Emocje już opadły po niedzielnych wydarzeniach? - pytamy GRZEGORZA LEŚNIAKA, prezesa krośnieńskiego klubu.
Jeszcze do końca nie opadły. Ten mecz trwa jeszcze w naszych głowach. Mocno ubolewamy nad tym co się stało. Jesteśmy zszokowani, że tak hitowy mecz na który czekało na stadionie 4 tysiące kibiców i tysiące przed telewizorami nie doszedł do skutku. Powód był prozaiczny - brak odbioru toru przez sędziego zawodów, mimo słonecznej pogody, mimo tego, że na torze nie było kałuż, nierówności. Jestem przekonany, że na tej nawierzchni bylibyśmy świadkami znakomitego widowiska.
Zawodnicy chcieli jechać?
Nasi zawodnicy chcieli jechać. Większość zawodników Falubazu również, ale sędzia miał odmienne zdanie. Szkoda, że najbardziej prestiżowy mecz fazy zasadniczej nie doszedł do skutku. Warto podkreślić, że głosowanie jury zawodów nad tym czy mecz powinien się odbyć nie było jednomyślne. Dwóch członków jury głosowało za walkowerem, jeden był za tym, aby mecz doszedł do skutku. Najbardziej boli, że mimo licznych próśb nie pozwolono na próbę toru, która nie jest obowiązkowa i mogli w niej wziąć udział tylko zawodnicy naszej drużyny. Co więcej, zawodnikom obu drużyn nie pozwolono w ogóle wyjść na tor, jakby ukrywając go przed nimi.