Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Więźniowie przystąpili do bierzmowania

Norbert Ziętal
To była wielka chwila w życiu Damiana, Piotra i Marcina. Na wolności nie znaleźli czasu dla Boga. W zakładzie karnym odnaleźli właściwą drogę.
To była wielka chwila w życiu Damiana, Piotra i Marcina. Na wolności nie znaleźli czasu dla Boga. W zakładzie karnym odnaleźli właściwą drogę. Norbert Ziętal
Piotr, Damian i Marcin. Odsiadują różne wyroki, za odmienne przestępstwa. Zgodnie twierdzą, że więzienie ich zmieniło. Kilka dni temu przystąpili do sakramentu bierzmowania.

To nie była planowana część wizyty. Ks. abp Józef Michalik, metropolita przemyski, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, przyszedł do przemyskiego Zakładu Karnego, aby udzielić sakramentu bierzmowania trzem więźniom. Jednak po uroczystości chciał choć pobieżnie obejrzeć, w jakich warunkach przebywają osadzeni.

- Może do piętnastki? - proponuje dyr. ZK, mjr Witold Kędzierski.

Strażnicy otwierają drzwi pierwszej z brzegu celi. Z numerem piętnaście. Za nimi ciężkie, stalowe kraty. Za chwilę również one się otwierają. Wchodzimy do środka. Mieszkańcy pomieszczenia stają wyprostowani przy swoich stalowych, piętrowych pryczach. Tkwią nieruchomo. Po części z dyscypliny, ale także ze zdziwienia.

- Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus - wita ich ks. abp Michalik.

- Na wieki, wieków - odpowiadają speszeni.

Nie spodziewali się takiego gościa. Nie wiedzą, co powiedzieć. Uśmiechają się tylko.

W celi odwiedził ich dostojnik kościoła

Idziemy do następnej celi. Kilku rosłych mężczyzn podrywa się i tak, jak poprzedni stają karnie przy swoich pryczach.

- Jaki tu porządek. Sami sobie sprzątacie? Sami pierzecie? - dopytuje się arcybiskup.

- Tu zawsze panuje porządek - chwali dyrektor.

- Ooo, to jak już wyjdziecie, to matki albo żony będą miały z was pociechę - mówi ks. abp. Widzi zakłopotanie gospodarzy celi. Dlatego żartuje, próbuje zagadnąć.

Słyszeli, jak obok, jeszcze przed chwilą, odbywała się msza święta. Jak ich koledzy śpiewali pieśni kościelne, ale nawet im przez myśl nie przeszło, że odwiedzi ich taki szacowny gość. Jedna z najważniejszych osób w Kościele.

Posiedzę tutaj z dziesięć lat

Damian, Piotr i Marcin. Wszyscy z Jarosławia lub okolic. Mają 20, 23 i 24 lata oraz konflikty z prawem.

- W sumie to siedziałem już wcześniej. Dostałem kolejny wyrok. 6 grudnia ubiegłego roku miałem się stawić do zakładu karnego. Ale tak się porobiło, że przywieźli mnie wcześniej, bo coś innego w międzyczasie się zdarzyło. No i posiedzę sobie z dziesięć lat. Taki dostałem wyrok - wyznaje Damian, najmłodszy z trójki.

Nie mówi, za co dostał wyrok, ale musiało to być coś większego kalibru.

Przemyski zakład karny jest przystosowany do przyjmowania więźniów wszystkich kategorii. Z jednej strony tych młodocianych i osoby, których wyroki dobiegają końca. Ale również tych najgroźniejszych przestępców, którzy długo jeszcze nie ujrzą wolności.

Damian jest jeszcze młody, jest dla niego szansa. Gdy skończy odsiadywać wyrok, będzie 30-latkiem, dojrzałym mężczyzną. Nawrócony na dobrą drogę przyda się społeczeństwu.

Jak wielu na wolności, olewałem pewne rzeczy

- Jestem tutaj, bo jestem. Tak, jak każdy. Bo coś poprzekręcałem, przewiniłem. Faulowałem na wolności, tak można powiedzieć. I przez tą swoją głupotę, teraz płacę za swoje czyny - mówi Piotr. Dostał pięć lat. Odsiedział już rok, przed nim jeszcze cztery.

- Może szybciej wyjdę - zamyśla się. Na myśli ma "premię" od sądu za dobre zachowanie, ale od razu zaznacza, że jeszcze dużo czasu przed nim i niejedno może się zdarzyć. On już wie, że człowiek to słaba istota.

Przyznaje, że na wolności nie bardzo przywiązywał wagę do religii. Nie znalazł czasu na bierzmowanie.

- Brzydko się wyrażę, ale jak wielu olewałem pewne rzeczy. Nie patrzyłem przyszłościowo, tylko żyłem dniem dzisiejszym. Co jest to jest, co było to było, ale... Teraz człowiek ma chwilę spokoju na przemyślenia. Ma czas rozważyć sobie co tu dalej robić. Co dobrze zrobił, a co źle. Czy stać go nas coś, czy nie - twierdzi Piotr.

Ta kara to nagroda od Boga

Filozoficznie stwierdza, że wyrok to kara, ale w innym sensie to nawet nagroda.

- Taka nagroda od Pana Boga na przemyślenia swoich czynów na wolności - twierdzi Piotr.

Marcin jest w najlepszej sytuacji. Najpóźniej w przyszłym roku odzyska wolność.

- Zaczęło się od niewinnych wybryków chuligańskich. Zwykła młodzieńcza głupota. Były sankcje. Wylądowałem tutaj. Wcześniej miałem wyroki w zawieszeniu. Po kolei się to wszystko zbierało. W sumie ponad sześć lat - mówi.

Jest zadowolony. W przyszłym roku powrót do domu. Sąd ma mu "wliczyć sankcje" i może jeszcze coś spadnie z "łącznego" wyroku.

- Wtedy byłoby już całkiem ekstra - śmieje się Marcin. - Jeszcze parę miesięcy trzeba przeboleć i finito.

- Tutaj człowiek umacnia się duchowo. Np. dzisiaj dużym wydarzeniem jest przyjęcie sakramentu bierzmowania - Piotr.

Modlitwa z kratami w tle

To nietypowa kaplica. Jakiś czas temu postanowiono zaadaptować na nią największą celę. Skromne wyposażenie. Ołtarz, kilka drewnianych ławeczek. Na ścianach święte obrazki. Wśród nich wszystkie stacje Drogi Krzyżowej i portrety papieży. Bł. Jana Pawła II i Benedykta XVI. Nawet ks. abp. Michalik jest pod wrażeniem.

- Te obrazy to robota jednego z naszych więźniów. Ma duży talent. Już go nie ma u nas - wyjaśnia dyr. Kędzierski.

W środku czeka kilkunastu więźniów. Większość w ciemnozielonych drelichach. W różnym wieku. Jest i gitarzysta. Pełni rolę "organisty".

Msza idzie gładko. Osadzeni doskonale wiedzą, co odpowiadać. W którym momencie mszy wstać, klęknąć. Kiedy śpiewać. Wystarczy, że "organista" rzuci numer strony w śpiewniku, aby zaraz chór męskich głosów wypełnił więzienną kaplicę.

Beatyfikacja zabójcy z Paryża

W pierwszej ławce Damian, Piotr i Marcin, Oni są dzisiaj najważniejsi. Długo się do tej chwili przygotowywali. Choć, jak przyznaje więzienny kapelan, o. Marian Szymański, nieco im się "upiekło". Bo już nie było czasu na egzaminy, które zwykle przechodzą kandydaci na bierzmowanych.

- Chcę, abyście pamiętali, że jest to miejsca spotkania człowieka z Bogiem. Pan Jezus chce, aby ten czas w więzieniu, odosobnieniu, nie był zmarnowany - mówi do osadzonych ks. abp Michalik.

Opowiedział im historię francuskiego zabójcy. Jakub z Paryża zamordował policjanta i kilka innych osób. Dostał się do więzienia. Otrzymał wyrok śmierci, który jakiś czas później wykonano.

- Jednak pobyt w więzieniu zmienił go całkowicie. Nawrócił się. Różnymi sposobami próbował wynagrodzić rodzinie i innym swoje wcześniejsze postępowanie i cierpienie, które było jego udziałem. I co się okazuje? Teraz kardynał paryski rozpoczął proces jego beatyfikacji - mówi ks. abp Michalik.

W przemyskim Zakładzie Karnym przebywa ok. 170 osadzonych. Skazanych i tymczasowo aresztowanych, wobec których toczy się postępowanie. Ponad 50 osób regularnie chodzi na msze i korzysta z posług kapłańskich.

Czytaj więcej o: Zakładzie Karnym w Przemyślu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24