Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Łańcucie kierowcy busów buntują się przeciw opłatom za parkowanie

Małgorzata Motor
W czterech zatoczkach zatrzymuje się nawet po kilkanaście busów i autobusów.
W czterech zatoczkach zatrzymuje się nawet po kilkanaście busów i autobusów. Krystyna Baranowska
Za każde 10 minut postoju na placu przy ul. Cetnarskiego w Łańcucie kierowcy busów muszą zapłacić 2 zł. Wcześniej nic nie płacili, bo parkowali na drodze dojazdowej do zatoczek autobusowych. Teraz ten wjazd traktowany jest już jako parking.

Niekorzystne zmiany szybko odczuli mali przewoźnicy, którzy wożą głównie mieszkańców podłańcuckich wiosek.

- My kończymy i zaczynamy kurs w Łańcucie. Nasz postój trwa 15 minut, pół godziny, a bywa, że nawet 1,5 godziny. Do tej pory nie mieliśmy żadnych problemów, aż do teraz, kiedy władze miasta oddały w dzierżawę drogę dojazdową do zatoczek - mówią kierowcy busów, zastrzegając sobie anonimowość.

300 złotych miesięcznie

Wcześniej, mimo że był zakaz zatrzymywania się przy wjeździe do zatoczek, i tak tu parkowali.

- Policja przymykała oczy. - tłumaczy kierowca busa.

Tego znaku zakazu już nie ma, ale postój na drodze jest płatny. Jeden z przewoźników wyliczył, że dziennie musiałby płacić kilkanaście złotych. Miesięcznie to około 300 złotych. No chyba że się dogada z dzierżawcą. Są też tacy, którzy znaleźli prosty sposób na ominięcie opłaty.

W jaki sposób?

Zajmują miejsce na zatoczce. Tutaj, za każdorazowe zatrzymanie się, przewoźnik płaci 5 groszy.

- Najgorsza jest sytuacja ok. godziny 15. Zdarza się, że na czterech zatoczkach zatrzymuje się jednocześnie kilkanaście busów i autobusów - mówi nam właściciel firmy przewozowej.

Jak to możliwe?

- W jednej zatoczce stoją po trzy pojazdy, jeden za drugim. Między zatoczkami kierowcy też się zatrzymują. Tworzy się niesamowity tłok - potwierdza inny przewoźnik.

Jest niebezpiecznie

I nie tylko zwraca uwagę na fatalne warunki. Po wprowadzeniu w lutym zmian zmian, miejsce to stało się niebezpieczne. O potrącenie nietrudno.

- Jakby tego było mało, wpuszczono tutaj jeszcze PKS, a przecież ma własny dworzec przy Zamku. Zabiera nam miejsce, ale też klientów - oburza się nasz rozmówca.

Problemu z tłokiem nie byłoby, gdyby zapowiedzi władz Łańcuta o utwardzeniu placu przy stawie browarniczym, zostały zrealizowane.

- W 2011 roku pojawiły się takie informacje. Ale na obietnicach się skończyło. Teren został sprzedany albo wydzierżawiony - mówi kierowca busa.

Problem nie dla wszystkich

Nie wszyscy jednak właściciele firm przewozowych buntują się przeciwko zmianom.

- Zawsze, kiedy wprowadza się coś nowego, a zwłaszcza opłaty, podnosi się larum. Czy 2 zł za każde rozpoczęte 10 minut postoju to nie jest za dużo? To sprawa dyskusyjna. Ale z drugiej strony, jeśli miałbym szukać gdzieś parkingu, to też spalę paliwo. Wolę zostać tutaj - podkreśla mężczyzna.

Co na to wszystko władze Łańcuta? Gdy zadzwoniliśmy, burmistrz był zajęty. Z kolei wiceburmistrz - na urlopie. W regionalnej telewizji stwierdził, że powodem protestów jest rywalizacja między samymi przewoźnikami.

Z płatnym parkowaniem nie mają problemu tranzytowe firmy przewozowe. Zatrzymują się w Łańcucie tylko na chwilę, by zabrać pasażerów.

Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24