W Przemyślu chcieli mnie pobić

- Na jakie międzynarodowe imprezy koszykarskie może liczyć województwo podkarpackie?

- Jest bardzo realne, że Rzeszów będzie gospodarzem jednej z grup mistrzostw Europy seniorów w 2007 roku, o organizację których Polska się ubiega. Rzeszowska hala spełnia wszystkie warunki. Do końca marca zgłosimy ją oficjalnie do FIBA (Europejskiej Federacji Koszykówki - red.). Myślimy też o zgrupowaniu żeńskiej kadry narodowej w Krośnie i dwóch meczach kontrolnych w jego trakcie. W Przemyślu z kolei jest pełne zaplecze na obozy grup młodzieżowych. Chcemy zorganizować tutaj międzypaństwowy mecz kadetów.

- Był już pan kiedyś w Przemyślu?

- Tak, jako sędzia. Na początku lat dziewięćdziesiątych prowadziłem mecz Polonii ze Startem Lublin w drugiej lidze. Goście wygrali dwoma punktami, a ja z kolegą przez 20 minut nie mogłem zejść do szatni, bo kibice grozili nam pobiciem. Podszedł do mnie porządkowy i powiedział: "Ja pana zaprowadzę, bo za to mi płacą, ale jakby ktoś panu wpier…, to nie miałbym nic przeciwko temu". Wszystko skończyło się szczęśliwie.

- Jakie wrażenia wywiózł pan z Łańcuta i Jarosławia? Czy te ośrodki stać na pierwszą ligę?

- Działacze Sokoła i Znicza twierdzą, że tak. Łańcutowi w niedługim czasie przybędzie odpowiednia hala, a w jarosławskiej już można grać pierwszoligowe mecze. Problem tylko, czy oba kluby podołają finansowo.

- Czy jest już znany kształt przyszłorocznych rozgrywek?

- Tak. Druga liga będzie liczyć po 16 zespołów w dwóch grupach. Pierwsza liga będzie mieć 16 drużyn. Jeśli chodzi o ekstraklasę, to chcemy, aby w ciągu jednego-dwóch sezonów stała się wyraźnie zawodowa, bez możliwości spadku do niższej klasy. Tak jak jest w NBA. Uważamy, że wtedy znajdzie się w niej więcej miejsca dla Polaków. Obecnie kluby sięgają po obcokrajowców głównie dlatego, żeby uchronić się przed spadkiem.

- Latem powróci z pewnością problem "dzikich kart". Będzie można sobie wykupić miejsce w wyższej lidze?

- W ekstraklasie na pewno, jeśli tylko klub będzie dysponować odpowiednim budżetem. W pierwszej lidze jedynie wtedy, gdy będzie wolne któreś z szesnastu miejsc.