Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wójcie, oddaj szkołę! Trwa okupacja Urzędu Gminy Świlcza [WIDEO]

Wojciech Tatara
- Nie wyjdziemy z urzędu, dopóki wójt nie zmieni decyzji - zapowiada Maria Kozdra-Bułdak, była nauczycielka z Błędowej Zgłobieńskiej.
- Nie wyjdziemy z urzędu, dopóki wójt nie zmieni decyzji - zapowiada Maria Kozdra-Bułdak, była nauczycielka z Błędowej Zgłobieńskiej. Krzysztof Kapica
Blisko trzydzieści osób z Błędowej Zgłobieńskiej od wtorku okupuje Urząd Gminy Świlcza.

Protestujący, to członkowie Stowarzyszenia na rzecz rozwoju Błędowej Zgłobieńskiej, rodzice uczniów, a także byli nauczyciele podstawówki w tej miejscowości. Domagają się przekazania budynku po zlikwidowanej w grudniu szkole stowarzyszeniu, które gotowe jest dalej ją prowadzić.

Wystarczyłby jeden podpis

- Mamy wszystkie wymagane dokumenty z kuratorium, aby prowadzić placówkę edukacyjną. Od początku roku chodzimy do wójta i prosimy go o przekazanie budynku, lecz ten za każdym razem wymyśla nowe przeszkody, aby podstawówki w naszej miejscowości nie było. A przecież szkoła nie jest prywatną własnością wójta, ale należy do mieszkańców - mówi Halina Głuchowska wiceprezes Stowarzyszenia na rzecz rozwoju Błędowej Zgłobieńskiej.

I właśnie ich ostatnia rozmowa z wójtem, we wtorkowe popołudnie, sprawiła, że zdecydowali się na okupację urzędu gminy.

- Dyskutowaliśmy, a pan wójt nagle wstał i wyszedł mówiąc, że szkoły nam nie odda i już. A przecież wystarczyłby jeden jego podpis, żeby nasze dzieci nie musiały tułać się po kilka kilometrów do innych szkół. Czara goryczy się przelała - denerwuje się Bożena Pyziak.

- Stowarzyszenie powstało. Chce prowadzić szkołę, a pan wójt jest temu przeciwny, choć wcześniej przed kamerami obiecywał przekazanie budynku. W każdej miejscowości jest szkoła. W Bratkowicach nawet trzy. Tylko u nas się likwiduje. Szkoła ma 102 lata. Jest dobrze wyposażona. Chce się tu uczyć 52 dzieci, ale wójt mówi stowarzyszeniu - nie, choć w innych miejscowościach w podobnych sytuacjach nie miał z tym oporów. Ale my wiemy dlaczego tak jest. Wszystko przez to, że do wójta zgłosił się biznesmen, który chce w budynku naszej szkoły zrobić prywatną lecznicę. O to w tym chodzi. W głowie się nie mieści jak można tak postępować - grzmi Maria Kozdra-Bułdak, była nauczycielka z Błędowej Zgłobieńskiej.

Wójt kontratakuje

W tym roku z podkarpackich gmin do kuratorium oświaty wpłynęło ponad 80 wniosków o likwidację placówek oświatowych od nowego roku szkolnego.

- W minionym roku szkolnym w Błędowej Zgłobieńskiej w klasach od I do VI było zapisanych 36 uczniów, w tym jedenaścioro z nich to uczniowie zameldowani w Trzcianie. Po odliczeniu szóstych klas - w przyszłym roku szkolnym uczniów byłoby tu nie 52 a 41, a w tym 10 z Trzciany. Gminy na utrzymywanie takiej szkoły po prostu nie stać. Rok temu kosztowała nas ona 650 tys. złotych. To już pewnie taniej wyszłoby gdybyśmy dla każdego ucznia tam wynajęli guwernantkę, jak to bywało w czasach przedwojennych - ironizuje wójt Wojciech Wdowik.

Czemu w takim razie nie chce przekazać budynku szkoły stowarzyszeniu?

- Dzieci w tej szkole jest mało. Taniej wyjdzie nam dowozić je niż przekazywać otrzymane subwencje stowarzyszeniu - uważa wójt. - Nie ma to sensu tym bardziej, że w tej szkole był najniższy poziom nauczania w całej gminie - argumentuje Wojciech Wdowik przyznając jednocześnie, że faktycznie planuje zmienić przeznaczenie budynku po byłej szkole. - Chciałbym, aby budynek nadal służył mieszkańcom, ale w innej postaci. By wynająć go na przykład na działalność zakładu opiekuńczo-leczniczego. Nawet, jeśli byłaby to prywatna lecznica. to i tak świadczenia w niej wykonywane są przecież refundowane przez NFZ, a mieszkańcy mieliby dostęp do profesjonalnej opieki medycznej.

Radnym będzie ciasno

Protestujących to nie przekonuje. Przed budynkiem ustawili transparenty, a sami okupują salę konferencyjną, w której odbywają się sesje rady gminy.

- Nie opuścimy urzędu, dopóki wójt decyzji nie zmieni - zapowiadają.

Ten jednak nie pozostawia im złudzeń.

- Swojego stanowiska nie mam zamiaru zmieniać. Okupacja budynku nie sparaliżuje pracy urzędu, ani nie przeszkodzi w obradach radnym, bo w końcu protestujące osoby, to mieszkańcy gminy i mogą przebywać na sali podczas obrad. Problemem jest ich obecność w budynku nocą, bo w urzędzie nie ma stróża. Ludzie ci łamią prawo i muszą mieć świadomość, że jeśli komuś coś się stanie, to odpowiedzialność spadnie na nich - mówi wójt.

Dodaje, że na razie nie przewiduje siłowego usunięcia protestujących.

- Niech ochłoną i przemyślą całą sytuację - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24