- Gdybym wtedy kosił trawnik, byłaby tragedia - mówi pan Edward.
Maria i Edward Ziętkowie są załamani. Na ich podwórko wpadł już trzeci samochód w tym miesiącu.
Ciągły stres
- Jeszcze nie spłaciłem nowego płotu postawionego z drugiej strony a już mam kolejne zniszczenia - mówi gospodarz. - Jestem po operacji serca i tętniaka. Żyję w ciągłym stresie i strachu o domowników - mówi.
Pani Maria na samą myśl, jak blisko było tragedii, załamuje ręce:
- Ten wariat drogowy uderzył w inny samochód, przejechał przez chodnik, wydarł ogrodzenie i wciąż nie wytracił prędkości. Złamał dorodną tuję i zatrzymał się tuż przez domem. Można sobie wyobrazić jak szybko jechał - mówi kobieta.
- Dosłownie 10 minut wcześniej wnuczka zeszła z rowerku. A kilka sekund przed tym wszystkim na chodniku byli przechodnie. Niewiele brakowało a miałabym makabrę w ogródku - płacze z nerwów mieszkanka domu przy Długiej.
Kiedy to się zmieni
Dodaje, że urzędnicy jej tłumaczą: to nowa droga, ludzie się jeszcze nie przyzwyczaili, to się zmieni. - Ale dlaczego się mają przyzwyczajać koszem zdrowia mojej rodziny, która ma już zszarpane nerwy. A może nawet i kosztem czyjegoś życia?
Syn państwa Ziętków, Marian, jest pewien, że jeśli natychmiast coś się nie zmieni na tym najniebezpieczniejszym skrzyżowaniu w mieście, ktoś zginie.
Potrzebne są światła
- Już złożyliśmy podanie do prezydenta o jakieś rozwiązanie, na przykład światła - mówi pan Marian. Sąsiedzi gorąco poparli te starania.
- To się tu się dzieje jest okropne. Podpisałam się na liście zabiegających o światła. To jest naprawdę cud, że nikt jeszcze nie zginął - mówi Grażyna Kabała.
- Jeden z tych wypadków był straszny. Na motocyklu jechały dwie osoby, w samochodzie chyba trzy. Trzask, krzyki, zamieszanie, karetki. Byliśmy pewni, że ten wypadek będzie śmiertelny. Chyba w końcu wszyscy uszli z życiem, ale nie zapomnę tego, co się tu działo - opowiada Justyna Babula.
Sprawa w magistracie
Jak mówi Marzanna Madejska-Patyk, rzecznik prasowy Urzędu Miasta, pismo w tej sprawie rzeczywiście wpłynęło do prezydenta.
- Jednak tego typu decyzje nie zapadają jednoosobowo. Musi się zebrać komisja złożona z fachowców, bo trzeba rozważyć różne problemy. Np. raczej niemożliwe jest zamontowanie progów spowalniających, bo tamtędy biegnie linia autobusowa. Ulica Szafera należy do starostwa, więc też trzeba przemyśleć formy współpracy, itd.- mówi rzecznik.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?