Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W przemyskim szpitalu grupa pracowników narzeka na nadmiar obowiązków, w tarnobrzeskim na marne płace

Beata Terczyńska, Wioletta Wojtkowiak
Związkowcy z przemyskiego Wojewódzkiego Szpitala im Św. Ojca Pio protestują, bo pracownikom działu higieny dołożone zostały dodatkowe zadania, czyli wydawanie posiłków na oddziałach, czym dotychczas zajmowały się panie pracujące w kuchni.
Związkowcy z przemyskiego Wojewódzkiego Szpitala im Św. Ojca Pio protestują, bo pracownikom działu higieny dołożone zostały dodatkowe zadania, czyli wydawanie posiłków na oddziałach, czym dotychczas zajmowały się panie pracujące w kuchni. Janusz WóJtowicz / Polska Press Grupa
Pracownicy z działu higieny przemyskiego szpitala narzekają, że zostali obciążeni dodatkowymi obowiązkami, czyli roznoszeniem posiłków chorym, co wcześniej robiły panie z kuchni. Protestują, że i tak mają wystarczająco dużo pracy, a dokłada im się jeszcze więcej. Z kolei w szpitalu wojewódzkim w Tarnobrzegu wszyscy pracownicy działu techniczno- gospodarczego poszli jednocześnie na zwolnienia lekarskie. To forma sprzeciwu niskim płacom.

Związkowcy z przemyskiego Wojewódzkiego Szpitala im Św. Ojca Pio protestują, bo pracownikom działu higieny dołożone zostały dodatkowe zadania, czyli wydawanie posiłków na oddziałach, czym dotychczas zajmowały się panie pracujące w kuchni. Pracownicy uważają, że i tak mają mnóstwo swoich obowiązków, a przez nowe nie zdążą z wszystkim w czasie pracy. Ubolewają, że są przemęczeni, a nowe harmonogramy wyglądają ładnie, ale tylko na papierze, bo nijak mają się do rzeczywistej pracy przy chorych.

Skąd te zmiany w organizacji?

– Wcześniej faktycznie posiłki rozwoziły panie pracujące w kuchni, które pomagały przy gotowaniu, a zaraz potem roznoszeniu jedzenia. Było to niezgodne z zasadami epidemiologicznymi. Wchodziły bowiem na oddziały, na których, co oczywiste, występuje zagrożenie bakteriologiczne. Zatem potencjalnie stawały się nosicielami drobnoustrojów

– tłumaczy Paweł Bugira, rzecznik przemyskiej placówki.

Dr Stawarz: Nie wolno nam łamać zasad epidemiologicznych

Dr n. o zdr. Barbara Stawarz, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala im. św. Ojca Pio w Przemyślu, tłumaczy, że nie mogła na to pozwolić.

- Posiadam specjalizację w dziedzinie pielęgniarstwa epidemiologicznego, przez 10 lat byłam konsultantem wojewódzkim w tej materii i nie godzę się by w szpitalu, którym zarządzam, były łamane zasady epidemiologiczne. Dobro i bezpieczeństwo pacjentów stawiam na pierwszym miejscu

– podkreśla.

Słyszymy jeszcze, że przed wprowadzonymi zmianami to kobiety pchały ciężkie wózki z dużymi bemarami z jedzeniem, a teraz robią to mężczyźni z grupy transportu wewnętrznego.

- Obecnie pracownicy kuchni zajmują się tym, czym powinni: przygotowują posiłki, co jest zgodne z zaleceniami inspekcji sanitarnej i zapewnia większe bezpieczeństwo dla pacjentów i personelu – mówi rzecznik.

- Przeprowadziliśmy tzw. fotografię dnia pracy i opracowaliśmy harmonogram wykonywania obowiązków. Dzięki temu praca jest lepiej zorganizowana i mniej dolegliwa dla samego personelu. Gdyby nie pandemia i jej skutki, te zmiany zostałyby wprowadzone dużo szybciej, gdyż były nieodzowne i w pełni uzasadnione.

Tu pracownicy ripostują, że o ile wcześniej kontakt z jedzeniem i pacjentami miały tylko panie z kuchni, tak teraz jeszcze więcej osób, bo panowie wożący posiłki, salowe, pielęgniarki.

Spór zbiorowy w szpitalu w Przemyślu

W ocenie dyrekcji strona związkowa nie przyjmuje do wiadomości rzeczywistości prawnej i za wszelką cenę usiłuje wykreować powód do zaistnienia sporu zbiorowego.

- Pewnego dnia do dyrektor trafiło pismo części związków, że w szpitalu od prawie miesiąca istnieje spór zbiorowy. Było to zaskoczeniem, więc posiłkując się opiniami prawników, pani dyrektor zaczęła pytać związkowców na jakiej podstawie kreują spór zbiorowy z datą wsteczną. Nie doczekała się niestety żadnej merytorycznej odpowiedzi

- mówi.

Przypomina, że w lutym bieżącego roku, po kolejnej podwyżce, związki pisemnie zobowiązały się, że nie będą przez rok wszczynać sporów zbiorowych, po czym w czerwcu kilka z nich zaczęło twierdzić, że od maja są z pracodawcą właśnie w takim sporze.

Zapewnia jednak, że obecnie szpital funkcjonuje zupełnie normalnie, praca jest wykonywana, nie ma wzmożonych absencji. Widocznymi oznakami protestu związków jest oflagowanie placówki i wywieszenie plakatów. Dodaje, że dział higieny został wzmocniony kadrowo. Obecnie pracuje w nim 169 osób.

W szpitalu w Tarnobrzegu cześć personelu jest na l4

Gorzej sytuacja maluje się w tarnobrzeskim szpitalu wojewódzkim. Wszyscy pracownicy działu techniczno- gospodarczego (m.in. elektrycy, hydraulicy, kotlarze i inne osoby na czele z kierownikiem działu), poszli jednocześnie na zwolnienia lekarskie, co spowodowało perturbacje w lecznicy. Dyrekcja ratuje sytuację, zlecając niezbędne zadania firmom zewnętrznym. Jak dowiedzieliśmy się, masowe L-4 to znak protestu przeciwko niskim płacom personelu niemedycznego. Proponowane im kwoty podwyżek pracownicy uznali za uwłaczające godności.

Krzysztof Stolarski, pełniący obowiązki dyrektora Wojewódzkiego Szpitala imienia Zofii z Zamoyskich Tarnowskiej, nie chciał komentować powodów postępowania załogi.

- Czy pracownicy wrócą? Nie wiem. Nie mogę powiedzieć, że to bunt, chociaż akurat wszyscy się rozchorowali obłożnie. Trzymam się faktów, co o tym myślę to moja prywatna sprawa, moją rolą jest zapewnić działanie szpitala i myślę, że uda się to zrobić. Mam już propozycje podpisania umów outsourcingowych.

Pracownicy niemedyczni są rozgoryczeni nową siatką płac, którą przedstawiono im w zarządzeniu z 12 lipca. „Czujemy się dyskryminowani, oburzeni i pokrzywdzeni. Zaproponowane dla nas wartości na wzrost wynagrodzeń są uwłaczające godności człowieka i pracownika. Wspólnie wyrażamy duże niezadowolenie i oczekujemy wzorem innych szpitali wzrostu wynagrodzeń nie niższego niż dla personelu. Zaproponowany podział siatki płac stanowi nierówne traktowanie pracowników, jest naruszeniem praw pracowniczych i jest podstawą do wstąpienia na drogę sądową" - czytamy w petycji.

O sytuacji szpitala powiadomił zarząd województwa podkarpackiego, który jest organem prowadzącym placówkę, oraz wojewodę i Narodowy Fundusz Zdrowia. Marszałek Władysław Ortyl przyjechał do Tarnobrzega, żeby spotkać się z szefem placówki. Rozmowa dotyczyła między innymi oczekiwań płacowych pracowników niemedycznych.


ZOBACZ TAKŻE: "Daj szansę na nowy dom" po takim hasłem zostało zebranych ponad 40 tys. zł na budowę domu dla pani Marii. Minął prawie rok, a domu jak nie było tak nie ma

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24