Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Warunki życia w naszych powiatach dzieli przepaść. Gdzie jest najlepiej?

Alina Bosak
Z jednej strony większe aglomeracje, niczym lokomotywy, przyspieszają rozwój całego Podkarpacia, ale z drugiej strony - rośnie coraz większa przepaść między nimi a peryferiami.
Z jednej strony większe aglomeracje, niczym lokomotywy, przyspieszają rozwój całego Podkarpacia, ale z drugiej strony - rośnie coraz większa przepaść między nimi a peryferiami. archiwum
Pracę najłatwiej znaleźć w Rzeszowie albo Krośnie, a w powiecie niżańskim co czwarty człowiek jest bezrobotny. W powiecie bieszczadzkim z pracą też niewesoło, ale za to mają najwięcej... samochodów.

Podkarpacie niby jedno - ściana wschodnia, mało przemysłu, najniższe zarobki w kraju - a jednak różne jego okolice mają różne odcienie. Rzut oka na dane statystyczne dotyczące 25 naszych powiatów wystarczy, by zrozumieć, dlaczego z jednych miejsc ludzie uciekają, a gdzie indziej mieszkańców przybywa.Tak jak na mapie kraju są lokomotywy rozwoju, tak i podobne lokomotywy widać w naszym województwie.

- Z jednej strony przyspieszają one rozwój Podkarpacia, ale z drugiej - rośnie przepaść między nimi a peryferiami - zauważa Artur Chmaj z Małopolskiego Instytutu Gospodarczego. - Centra rozwoju rozbudowują infrastrukturę, ściągają przemysł i pracowników. Zaś ci na uboczu biednieją. W niewielkim stopniu przeciwdziałają temu programy rządowe, unijne czy regionalne, ponieważ działa prawo śnieżnej kuli, zgodnie z którym duży i silniejszy szybciej się rozwija, a ten mały ma kłopoty. To się przekłada na powiaty. Na Podkarpaciu liderem jest Rzeszów, który wyraźnie odstaje od reszty, potem jest kilka ścigających go powiatów - na pewno miasto Krosno, ale także Stalowa Wola i Mielec. Tam jest najwięcej zakładów pracy i mieszkańców.

Najpoważniejszym powodem migracji jest stopa bezrobocia. Pod tym względem przoduje na Podkarpaciu powiat niżański, gdzie wynosi ona 26 proc. (dane z czerwca). To oznacza, że co czwarty człowiek w wieku produkcyjnym nie ma tam pracy. Wynik ten gonią powiaty brzozowski (stopa - 24 proc.), strzyżowski i leski (prawie 24 proc.). 20-procentowy próg przekroczyły powiaty bieszczadzki, ropczycko-sędziszowski i przemyski.

Ma to odzwierciedlenie w liczbie ludności. Powiaty z najwyższą stopą bezrobocia należą do najmniej ludnych. I na odwrót - tam gdzie bezrobocie najniższe i mieszkańców jest sporo.

Dobrze wypada pod tym względem nie tylko Rzeszów i powiat rzeszowski, ale i wspomniany powiat mielecki, gdzie funkcjonuje specjalna strefa ekonomiczna i działa sporo firm. Bezrobocie wynosi tu ok. 12 proc., a liczba ludności przekracza 136 tysięcy. Co jest wynikiem sześć razy lepszym od powiatu bieszczadzkiego, który z liczbą 22 tysięcy mieszkańców w zestawieniu ludnościowym wypada najgorzej.

Ciągną do Rzeszowa

Artur Chmaj do tych porównań wtrąca swoje trzy grosze:
- Liczba ludności na Podkarpaciu zaczęła się kurczyć - zaznacza. - Nasz region najbardziej ucierpiał na emigracji za granicę. Mocno na tym tracimy, bo uciekają młodzi, przedsiębiorczy ludzie. Owszem, Rzeszów posiada akurat dodatnie saldo migracji, i to jedno z najwyższych w kraju. Stolica Podkarpacia zdecydowanie przyciąga ludzi.

Potwierdzają to deweloperzy. - Mnóstwo mieszkań kupują u nas ludzie z południa województwa - Bieszczadów - mówi Bogusław Sobczyk, dyrektor marketingu w firmie Developres, która właśnie niedaleko "wjazdówki" do Rzeszowa buduje duże osiedle.

Właśnie tutaj mieszkanie kupiła Joanna, 30-letnia fryzjerka.
- Pochodzę z małej wioski - opowiada. - Przez parę lat pracowałam w zakładzie fryzjerskim w Jaśle, ale postanowiłam się przeprowadzić. W moich rodzinnych stronach, jak człowiek chce, to pracę znajdzie, ale zarobki są bardzo niskie.

- Ciągną do Rzeszowa, a ubywa ich z innych miejscowości - przytakuje Artur Chmaj. - To się przekłada na budżety powiatów. Najludniejsze są najbogatsze. I nawet przy najmądrzejszym wójcie i radzie gminy nie da się stworzyć bogatego powiatu na wschodniej ścianie województwa albo w najbiedniejszych regionach na południu. Przy czym nie myślę tu o gminach bieszczadzkich, które ze względu na turystyczne walory trzeba oceniać nieco inaczej - mają niewielu obywateli, ale dochody gmin na mieszkańca są bardzo wysokie. To zasługa m.in. turystów. Magia liczb sprawia, że pod względem dochodów na mieszkańca takie powiaty jak bieszczadzki czy strzyżowski i lubaczowski są najbogatsze na Podkarpaciu. Ale nie da się przecież w Cisnej znaleźć podobnych sklepów co w Rzeszowie. Centra rozwoju społecznego, do których trzeba zaliczyć także Mielec, Dębicę, Krosno, oferują więcej usług, szkół, instytucji kultury.

Dolina Lotnicza przyciąga kadrę inżynierską, natomiast na terenach, gdzie wielu ludzi żyje z rolnictwa, dyplom politechniki nie jest tak potrzebny. Tu dominują rodziny wielopokoleniowe, pracujące na gospodarstwach. Stamtąd też uciekają młodzi.

Stolica Podkarpacia pod względem warunków pracy i płacy wygrywa konkurencję także z otaczającymi ją gminami. Im dalej od Rzeszowa, tym większe bezrobocie. Stąd dość rozległy powiat rzeszowski, który od południa sięga aż za Dynów, a od północy - do gminy Kamień, bezrobocie ma powyżej 15 procent, a średnia pensja jest tu prawie o jedną czwartą niższa niż w mieście wojewódzkim.

Jeszcze trudniej jest w powiecie łańcuckim, z bezrobociem sięgającym 20 procent i zarobkami na poziomie nieco ponad 2 tysiące zł na rękę. Najgorzej mają pod tym względem mieszkańcy powiatu strzyżowskiego, gdzie miesięczna pensja jest o 1,1 tys. zł niższa od rzeszowskiej. Ale porównując do stolicy województwa, bo sam powiat rzeszowski z wynagrodzeniami w wysokości ok. 3,1 tys. zł jest w środku zarobkowej stawki na Podkarpaciu.

- Czasem blisko leżące od siebie miejsca dzieli przepaść - zauważa Artur Chmaj. - Wystarczy spojrzeć na Stalową Wolę i niedalekie Nisko. Wokół tej pierwszej jest strefa ekonomiczna, więc powiat pod względem płac i zatrudnienia wypada dobrze. A powiat niżański jest na dole rankingu. Zero przemysłu, dużo lasów. Trudno tu o dobrą pracę.

Samochód? Żaden luksus

A co z naszym przodownikiem? Miasto Rzeszów ma średnią płacę w wysokości 3860 zł brutto i jest to kwota niemal identyczna jak przeciętne zarobki w Polsce. Dobrze się zarabia również w powiatach stalowowolskim i mieleckim. Ale już w Krośnie, mimo że bezrobocie jest równie niskie jak w stolicy Podkarpacia, to zarobki należą do gorszych w województwie.

- Być może wynika to z tego, że większość zakładów pracy na naszym terenie potrzebuje pracowników o niezbyt wysokich kwalifikacjach, do pracy fizycznej, a tym płaci się najniższą stawkę krajową - przypuszcza Piotr Przytocki, prezydent Krosna. - Mamy duże firmy, ale także 5,5 tysiąca małych i średnich przedsiębiorstw. One są siłą Krosna. Nawet w najgorszych okresach gospodarczych bezrobocie nie przekroczyło u nas 10 proc. Dlatego wciąż mamy dodatni przyrost naturalny.

Rozwijający się w Krośnie przemysł zmienia warunki pracy na plus. Także i dzięki temu w 2013 średnia pensja była o 7 proc. wyższa niż rok wcześniej. Niewielu krośnian musi korzystać z pomocy społecznej.

Nie da się tego powiedzieć o powiecie przemyskim. W 2012 roku z różnych form pomocy korzystał co piąty mieszkaniec okolic Przemyśla.

- Wzrasta liczba osób, którym musimy pomagać - przyznaje Maria Łaba, kierownik GOPS w podprzemyskiej Żurawicy. - Ponad 80 proc. korzystających ze wsparcia to osoby bezrobotne. Sytuacja pogorszyła się parę lata temu, kiedy w Przemyślu upadła Fabryka Mebli Forte. Organizujemy dla bezrobotnych szkolenia. Ale z 15 osób po kursie pracę znajduje jedna.

Także Ryszard Wołoszyn, kierownik przemyskiego GOPS-u, potwierdza, że skala pomocy rośnie. - Sytuacja na rynku pracy jest trudna, ale człowiek, który chce pracować, znajdzie zatrudnienie. Tyle że będzie to praca za najniższą pensję krajową.

W ostatnich latach za 3 miliony zł dotacji z unijnego Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki wspieraliśmy bezrobotnych na różne sposoby. Dziś pracuje ponad połowa. Niestety, są w powiecie i takie gminy, które z POKL nie wzięły ani złotówki.

Ciekawe wnioski można wysnuć także z porównania danych na temat liczby samochodów. Ich posiadanie przestało już być miernikiem zamożności. W powiecie przemyskim na 1000 mieszkańców jest ich tyle samo co w bogatym Rzeszowie. Ale i tak nikt nie przebije Bieszczadów, gdzie bycie zmotoryzowanym to konieczność, by się dostać na zakupy do marketu.

emisja bez ograniczeń wiekowychnarkotyki
Wideo

Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24