- Było to moje 3, ale tym razem szczęśliwe podejście do pracy w Straży Granicznej - mówi szeregowa Anna Fedyk z Wielkich Oczu. - Wierzę, że podołam obowiązkom, chociaż służba na granicy to z pozoru typowo męskie zajęcie.
W 2006 roku ponad 1300 mieszkańców regionu zabiegało o przyjęcie do Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej. W gronie szczęśliwców znalazło się jedynie 152 osoby.
Wykształcenie, zdrowie i język
Podstawowe kryterium przy naborze to minimum średnie wykształcenie (preferowane wyższe), dobre zdrowie oraz znajomość języka obcego. Kandydaci przeszli rozmowę z komisją, badanie przez psychologa z użyciem wykrywacza kłamstw, test z wiedzy ogólnej oraz egzamin sprawnościowy.
- Nie było łatwo - przyznaje szeregowa Renata Czerwińska, przemyślanka, świeżo upieczona strażniczka. - Teraz podobnie jak koledzy i koleżanki wyjeżdżam do ośrodka szkolenia SG w Koszalinie.
Największą bolączką chętnych do pracy na granicy była wątła kondycja fizyczna i słaba znajomość języków. Dlatego tylko nieliczni mają okazję założyć mundur.
Sami zawodowcy
Zakończony piątkowym ślubowaniem nabór do BOSG był ostatnim tak dużym. Formacja jest już niemal w 100 procentach uzawodowiona. Obecnie planowane są jedynie tzw. nabory uzupełniające.
Po powrocie ze szkolenia świeżo upieczonych strażników czeka 3-letnia służba przygotowawcza. Odbędą ją w przejściach granicznych oraz w rozlokowanych wzdłuż polsko-ukraińskiej granicy strażnicach: począwszy od Horyńca Zdroju, a skończywszy na Ustrzykach Górnych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?