W Mielcu jednak zbudują helikoptery dla polskiej armii? [WIDEO]

- Mam nadzieję, że już niedługo takimi śmigłowcami… - wskazywał minister Macierewicz Black Hawka, który stał za jego plecami - ...będą latały polskie siły specjalne. Po dzisiejszej rozmowie z prezesem Zakręckim jestem pewien, że jeszcze w tym tygodniu zaczną się rozmowy, które w tym roku będą miały swoje zwieńczenie, i jeszcze w tym roku pierwsze śmigłowce pozwalające na realizację ćwiczeń przez siły specjalne zostaną dostarczone - mówił szef MON w Mielcu.

Wygląda więc na to, że PZL Mielec może liczyć na zakup kilku, a może i kilkunastu maszyn przez polski rząd. Czy odbędzie się to w ramach nowego przetargu, czy jako zakup z wolnej ręki, tego nikt nie chciał w poniedziałek powiedzieć. Marian Kokoszka, szef komisji zakładowej „Solidarności” w PZL Mielec zapewniał, że Trójstronny Zespół Branżowy Rady Dialogu Społecznego sugerować będzie rządowi na najbliższym spotkaniu zakup z wolnej ręki.

- Słowa pana ministra można rozumieć jako deklarację zakupu śmigłowca dla polskich sił zbrojnych - komentował wypowiedź ministra Macierewicza Józef Grzesik, wiceprzewodniczący Komisji Zakładowej „Solidarności”. - Pan minister wie, co mówi - zapewniał w poniedziałek dziennikarzy i dodał, że PZL Mielec nie chce zabierać dla siebie całego tortu, który do podziału na śmigłowce ma polski rząd. - Możliwości polskiej armii są takie, że może kupić śmigłowce w Mielcu i Świdniku. Mam nadzieje, że polski rząd zrozumiał, że kupowanie śmigłowców budowanych tylko na jednej platformie, to nie jest dobry pomysł.

Beata Szydło: Bronimy polskiego przemysłu

- Od początku powtarzaliśmy, że naszym celem jest obrona polskiego przemysłu, stawianie na polską myśl technologiczną - mówiła Beata Szydło podczas wystąpienia w PZL Mielec. - Polski rząd jest zdecydowany, żeby zakupów dla polskiej armii dokonywać w polskich zakładach. Firmach, które znajdują się w Polsce, w których pracują Polacy, które płacą podatki tutaj - zapewniała. - Jesteśmy otwarci na współpracę z inwestorami zagranicznymi, takimi, którzy współpracują z polskimi firmami na równych zasadach. Mielec jest tego dobry przykładem. Inwestor zagraniczny stworzył polskiej firmie możliwość rozwoju i dzisiaj możemy mówić, że te zakłady są chlubą Polski - mówiła, a jej słowa przerwały głośne oklaski pracowników PZL Mielec. - Chcemy, żeby polskie zakłady produkowały sprzęt, na którym latać będą nasi żołnierze - zapewniła.

O zerwanych rozmowach z francuskim Airbusem mówiła: - Polski rząd był bardzo otwarty w rozmowach, zależało nam na tym kontrakcie, ale zależało nam na zasadzie wzajemności. Jeżeli Polska ma wyłożyć na zakup sprzętu kilkanaście miliardów, offset powinien wypełniać interesy polskiego państwa, których my jako rząd bronimy. Nasz kontrahent nie chciał spełnić tych warunków, a my nie mogliśmy czekać. Potrzebujemy nowoczesnego sprzętu dla polskiego wojska.

Kontrakt na zakup śmigłowców to wielka szansa dla PZL Mielec. To oznaczałoby zwiększenie zatrudnienia. Dziś firma zatrudnia 1500 pracowników. Ale na kontrakcie zyskaliby także kooperanci firmy, którzy ulokowani są w wielu podkarpackich miastach. Szansa na kontrakt poja-wiła się także dlatego, że PZL po tym, jak kupił go Lockheed Martin, mógł swojego Jastrzębia uzbroić. Dzięki temu śmigłowiec może spełniać różne role w zależności od potrzeb armii.

- Największą wartością zakładu są nasi ludzie - mówił w poniedziałek Janusz Zakręcki, prezes PZL Mielec. - To wspaniała załoga, która potrafi realizować wszystkie niezbędne działania, jakie są im zlecane. W tym zakładzie od kilku lat produkowany jest najlepszy, najlepiej sprzedający się, najpopularniejszy, najbezpieczniejszy śmigłowiec Black Hawk. Ten zakład dostarcza śmigłowce do wielu krajów, będziemy dumni i wdzięczni, jeśli będziemy w stanie spełnić także oczekiwania rządu polskiego w zakresie bezpieczeństwa kraju poprzez dostawę śmigłowców z PZL Mielec - zapewniał.