Wilki zagryzły 13 owiec

- Była godzina dziesiąta. Zapędzałem stado do zagrody, gdy nagle zobaczyłem, że owce uciekają w różne strony. W samym środku stada, może 30 metrów ode mnie, ujrzałem wilki rzucające się do gardeł owiec. Było ich pięć, w tym trzy młode wilczki - relacjonuje Grzegorz Sowa, hodowca owiec.
Na pastwisku leżało sześć zagryzionych owiec, w tym cztery matki. W krzakach właściciel znalazł kolejnych sześć. Nieopodal, idąc śladem gromadzących się na polu kruków, znalazł szczątki jeszcze jednej owcy.
- Kiedy z kolegą zabieraliśmy zagryzione owce i ładowaliśmy je na przyczepę, z krzaków wyszły dwa wilki. Nie bały się nas, patrzyły co robimy - mówi Sowa.
Hodowla owiec Grzegorza Sowy liczy 400 sztuk, w tym 200 matek. Z problemem wilków zetknął się dopiero w tym roku. W lipcu stado zaatakowała wadera, zabijając cztery sztuki.
- Wcześniej zdarzały się pojedyncze ataki i zagryzienia, ale dochodziło do nich wyłącznie tam, gdzie stada nikt nie pilnował. Teraz wilków jest tak dużo, nie boją się ani psów, ani człowieka - mówi Sowa.
Wczoraj na miejsce rzezi pojawiła się wezwana przez hodowcę komisja Państwowej Straży Łowieckiej, upoważniona do wyceny poniesionych strat. Protokół podpisany przez zastępcę komendanta Gabriela Sołtysika opiewa na kwotę 4430 zł. - Jest to jakaś rekompensata, niewątpliwie, ale w niczym nie zrekompensuje ona stresów i nerwów, jakie ponieśliśmy - ocenia Grzegorz Sowa.