Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widziane z bliska: Prawdziwi mężczyźni nie płaczą...

Marek Bluj, dziennikarz "Nowin"
Prawdziwy mężczyzna nigdy nie płacze - śpiewa Gang Marcela. W życiu bywa różnie. W sporcie, także tym największym, również.

Akurat refren ten przyszedł mi na myśl, kiedy słuchałem narzekań niektórych zawodników Skry Bełchatów, że w sobotę w Rzeszowie musieli walczyć nie tylko z bardzo dobrze dysponowaną Asseco Resovią, ale także z sędziami. Nie podzielam tych opinii. Czekałem tylko, kiedy któryś z tych - przecież świetnych - zawodników dorzuci, że przeszkadzali mu także zbyt głośno reagujący kibice znad Wisłoka.

To był świetny mecz, emocjonujące widowisko na wysokim poziomie w wykonaniu dwóch bardzo dobrych drużyn. Kibice mieli wszystko, co chcieli zobaczyć, czasem także "kombinując" wejściówki, o które było niesamowicie trudno. Były znakomite akcje w ataku, na zagrywce i w obronie, dramatyczne końcówki, nerwowe reakcje, ambicja, wola walki, wzajemne słowne podszczypywania pod siatką oraz błędy, po których łapano się za głowy. Takie spotkania zdarzają się nieczęsto, ale jak grają z sobą Skra z Resovią, to można się spodziewać wszystkiego, także wszystkiego najlepszego, co jest w siatkówce.

Tak było tym razem. Resovia wygrała jak najbardziej zasłużenie, wzięła rewanż na możnym rywalu za bolesną porażkę w pierwszym spotkaniu w Łodzi. Nie ma sensu spieranie się o detale, o to, kto kogo i jak następnym razem. Niech ten następny raz będzie jeszcze lepszy w wykonaniu obu godnych siebie rywali. I niech - tak jak w Rzeszowie - wygra lepszy. Ten następny raz może być albo podczas finału mistrzostw Polski, albo nawet, czego życzyli sobie - mam nadzieję, że szczerze - zawodnicy obu drużyn, podczas Final Four Ligi Mistrzów w Berlinie. Niech będzie tu i tu. I niech nikt więcej nie płacze...

Skra nie musi się wstydzić swojej gry, choć - jak wspomniałem - stać i ją, i Resovię na jeszcze lepszą siatkówkę. Nie usłyszałem z ust żadnego z graczy z Bełchatowa, że tym razem wicemistrz był lepszy od mistrza i wygrał zasłużenie. Nikt nie czekał na takie laurki. Mariusz Wlazły przeszedł do szatni jak gradowa chmura, rzucając tylko jedno słowo: "nie". Resoviacy wcale nie chełpili się tym, że utarli nosa dumnemu rywalowi. Mieli i mają dużą satysfakcję. Tylko kibice krzyczeli, że Rzeszów to miasto lidera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24