicze. - Mamy zainstalowany monotoring - opowiada burmistrz. - Widać na nim, że zanim doszło do tego zdarzenia, przebywali tam ludzie. Na szczęście, w momencie runięcia drzewa, przy źródełku i w altance nikogo akurat nie było. Inaczej skutki mogły okazać się tragiczne - mówi burmistrz Kocaj.
Siła, z jaką potężny buk runął na placyk, dosłownie podrzuciła altanę, przesuwając ją i kompletnie niszcząc budowlę.
Dlaczego drzewo spadło? To dla burmistrza wciąż zagadka. - Było zdrowe i nie potrafię wskazać przyczyny, dlaczego przewróciło się razem z korzeniami. Na pewno to nie wina wiatru, bo nie było jakiegoś wielkiego huraganu - mówi Witold Kocaj.
Podejrzewa, że mogły się do tego zdarzenia przyczynić obfite opady deszczu i namoknięta w tym miejscu, po ulewach, ziemia. - Tak to wygląda na zdjęciach, że płytki system korzeniowy został podmyty, osłabiony i nie utrzymał drzewa - uważa.
Jak zaznacza, szczęście w nieszczęściu, że skończyło się wyłącznie na stratach materialnych i nikt nie ucierpiał.
- Spadające gałęzie mogły spowodować poważne obrażenia, gdyby ktoś był w pobliżu
- mówi burmistrz.
Niestety, nowa altana będzie wymagać odbudowy. Zaledwie rok temu cała trasa do Bełkotki została wyremontowana i urządzona. Zniszczony beton na alejce zastąpiła brukowa kostka, ustawiono ławki, lampy, urządzenia do ćwiczeń, oznaczenia ciekawostek przyrodniczych.
Także plac przy historycznym, najstarszym w uzdrowisku źródle Bełkotka, został zrewitalizowany. Altanę, która na nim stanęła, odtworzono zgodnie z wytycznymi konserwatora zabytków, nawiązując do pierwotnej budowli, która kiedyś się tutaj znajdowała.
Rewitalizacja ścieżki była częścią dużego projektu inwestycyjnego, podnoszącego atrakcyjność kurortu. Gmina dostała na ten cel dotację z funduszy unijnych.
Trasa i plac są otoczone lasem. Jednak – jak twierdzi burmistrz – tego, że dojdzie do przewrócenie się jednego z drzew, nie można było przewidzieć.
– To drzewo nie stwarzało żadnego zagrożenia, było zdrowe, jego kondycja nie budziła zastrzeżeń
- podkreśla Witold Kocaj.
Plac nie został jeszcze uporządkowany po katastrofie. – Ponieważ to był projekt z dofinansowaniem, musimy zgłosić co się stało, zadbać o dokumentację, poczekać na ocenę strat zgodnie z procedurą związaną z ubezpieczeniem. Dopiero gdy dopełnimy wszystkich formalności, przystąpimy do uprzątnięcia terenu - wyjaśnia burmistrz Kocaj.
Trasa spacerowa, wraz z pozostałą infrastrukturą, jest dostępna. Nie było konieczne zamykanie ścieżki, nie ma zagrożenia. - Tyle, że spacer do Bełkotki kończy się teraz specyficznym widokiem, altany zgniecionej przez przewrócone drzewo - mówi burmistrz.
Zdaniem burmistrza sytuacja nie wymaga także zlecenia analizy dendrologicznej drzewostanu na tym terenie.
- Przy realizacji projektu, we współpracy z Nadleśnictwem Dukla, była dokonana ocena drzew. Te, które mogły stwarzać problemy, zostały usunięte. To, co się wydarzyło było zdarzeniem losowym. Najważniejsze, że nikt nie odniósł obrażeń - podsumowuje burmistrz Kocaj.
ZOBACZ TEŻ: Odkrycie archeologiczne w osadzie Łupków na Podkarpaciu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?