MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Londyn 7 lipca, Madryt 11 marca, Nowy Jork 11 września

Redakcja
Adam Lewandowski ze Słupska, pracuje na budowie w centrum Londynu: - Wyjątkowo do pracy pojechałem dziś (czwartek - dop. red.) metrem, bo zawsze jeżdżę autobusem. Wysiadłem na stacji Knight Bridge, mijałem stację King's Cross dziesięć minut przed eksplozją. Gdybym pojechał kolejnym kursem, pewnie nic by ze mnie nie zostało. Mogę mówić o wielkim szczęściu. W Londynie panuje zamieszanie, nikt dziś nie pracuje. Do domu wracałem piechotą ponad dwie godziny. Autobusy w centrum nie kursują, taksówki są tak oblężone, że nie ma mowy o zatrzymaniu jakiejkolwiek.
Adam Lewandowski ze Słupska, pracuje na budowie w centrum Londynu: - Wyjątkowo do pracy pojechałem dziś (czwartek - dop. red.) metrem, bo zawsze jeżdżę autobusem. Wysiadłem na stacji Knight Bridge, mijałem stację King's Cross dziesięć minut przed eksplozją. Gdybym pojechał kolejnym kursem, pewnie nic by ze mnie nie zostało. Mogę mówić o wielkim szczęściu. W Londynie panuje zamieszanie, nikt dziś nie pracuje. Do domu wracałem piechotą ponad dwie godziny. Autobusy w centrum nie kursują, taksówki są tak oblężone, że nie ma mowy o zatrzymaniu jakiejkolwiek.
W środę Londyn cieszył się, że będzie gospodarzem olimpiady, a wczoraj tonął we łzach. Terroryści w metrze i autobusach zabili kilkadziesiąt osób. Wśród ofiar mogą być Polacy.

Wczoraj przed południem na kilku stacjach londyńskiego metra i w trzech autobusach eksplodowały bomby. Jeden wybuch był tak silny, że zerwał dach piętrowego autobusu. Ze stacji metra wybiegali przerażeni i zakrwawieni ludzie, a w całym mieście słychać było syreny karetek pogotowia, policji i straży pożarnej. Według informacji podanych przez Scotland Yard, do zamachów doszło na stacjach: Edgware Road, King" s Cross, Liverpool Street, Russell Square, Aldgate East i Moorgate. Podawana w czwartek wieczorem liczba ofiar sięgała już 37 osób, zaś rannych szacowano na 1000. Najprawdopodobniej cyfry te zwiększą się, bo nie wszystkich pasażerów udało się wydostać ze zmiażdżonych wagonów.
Do zamachów przyznało się nieznane dotąd ugrupowanie terrorystyczne - Tajna Grupa Świętej Wojny Al-Qaidy w Europie. Policja ustaliła, że jeden z wybuchów w autobusie spowodował zamachowiec samobójca. W zamieszczonym w internecie oświadczeniu terroryści zażądali wycofania brytyjskich wojsk z Iraku oraz Afganistanu (z takim samym żądaniem zwrócili się do Danii oraz do Włoch).
Wczoraj polska ambasada w Londynie informowała, że wśród śmiertelnych ofiar zamachów nie ma Polaków. Ranna jest natomiast młoda osoba, która pojechała do Londynu na kurs językowy. Niewykluczone, że poszkodowanych jest więcej, bo w angielskiej stolicy jest ponad 100 tys. naszych rodaków.
Przebywający w Londynie Robert Małolepszy, dziennikarz "Głosu Pomorza", przekazał nam wczoraj po południu: - Wszyscy z niepokojem wyczekują na kolejne informacje i ewentualne nowe wybuchy. Ludzie boją się, że to nie koniec zamachów. Teraz ciężko się poruszać po Londynie, bo jego centrum jest praktycznie odcięte od reszty miasta.
Piotr Polechoński, (PAP)

Gdzie pytać o bliskich

Ukazujący się w Londynie polski magazyn "Tygodnik Cooltura" uruchomił centrum informacji dla Polaków, którzy chcą dowiedzieć się czegoś więcej. Oto numery, pod które można dzwonić: 0044 - 020 7386 3771 (lub z końcówkami 3772 i 3773). Specjalne połączenia telefoniczne uruchomił też londyński Konsulat Generalny RP (0044 87077 2806) oraz Sztab Kryzysowy w Warszawie (022 311 01 99).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza