W Wojewódzkim Szpitalu w Przemyślu głoduje już 12 pielęgniarek. "Czekamy na rozmowę z marszałkiem Ortylem"

- Czekamy na rozmowy „przy stole” a nie przy mediach, jakie w poniedziałek zaproponował Stanisław Kruczek (członek zarządu województwa podkarpackiego), ale chcemy, aby pojawił się na nich marszałek podkarpacki Władysław Ortyl - mówi Ewa Rygiel, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Wojewódzkim Szpitalu w Przemyślu.

Dzisiaj głoduje już 12 kobiet, osiem z nich od poniedziałku.

- Na razie czujemy się dobrze. Nikt nie zrezygnował z protestu. Pomimo protestu wszystkie nadal wykonujemy swoje obowiązki służbowe - mówi Ewa Rygiel, która również prowadzi protest głodowy.

Protestujące podkreślają, że ich akcja nie ma politycznego charakteru. To już siódmy protest w ostatnich latach. Odbywały się one przy różnych układach politycznych rządzących w kraju i Podkarpackiem.

Źródło:
TVN 24

W poniedziałek podaliśmy nieoficjalne informacje, że szpital w Przemyślu jest przygotowany na wariant, że pielęgniarki będą korzystać ze zwolnień lekarskich, jak w innych szpitalach i, że takie zwolnienia będzie kierować do kontroli ZUS. Ponadto, że wobec lekarzy przedłużających zwolnienie szpital chce wystąpić z roszczeniem za 3 lata wstecz, o zwrot kosztów badań diagnostycznych, których nie wykonali przed skierowaniem do szpitala. Oburzyło to środowisko lekarskie.

- Oczywiście, pracodawca ma prawo skontrolować, przez orzecznika ZUS, zasadność wydania zwolnienia. Jesteśmy jednak oburzeni, że straszy się nas, żebyśmy nie dawali zwolnień schorowanym ludziom. To wręcz opiera się o mobbing. Obrzydliwe jest straszenie nas koniecznością zwrotu kosztów badań, których obowiązek wykonanie nie leży po stronie lekarzy rodzinnych. To argumenty na poziomie piaskownicy - mówi jeden z lekarzy, który swoje dane zastrzegł do wiadomości redakcji.