Widziane z bliska. Felieton Marka Bluja: Dwie Zagadki: z żużla i spod siatki

Robi swoje, choć lekko nie jest. Nie wszyscy go kochają w Warszawie i w Rzeszowie. Niby jest nowe rozdanie, a raz po raz jakiś trup z szafy przeszłości wypada prosząc nie o święty spokój, tylko o kasę. I wcale nie chodzi o jałmużnę. Generalnie, od jesieni jedzie na motocrossie. Dziury w torze, a on cały czas trzyma gaz, fason i rękę na pulsie. Nie przestał marzyć o jeździe Stali jeszcze w tym roku w pierwszej lidze. Ma prawo. Mówi, że jest jak nosorożec. Ma twardą skórę, od której odbijają się rozmaitego kalibru „pociski”. Strzelają małolaty i dorośli. Panie Irku, pan się nie boi. Twierdzi że nauczył się już odróżniać na forach prawdziwych kibiców od oszołomów. Ten fajny gość dodał pigmentu polskiemu żużlowi, który zaczynał być już skostniały i nudny. No i przede wszystkim podnosi z kolan Stal. Tak jak powiedział.

Wsparcie? Raczej średnie. Miasto ma dać na promocję poprzez żużel tyle samo, co rok temu, czyli 300 tysięcy złotych. Nie wybrzydza, ale wyczuwam w jego głosie zawód. Liczył na więcej, bo wokół żużlowej Stali ruch w mediach jest spory, nieporównywalnie większy niż w tamtym roku, a promocja ma być pozytywna, a nie negatywna. Podobno połowę z tych trzech stów trzeba zwrócić do miejskiej kasy za wynajem stadionu na zawody i treningi. Szału, delikatnie mówiąc, nie ma. Inne żużlowe grody dają na speedway dużo więcej, ale wiem też, że pod ratuszem rośnie po pomoc las rąk.

Cieszę się, że Asseco Resovia podpisała nowy kontrakt z Thibaultem Rossardem. To świetny siatkarz. Cały czas czekam wiadomość o nowej umowie z Aleksandrem Śliwką. To sportowy brylant. Jak kibice - mam wielką nadzieję, że Olek pozostanie resoviakiem. Ogromny apetyt na Śliwkę mają ponoć w Kędzie-rzynie. Zresztą wszędzie...

ZOBACZ TAKŻE - Michał Kędzierski, rozgrywający Asseco Resovii po meczu z Jastrzębskim Węglem