Wisłok Strzyżów wygrywa w Ropczycach

Dla obu zespołów był to niezwykle ważny mecz. Derby Strzyżowa z Ropczycami zawsze wywoływały wśród kibiców tych zespołów sporo emocji i zawsze miały wiele smaczków. Tym razem nie tylko po dwóch stronach siatki stanęły drużyny Wisłoka i Błękitnych, ale także dwaj bracia Mateusz i Marcin Sroka.

Górą był starszy. Bez wątpienia dyspozycja Marcina Sroki miała wpływ na grę Wisłoka, gdy miał gorsze momenty lub gdy go nie było na boisku strzyżowianie łapali dołek, a gdy wchodził na obroty wszystko było możliwe.

Pierwszy set był niezwykle zacięty. Od początku do końca. Wygrana w nim strzyżowian miała zapewne wpływ na dalsze losy meczu. W drugim secie tylko na początku miejscowi postawili się (7:6). Później każda minuta sprawiała, że przewaga przyjezdnych rosła. Niezwykle ciekawe było ostatnie starcie. Błękitni zaczęli go od mocnego ataku Pawła Rusina i asa serwisowego Damiana Sąpóra. Kilka razy świetnie zafunkcjonował blok roczyczan i zaczęli oni powiększać przewagę (7:3, 10:5, 19:12). Kluczowym okazał się powrót na parkiet Marcina Sroki. Momentalnie poprawiło się rozegranie strzyżowian i przewaga gospodarzy zaczęła topnieć. Choć Błękitni prowadzili 22:16 i 24:22 goście doprowadzili do remisu, a w decydującym momencie dobili bezradnych Błękitnych.

Błękitni Ropczyce - Wisłok Strzyżów 0:3 (30:32, 18:25, 25:27)

BŁĘKITNI: Mateusz Sroka, Koryciński, P. Rusin, Stojek, Kochan, Róg, Marć (libero) oraz Sąpór, Kotyla, Godek, W. Rusin.

WISŁOK: Marcin Sroka, Soja, Krzysiak, Armata, Kusior, Kazała, Bilski (libero) oraz Przystaś, Opoń.

SĘDZIOWALI: Leszek Kapłon (Rzeszów) i Damian Lic (Żołynia). WIDZÓW 300 (ok 100 ze Strzyżowa).