- Najgorzej było na początku - mówi Zbigniew I. - Pierwsze święta bez rodziny to koszmar. Chciałem się ciąć. Łzy napływały do oczu.
Do więzienia trafił jako młody chłopak. Za kradzieże. Kiedy po kilku latach odsiadki wyszedł na wolność i znów wpakował się w kłopoty. Tym razem sąd ukarał go przykładnie. Siedzi już trzynaście lat. Żyje nadzieją na przedterminowe zwolnienie. W przeciwnym wypadku dopiero w styczniu 2005 roku opuści mury przemyskiego Zakładu Karnego.
- Przywykłem - zwierza się 45-latek. - Jak, co roku odwiedzi mnie syn, rodzina. Podzielimy się opłatkiem. Złożymy życzenia. Potem, już w celi w gronie kolegów, zjemy skromną wieczerzę, zaśpiewamy kolędy.
W wigilijny wieczór skazani i tymczasowo aresztowani przebywający w przemyskim więzieniu, dostaną barszcz z uszkami, kluski z makiem, rybę smażoną, groch z kapustą i chleb. W celach mogą ustawić choinki, zawiesić na nich własnoręczne przygotowane ozdoby.
- W okresie świąt tylko nieliczni skazani skorzystają z przepustek - informuje kpt. Edmund Matrejek, rzecznik prasowy Zakładu Karnego w Przemyślu. - To placówka o charakterze zamkniętym, gdzie przebywają osoby dopuszczające się szczególnie ciężkich przestępstw.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?