Jak zaznaczył naczelnik wydziału ochrony środowiska, rolnictwa i leśnictwa Starostwa Powiatowego w Sanoku Wojciech Skiba, "trwający dwa tygodnie pierwszy etap przedsięwzięcia zakończy się około 10 sierpnia".
- W tym roku planujemy jeszcze jeden etap. Natomiast następne trzy zaplanowaliśmy na przyszły rok. Roślinę usuwamy mechanicznie, bez stosowania środków chemicznych. Ścinamy i przycinamy szyjki korzeniowe - zauważył naczelnik.
W pierwszym etapie projektu - dodał - "rozpoczynamy usuwanie barszczu Sosnowskiego rosnącego na terenach nadbrzeżnych rzek i potoków".
- Tereny nadrzeczne są aktualnie głównym kanałem rozprzestrzeniania się tej rośliny. Poprzez cieki wodne jej nasiona są transportowane na wiele, wiele kilometrów. Chcemy maksymalnie odciąć ten kierunek - wyjaśnił Skiba.
Zwrócił uwagę, że stanowiska barszczu na gruntach rolnych i łąkowych, dzięki m.in. systematycznemu koszeniu przez właścicieli, są obecnie "stabilne i rozprzestrzenianie jest trochę mniejsze".
W powiecie sanockim barszcz Sosnowskiego występuje w 38 miejscowościach. Najczęściej w gminach Bukowsko, Komańcza i Zagórz. Znacznie rzadziej m.in. w gminach Besko i Zarszyn gdzie występują tylko pojedyncze stanowiska.
Dwuletni projekt będzie kosztował blisko 1,5 mln zł. 85 proc. środków finansowych pochodzi ze wsparcia udzielonego przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię w ramach Mechanizmu Finansowego Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Operatorem jest Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Jest to kolejny projekt usuwania barszczu Sosnowskiego w powiecie sanockim. Poprzedni, realizowany w latach 2014-16, kosztował 1,2 mln zł. Niebezpieczna dla rodzimej flory i ludzi inwazyjna roślina obejmowała wtedy 44 ha. - Nie da się jej zwalczyć w jednym zabiegu. Konieczne jest systematyczne wieloletnie działanie - mówił Skiba.
Barszcz Sosnowskiego jest rośliną silnie parzącą; występująca we włoskach pokrywających liście i łodygi furokumaryna może powodować poparzenia drugiego i trzeciego stopnia, a w skrajnych przypadkach - martwicę skóry.
Objawy poparzenia pojawiają się po kilku godzinach od kontaktu z rośliną, pod wpływem promieni słonecznych. Wdychanie olejków eterycznych może także wywoływać oparzenia, nudności, bóle głowy i wymioty. Roślina pochodzi z Kaukazu.
Do Polski trafiła pod koniec lat 50. ub. stulecia ze Związku Radzieckiego. Była propagowana jako źródło taniej paszy dla bydła i masowo wprowadzano ją do uprawy w PGR-ach. Wkrótce jednak wyszły na jaw jej wady. Mięso i mleko krów karmionych barszczem pachniało kumaryną; barszcz ranił wymiona krów, a spożycie zielonki powodowało oparzenia przewodu pokarmowego, krwotoki wewnętrzne i biegunki.
Posiada ogromne zdolności rozrodcze. Jeden egzemplarz może wytworzyć do 40 tys. nasion, co teoretycznie wystarczyłoby do obsiania nawet 200 ha.
W polskich warunkach klimatycznych i glebowych dorasta nawet do czterech metrów. Uważa się ją za największą roślinę zielną, jaka rośnie w Europie; jej korzeń może wrastać nawet na dwa metry w głąb ziemi. W Polsce jest gatunkiem inwazyjnym, który nie ma naturalnego wroga. Zwalczanie wymaga systematycznych działań, prowadzonych przez kilka lat z rzędu.
Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?