Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Więcej kasy na zdrowie? - To nic nie zmieni - mówią chorzy. Na Podkarpaciu jest za mało lekarzy

Marlena Bogdan
Wystarczyło, żeby rozchorował się jeden albo dwóch lekarzy i rzeszowska „jedynka” nie mogła zapewnić chorym dyżurów 1 stycznia. Kłopoty pojawiły się też w „dwójce”. Czy to koniec kłopotów?
Wystarczyło, żeby rozchorował się jeden albo dwóch lekarzy i rzeszowska „jedynka” nie mogła zapewnić chorym dyżurów 1 stycznia. Kłopoty pojawiły się też w „dwójce”. Czy to koniec kłopotów? Krzysztof Kapica
Na Podkarpaciu pracuje 5695 lekarzy, wynika z danych Naczelnej Izby Lekarskiej. 217 wypowiedziało klauzule opt-out. To wystarczyło by pojawiły się problemy.

Brak lekarzy na dyżurach 1 stycznia w Klinicznym Szpitalu Wojewódzkim nr 1 i długie kolejki pacjentów w Klinicznym Szpitalu Wojewódzkim nr 2 w Rzeszowie pokazują, jak kruchy jest system. Można się spodziewać, że ta słabość jeszcze nie raz da się we znaki chorym.

- Problem jest prosty, mamy za mało lekarzy - mówi Adam z Rzeszowa. - I dlatego mogą dyktować, ile chcą zarabiać, gdzie i kiedy chcą pracować - diagnozuje problemy w służbie zdrowia.

- Dostaną więcej pieniędzy i co to zmieni? - pyta Krystyna. - Im zawsze będzie mało.

- Słabość systemu wynika z tego, że jest za mało lekarzy - ocenia Krystyna Wróblewska, posłanka PiS z Podkarpacia. - Za mało, mimo że w ciągu ostatnich dwóch lat zwiększyła się liczba miejsc na studiach medycznych. To też powoduje, że lekarze mogą żądać wysokich stawek za pracę - mówi i dodaje: - Może najwyższy czas zadbać o gwarancje, że po skończeniu nauki w państwowej uczelni, zostaną w pracy w Polsce.

Sami dyrektorzy szpitali przyznają, że walczą o lekarzy, podnosząc im stawki za godzinę pracy. To niczego dobrego nie wróży.

- Lekarze pracują w kilku miejscach jednocześnie - mówi Stanisław Kruczek, członek zarządu województwa podkarpackiego. - Pracują w szpitalu państwowym na umowie, a potem mają albo prywatne praktyki, albo umowy w prywatnych szpitalach, poradniach, klinikach - wylicza.

Nie ma zakazu konkurencji, więc lekarze wybierają pracę tam, gdzie chcą, w godzinach, w jakich chcą. Bo to oni dyktują warunki, a nie rynek pracy.

I to właśnie pokazała sytuacja z brakiem lekarzy na dyżurach w Rzeszowie. Brak dwóch, trzech medyków doprowadził do tego, że dyrektor „jedynki” musiał zawiesić dyżury nocny 1 stycznia. W tym szpitalu klauzule opt - out, pozwalającą na pracę ponad 48 godzin tygodniowo, wypowiedziało 16 lekarzy. W „dwójce” 184 i tu też były problemy z dostępem do lekarzy m.in. w święta. Brakowało np. pediatry, choć szpital deklarował, podpisując kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia, że ma go na dyżurze nocnym i świątecznym. Oba szpitale wytłumaczyły się NFZ i pacjentom i obiecały, że sytuacja się nie powtórzy.

- Będziemy monitorować działania tych placówek - zapowiada Marek Jakubowicz, rzecznik podkarpackiego oddziału NFZ. - Jeśli szpitale nie będą wywiązywały się z kontraktu, możemy nałożyć na nie kary od 1 do 3 proc. wartości kontraktu.

Lekarze rezydencji zaczęli swój protest od żądania zwiększenie pieniędzy na ochronę zdrowia Polaków do 6,8 proc. PKB w ciągu trzech lat. Chcieli też podwyżek pensji, tak, żeby nie musieli brać dodatkowych dyżurów, by „godnie zarabiać”. Podwyżki dostali. Rząd chce dojść w 2025 roku do 6 proc. PKB. O innej drodze nie ma mowy. - W 2017 roku na zdrowie przeznaczyliśmy 87 miliardów złotych. To o 8 mld więcej niż w 2016 - mówi posłanka. - W tym roku będzie więcej o 6 mld zł.


Zobacz także: Nowa gammakamera w Wojewódzkim Zespole Specjalistycznym

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24