Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W szkołach będą walczyć z dopalaczami

Beata Terczyńska
Dyrektorzy gimnazjów i szkół średnich dostali nagrania z monitoringu miejskiego z młodzieżą wchodzącą do sklepów z dopalaczami.

Niedawno pisaliśmy, że po sygnałach od zaniepokojonych mieszkańców i straży miejskiej, miasto postanowiło prewencyjnie zamontować monitoring przy sklepach, w których mogą być sprzedawane zagrażające zdrowiu i życiu dopalacze. Tłumaczono nam, że dzięki temu będzie wiadomo, kto robił w nich zakupy. Na przykład w razie jakiegoś zatrucia, a takich przypadków było na początku roku kilka, w tym jeden właśnie w Rzeszowie.

Zbigniew Bury, dyrektor rzeszowskiego wydziału edukacji w Urzędzie Miasta rozdał dyrektorom płytki z nagraniem młodych ludzi wchodzących do tych sklepów. Być może ci rozpoznają swoich uczniów i zareagują.

- Szkoły jako jeden z obowiązujących dokumentów mają program profilaktyki - mówi. - Trzeba mówić, jakie jest ryzyko zażywania dopalaczy, uświadamiać rodziców, nauczycieli i uczniów.

Co może dyrektor szkoły, który na nagraniu zobaczy np. Janka z 3b?

- Jest zobowiązany powiadomić policję, która wyjaśni, czy rzeczywiście uczeń kupił dopalacze. Jeżeli ten fakt się potwierdzi, policja skieruje sprawę do sądu rodzinnego, który podejmie decyzję o środkach wychowawczych - mówi prof. Czesław Kłak, dyrektor Kolegium Prawa w WSPiA. - Przed zawiadomieniem policji dyrektor powinien porozmawiać z uczniem i jego rodzicami. Dobrze, by zrobił to w obecności psychologa.

Profesor chwali wydział edukacji: - Dyrektorzy powinni zareagować niezwłocznie, zanim dojdzie do tragedii.

Są jednak krytykanci, którzy uważają, że uczniowie mają prawo do ochrony wizerunku i prywatności, a szkoła nie powinna ich ścigać, lecz tylko działać profilaktycznie.

- Uczeń był w miejscu publicznym. Miejski monitoring jest zgodny z prawem. Dyrektor nie ujawnił nagrania osobom nieuprawnionym. Trzeba sprawę wyjaśnić. To ważne, czy młody człowiek zajrzał do sklepu z dopalaczami przez przypadek, czy po zakupy - mówi Cz. Kłak.- Jeśli potrzebny będzie sąd rodzinny - trudno. Lepiej, żeby nastolatek miał kuratora, niż żeby poszedł na dyskotekę i w wieku 15 lat umarł po zażyciu dopalaczy.

Choć walka z dopalaczami trwa, to wciąż w miejsce jednego zlikwidowanego punktu powstaje kolejny. Kwitnie rynek internetowy.
- Mimo sukcesów walka nie jest łatwa, bo zainteresowanie dopalaczami istnieje, głównie wśród młodzieży, a to oznacza, że sprzedaż jest opłacalna, a tych co chcą zarobić dla naiwności i głupocie nie brakuje - mówi Cz. Kłak. - Z pewnością każdą informację o sprzedaży dopalaczy trzeba zgłosić na policję lub do sanepidu.

W ubiegłym roku podkarpacki sanepid przeprowadził 36 kontroli. Inspektorzy zabezpieczyli 1227 produktów, a do badań pobrali 123 próbki. Poszło 6 zawiadomień do prokuratury. Nałożono kary na 410 tys. zł. Mieli 10 zgłoszeń podejrzeń zatrucia dopalaczami. Od stycznia do marca tego roku, były już 4 przypadki podejrzeń zatruć. Inspektorzy byli na 8 kontrolach. Zawsze w asyście policji.

Dopalacze wyglądają bardzo różnie. Jak cukierki, opakowania gumy do żucia, pastylek… Mają rozmaite nazwy, najczęściej przyciągające wzrok, np. dziki byk, tajfun, gumijagody, Wisznu, sztywny Misza, saka, cząstka Boga itp. Nazywane są wyrobami kolekcjonerskimi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24