Cmentarz położony jest tuż przy drodze z Sandomierza do Stalowej Woli.
- Słyszałem, jak w nocy z soboty na niedzielę psy ujadały, ale któż by pomyślał, że szczekają na bezbożników - mówi mieszkaniec Turbi.
Wieść o dewastacji cmentarza, rozeszła się błyskawicznie. Ludzie oblegli cmentarz. Przez kilka godzin policjanci nie wpuszczali nikogo na teren nekropolii, robili zdjęcia, zbierali ślady. Tych nie było wiele, bo przez noc padał deszcz. Jednak jest szansa, że już dzisiaj będą znani sprawcy dewastacji.
- Mam wiele lat służby, ale nigdy dotąd nie widziałem o tak wielkiej dewastacji cmentarza - mówi nadkom. Mieczysław Buława z komendy policji w Stalowej Woli.
Wandale szli przez maleńki cmentarz jak burza. Niiszczyli wszystko, co im stanęło na drodze. Uszkodzonych zostało 60 grobowców. Na niektórych alejkach, wszystkie krzyże są zerwane, a tablice połamane. Nie oszczędzili nawet grobowca młodego pilota, który niedawno zginął tragicznie. Nie mogąc złamać kamiennego krzyża, rozbili na płycie znicze, które każdego dnia zapalali koledzy zmarłego.
Specjalną grupą operacyjną policji kieruje komendant Grzegorz Śmiech. W niedzielne południe zatrzymano nieletnich podejrzewanych o profanację cmentarza.