Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wieszczycki, jakiego zapamiętamy [WSPOMNIENIE]

Małgorzata Froń
Fot. z archiwum rodzinnego
Dyrektorem rzeszowskiego teatru był dwa razy. Dał się poznać jako znakomity reżyser. Stanisław Wieszczycki odszedł do wiecznego teatru, ale wspomnienie o nim pozostanie

Niewiele zapisków i zdjęć pozostało po Stanisławie Wieszczyckim, którego nazywano w kręgach teatralnych „Wieszcz”. W rzeszowskim teatrze pracował jako aktor, reżyser, dyrektor artystyczny i dyrektor. W latach 1974-1981 był konsultantem programowym, dyrektorem artystycznym i reżyserem. W tym okresie wyreżyserował m.in. spektakl „Demon ziemi”, który otwierał Rzeszowskie Spotkania Teatralne w 1976 roku. Rok później na spotkaniach zaprezentowano „Ryszarda II”, także w reżyserii Stanisława Wieszczyc-kiego. W kolejnym roku był spektakl „Jan Maciej Karol Wścieklica”, a w 1979 roku - „Kordian”.

W czwartek, 17 września, Stanisław Wieszczycki odszedł. Miał 94 lata. Pochowany został na Cmentarzu Komunalnym w Lublinie na Majdanku.

Zaczynał w Opolu

Wieszczycki ukończył w 1964 roku Wydział Reżyserski Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie. Trafił do Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu.

- Wiem, że on cenił sobie wysoko pracę w opolskim teatrze, pewnie dlatego, że tam zdobywał pierwsze szlify jako reżyser teatralny i odnosił na polu artystycznym sukcesy - opowiada Jadwiga Wiesz- czycka, żona zmarłego. - Były to lata 60. ubiegłego wieku. Spektakle, takie jak: „Legenda”, „Przeciw Tebom”, „Protesilas i Laodamia”, „Kartoteka”, były zauważone przez ogólnopolskie środowisko teatralne, z nagrodami na festiwalu w Toruniu włącznie.

Potem był epizod pracy reżyserskiej w Białymstoku. Znaczące przedstawienia z tamtego okresu to „Szewcy”, „Demon ziemi”.

- A potem był Rzeszów. Pracował w rzeszowskim teatrze od początku lat 70., potem była krótka przerwa i wrócił do tego tearu w latach 80. Potem przeszedł na emeryturę - dodaje Jadwiga Wieszczycka.

W okresie pracy w rzeszowskim teatrze wyreżyserował wiele znaczących przedstawień, głównie z repertuaru klasycznego. To: „Ryszard III” Szekspira, „Świętoszek” Molie- ra, „Tango” Mrożka, „Moralność pani Dulskiej” Zapolskiej. Reżyserował także repertuar lekki, spektakle komediowe („Wielki człowiek do małych interesów”), muzyczne („Romans z wodewilu”, „Niech no tylko zakwitną jabłonie”).

Pod koniec lat 80. zrealizował, we własnej adaptacji, spektakl „Kamień na kamieniu” według prozy Myśliwskiego, z niezapomnianym Zdzisławem Kozieniem w roli głównej. Był też „Turoń”, „Łunin, czyli śmierć Kubusia Fatalisty”. Większość jego spektakli prezentowana była podczas Rzeszowskich Spotkań Teatralnych.

Żona reżysera tak wspomina tamte lata: „Rzeszowskie Spotkania Teatralne z tamtego okresu zapadły mi głęboko w pamięć. Można było podziwiać przedstawienia z całej Polski, oglądać na scenie najlepszych polskich, w tym także warszawskich, aktorów. Przyjeżdżały takie sławy jak: Gajos, Łomnicki, Janda, Kucówna i wielu, wielu innych. Były prezentowane także spektakle baletowe i muzyczne. W sali były komplety, zawsze brakowało biletów”.

Z rzeszowskiego teatru Stanisław Wieszczycki odszedł w 1987 roku.

Była też Estrada Rzeszowska

Przez pewien czas, w latach 80., był także związany z Estradą Rzeszowską. Estrada miała wtedy swój zespół artystyczny, który cieszył się ogromnym powodzeniem wśród widzów.

- Współpraca ze Stanisławem to był bardzo dobry okres w działalności Estrady - wspomina Dariusz Dubiel, wieloletni jej dyrektor. - W momencie, gdy objąłem dyrekcję, Wieszczycki był w Estradzie dyrektorem artystycznym. Ja zatrudniłem go jako reżysera. Wyreżyserował spektakl muzyczny „Dziewczyna z deszczu”, a potem oparty na pastorałkach i kolędach spektakl „Przyszła nam nowina”. To był znakomity reżyser, człowiek teatru, który czuł wszelkie formy tetralnej prezentacji. Reżyserował dramaty, ale nie stronił od spektakli komediowych czy wodewilów. Bardzo dobrze wspominam współpracę z tym wielkim człowiekiem teatru.

Dubiel dodaje, że mało kto już pamięta, że wyreżyserowany przez Wieszczyckiego w rzeszowskim teatrze spektakl „Szewcy” Witkacego, był prezentowany na żywo w poniedziałkowym Teatrze Telewizji w TVP1.

- Wtedy spektakle prezentowało się na żywo, grało się je w studiu telewizyjnym, bo technika nie pozwalała na rejestrowanie. To było wielkie wydarzenie w środowisku teatralnym - wspomina Dubiel.

Z Estrady Rzeszowskiej Wieszczycki odszedł w 1984 roku. Wrócił do Teatru Siemasz- kowej, gdzie pracował do emerytury.

Żyje we wspomnieniach

Zbigniew Rybka zaczynał karierę w rzeszowskim teatrze w latach 70. Za dyrekcji Wiesz- czyckiego był kierownikiem literackim. Potem przez kilka lat był dyrektorem tego teatru, a obecnie dyrektoruje w teatrze w Radomiu. W jego wspomnieniach Wieszczycki to pasjonat teatru, nowator, który na rzeszowską scenę wprowadził spektakle Mrożka, Witkacego.

- Poza tym - był to szlachetny, dobry człowiek, który pochylał się nad ludźmi - wspomina Rybka. - Bywałem u niego w domu, potrafiliśmy przegadać całą noc, a nawet kilka nocy. Mówiliśmy, oczywiście, o teatrze. Mogę powiedzieć, że miał wpływ na to, jak postrzegam teatr.

Irena Chudzikówma, wieloletnia aktorka Teatru Siemasz- kowej, dzisiaj na emeryturze, wspomina Stanisława Wiesz- czyckiego w samych superlatywach. - To był dobry, szlachetny człowiek i nie mówię tego, dlatego że nie żyje - zastrzega pani Irena. - Mimo że był dyrektorem, lubił z nami, aktorami, wyskoczyć do kawiarni na kawę, pogadać, w karty pograć. Bywaliśmy u niego w domu, wtedy chyba przy Staszica mieszkał, grywaliśmy w brydża. Był bardzo koleżeński, serdeczny. Jako reżyser był przyjacielem aktora, pracowało się z nim bardzo dobrze. Zawsze przygotowany, wiedział, czego chce, potrafił pokierować aktorem. Będę go bardzo miło wspominać.

O byłym dyrektorze pamiętają też aktorzy teatru. Na stronie internetowej napisali: „Pan Bóg zabiera człowieka wtedy, gdy widzi, że zasłużył sobie na niebo. Dyrektor, reżyser, aktor, prawdziwy człowiek teatru - odszedł ktoś wyjątkowy, który dla wielu z nas na zawsze pozostanie w pamięci”.

***

Miałam tę przyjemność, że znałam Stanisława Wieszczyckiego osobiście. Przez kilka lat był moim sąsiadem, mieszkał piętro wyżej. Po raz pierwszy ze-tknęłam się z Nim w latach 70. Chodziłam wtedy do II Liceum Ogólnokształcącego w Rzeszowie, moim wychowawcą i nauczycielem języka polskiego był Jacek Ślusarz. To on zaszczepił we mnie i w wielu moich kolegach miłość do teatru. Chodziliśmy z całą klasą na wszystkie teatralne premiery w rzeszowskim teatrze. Widziałam wiele spektakli wyreżyserowanych przez Stanisława Wieszczyckiego - zarówno w okresie nauki w liceum, jak i potem. Pamiętam „Ryszarda III”, „Jana Macieja Karola Wścieklicę”, „Kordiana”, „Turonia”...

Po latach zostaliśmy sąsiadami. Spotykałam Go na schodach, przed blokiem. Zawsze elegancki, szarmancki, kłaniał się z daleka. Zapamiętam Go jako znakomitego reżysera i spokojnego, miłego człowieka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24