Weronika Szlagowska: Od drugiego seta mecz z Radomką był pod naszą kontrolą. W piątek w Łodzi pojedynek na szczycie

Radomka w pierwszym secie postawiła się wam, ale trochę w tym także waszej winy...

Tak, naprawdę dopiero od drugiego seta przejęłyśmy inicjatywę, bo w pierwszym w nasze szeregi wkradło się trochę takiej elektryczności i błędów, których do tej pory nie było w naszych meczach. Mogę powiedzieć, że od drugiego seta ten mecz był pod naszą kontrolą.

Jak włączyłyście blok i zagrywkę, to grałyście jak trzeba.

Tak jak trzeba, po rzeszowsku. Jeszcze się przyzwyczajam do takiego rytmu, w którym narzucamy przeciwniczkom swoje tempo i warunki. Jestem zadowolona z przebiegu spotkania, bo Radom nie jest najłatwiejszym przeciwnikiem w Tauron Lidze. Cieszę, się że trzy punkty zostają na Podpromiu.

Wkomponowała się już pani w rzeszowski zespół Rysic?

Myślę, że tak. Brakuje mi jeszcze meczu w Lidze Mistrzyń, ale wkrótce i to będzie można odhaczyć.

Mecz z ekipą z Miluzy już w przyszłym tygodniu. Właśnie rozpoczynają się przed Developresem schody...

W piątek czeka nas mecz w Łodzi z ŁKS-em, który kontynuuje zwycięską passę i jest liderem. Patrząc pod kątem tabeli i kierując się tym, jakie cele stawiają w tym sezonie oba kluby, będzie to mecz na szczycie. ŁKS jest mocno rozpędzony i na ten moment jest najlepszy. Zaraz... po nas. To bardzo mocna drużyna. Na pewno pretendent do jednego z medali.

Jak trzeba zagrać z łódzkimi Wiewiórami, aby je zastopować w ich hali?

Konsekwentnie, cierpliwie, tak jak w meczu z Radomką, dobrą zagrywką. Trzeba postarać się odrzucić je od siatki, bo mają bardzo dobre środkowe. Zobaczymy. Na pewno będzie to ciekawy mecz.

We wtorek upragniony debiut w Lidze Mistrzów...

Och, już nie mogę się doczekać. Mam nadzieję, że wygramy - kończy z optymizmem Weronika Szlagowska.