Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W MPK Rzeszów zgrzyta. Kierowcy pytają o byłego kierownika

Bartosz Gubernat
K.Kapica
W MPK Rzeszów pracuje ponad 350 kierowców. Przez lata wielu z nich skarżyło się na zachowanie mężczyzny, który pracował na stanowisku zastępcy kierownika do spraw przewozów.

MPK Rzeszów to największa firma przewozowa w województwie podkarpackim. Pracuje w niej ponad 350 kierowców. Przez lata, głównie poprzez związki zawodowe wielu z nich skarżyło się na zachowanie jednego z bezpośrednich przełożonych, który pracował na stanowisku zastępcy kierownika do spraw przewozów. Czarę goryczy przelała sytuacja z grudnia 2014 roku, kiedy mężczyzna nakrzyczał na Joannę Mendralę, kierowcę, która na pętli autobusowej w Tajęcinie chwilę wcześniej skutecznie reanimowała pasażera.

Atmosfera się poprawiła

Przełożony kierowców został wówczas zawieszony do wyjaśnienia sprawy, a w ratuszu mówiło się nawet, że zostanie zwolniony z pracy. Ostatecznie zlecono mu nową pracę – windykację mandatów za jazdę bez biletu. Związkowcy z MPK przekonują, że od tej pory atmosfera w pracy jest lepsza.

- Nowy kierownik jest szanowany przez załogę, traktuje nas dobrze. Co nie znaczy, że nie potrafi też ukarać. Już kilka dni po objęciu stanowiska poleciał po premii jednemu z kolegów, ale skoro mu się to należało, nikt nie ma o to pretensji. Dyscyplina musi być, ale jeśli nawet kierowcę trzeba upomnieć albo ukarać, to także trzeba to zrobić kulturalnie – mówi Stanisław Sadlej, kierowca.

Zwraca jednak uwagę, że były przełożony miał stracić pracę. - Tymczasem nowe stanowisko, które zajmuje zostało stworzone specjalnie dla niego. I według naszych informacji jest nierentowne, o co w najbliższym czasie zapytamy prezesa. Rada nadzorcza zresztą o tym wie, a z sześciu osób które w niej zasiadają dwie to nasi pracownicy – mówi Sadlej. – Kłuje nas to w oczy, zwłaszcza, że kiedy był naszym przełożonym nie lubił ludzi chodzących na chorobowe. Chełpił się dobrym zdrowiem, a teraz sam często chodzi na zwolnienie, nawet półroczne, Teraz też nie ma go w pracy dodaje związkowiec.

Rozwiązanie sprawy byłego kierownika nie podoba się także Joannie Mendrali.
– Ten pan do dzisiaj nie przeprosił mnie za przykrości, jakich z jego strony doświadczyłam. Raz, kiedy na niego wpadłam przeprosiłam go za to. Nawet się nie odezwał, tylko zmierzył mnie z góry na dół wzrokiem i uśmiechnął się pod nosem. Ale co ciekawe, chociaż zdjęto go ze stanowiska zastępcy kierownika działu przewozów, startował w konkursie na kierownika tego działu – mówi pani Joanna.

Prezes odpiera zarzuty

Marek Filip, prezes MPK Rzeszów nie zgadza się z zarzutami związkowców. - Starych spraw mandatowych, którymi zajmuje się ten pan jest jeszcze kilkadziesiąt tysięcy. To mnóstwo pracy. Jestem z niego zadowolony, nie uważam, aby był to temat dla prasy. To wewnętrzne sprawy firmy – mówi prezes Filip. Potwierdza, że były przełożony kierowców jest na zwolnieniu. – Zachorował, każdemu się to zdarza. Nie rozumiem zachowania związkowców, nie mają z tym panem styczności, nie ma między nimi napięć, nie wiem, co chcą w ten sposób osiągnąć – mówi prezes Filip.

- Jestem zupełnie innego zdania niż pan prezes, takie sprawy należy upubliczniać – odpowiada jeden z kierowców z kilkudziesięcioletnim stażem w firmie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24