Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojna domowa w krośnieńskim bloku

Andrzej Plęs
Rodzina pani Grażyny jest na lodzie. Nie ma ani mieszkania w Rzeszowie, które sprzedała, ani mieszkania w Krośnie, za które zapłaciła, ani pieniędzy.
Rodzina pani Grażyny jest na lodzie. Nie ma ani mieszkania w Rzeszowie, które sprzedała, ani mieszkania w Krośnie, za które zapłaciła, ani pieniędzy. Andrzej Plęs
Choć za mieszkanie w Krośnie rodzina z Rzeszowa zapłaciła 210 tysięcy złotych, to w zasadzie są bezdomni.

Nie dla kaprysu przeprowadziła się do Krosna. Dla wnuczki, której ostra alergia rujnowała życie. Bliżej gór wnuczka miała odżyć. Dlatego Grażyna Szczepan sprzedała rzeszowskie mieszkanie i kupiła w Krośnie. No, prawie kupiła. Zapłaciła gotówką za całe 80 metrów, a mieszkania dalej nie ma.

Przy ul. Bieszczada w Krośnie w minionych czasach stawiano rozlewnię wody mineralnej. Nigdy nie postawiono do końca, na porzuconym placu budowy zostały fundamenty.

Dwadzieścia lat później na tych fundamentach pani Agnieszka postawiła dom wielorodzinny na siedemnaście mieszkań, po czym ogłosiła się w prasie. W samą porę, bo pani Grażyna na gwałt potrzebowała mieszkania w tym miejscu.

Sprzedała lokal w Rzeszowie, spisała umowę przedwstępną, wpłaciła pani Agnieszce 210 tys. zł w trzech ratach i wprowadziła się z rodziną do wymarzonego M-ileśtam.

Chwilowo cała rodzina formalnie była bezdomna, bo z Rzeszowa się wymeldowała, w Krośnie zameldować nie mogła, bo budynek przy ul. Bieszczada jeszcze nie miał numeru. Już wtedy pani Grażyna prosiła panią Agnieszkę o ostateczną wersję umowy sprzedaży mieszkania. Pani Agnieszka zwlekała.

Kiedy wreszcie budynek numer dostał z urzędu miasta, radość zapanowała w całym bloku wielka, ale krótka. Wprawdzie budynek miał numer, ale właścicielka bloku nie zadbała, by wydzielić poszczególne mieszkania.

Pełne szczęście zapanowało w lutym 2011 roku (półtora roku od chwili zamieszkania), kiedy mieszkania zostały rozdzielone, każde miało swój numer i każdy mógł się zameldować. Także rodzina pani Grażyny, choć właścicielką mieszkania nie była, bo była nią wciąż pani Agnieszka.

Lokatorka nie do końca czuła się u siebie, toteż naciskała na panią Agnieszkę, żeby ta wreszcie podpisała umowę sprzedaży mieszkania. Tego już zapłaconego przecież. No, i się zaczęło.

- Prosiła o zwłokę na trzy miesiące, bo nie miała 40 tysięcy na zapłacenie podatku - opowiada pani Grażyna. - Zgodziłam się i teraz żałuję, bo potem nie mogłam już tego wyegzekwować. Unikała mnie.

- To pani Grażyna nie chce być właścicielem mieszkania - protestuje pani Agnieszka. - Wzywałam ją do podpisania umowy kilkakrotnie. Zrobiła donosy do prokuratury, na policję, a teraz poszła do mediów.

Zabawa w ciuciubabkę

Nawet raz umówiły się u pani notariusz na podpisanie umowy, ale pani Agnieszka się spóźniała. Spóźniła się na godz. 11 i na 12.30, i na 14. też się spóźniła.

A pani Grażyna nie ukrywała, że w tym mieszkaniu zostać nie może, bo pełne pyłków powietrze zielonego Krosna okazało się dla wnuczki bardziej zabójcze niż rzeszowskie spaliny samochodowe. Trzeba wracać do Rzeszowa - postanowiła rodzina.

Tylko dokąd? W Rzeszowie mieszkanie sprzedane, w Krośnie jeszcze nie kupione, w zasadzie pani Grażyna z rodziną bezdomni są, u pani Agnieszki mieszkają kątem. Choć za mieszkanie zapłacili półtora roku wcześniej.

Najprościej było uzyskać wreszcie prawo własności do już zapłaconego mieszkania, sprzedać je, i kupić inne w Rzeszowie. Tylko najpierw trzeba było dysponować tym krośnieńskim. A z tym był problem. Nawet wtedy, kiedy pani Agnieszka zaproponowała pomoc przy poszukiwaniu kupca. Niepotrzebnie, bo sąsiad znalazł kupców.

- To moi bliscy znajomi - tłumaczy Artur Gonet. - Skontaktowałem ich z panią Grażyną, mieszkanie im się spodobało, zdecydowali się. Poszli do banku, załatwili kredyt, chcieli kupić, ale od kogo? Pani Grażyna nie jest właścicielką, choć za mieszkanie zapłaciła. Od pani Agnieszki? Ale przecież w tym mieszkaniu zameldowana jest i mieszka pani Grażyna. Wypadało, żeby wreszcie sfinalizowały umowę. Zadzwoniłem do pani Agnieszki, prosiła, żeby przesunąć transakcję do kwietnia. I żeby nie mówić o tym pani Grażynie. A w ogóle, to przecież od niej można kupić to mieszkanie, a ona się z panią Grażyną rozliczy. Nie spodobało mi się to, nie będę zwodził znajomych. Do transakcji nie doszło.

Inaczej tę sytuację pamięta pani Agnieszka: - Przygotowałam dokumenty, przygotowałam się do działania, a to pani Grażyna się obraziła - tłumaczy.

A pani Grażyna wpadła w panikę, że właścicielka zechce sprzedać to mieszkanie komuś innemu bez jej wiedzy, ale z nią w środku. I formalnie rzecz biorąc - może.

Z piętra na piętro

Gonet podkreśla, że on też miał problemy ze skłonieniem pani Agnieszki do podpisania umowy sprzedaży mieszkania.

- Grażyna popełniła błąd, że wypłaciła jej gotówkę - mówi. - Ja skredytowałem to mieszkanie przez bank, gdyby właścicielka nie podpisała umowy, nie dostałaby kolejnej transzy pieniędzy.

Po czasie okazało się, że nie tylko pani Grażyna miała kłopoty z mieszkaniem przy ul. Bieszczada. Do tego samego budynku miała wprowadzić się pani adwokat z rodziną. Przekazała właścicielce zaliczkę, nawet założyła własne okna, przeprowadziła prace wykończeniowe, mąż założył wszelkie instalacje.

- I kiedy pewnego razu przyjechała "do siebie" na ulicę Bieszczada, drzwi otworzyła pani Agnieszka i oświadczyła, że to mieszkanie należy już do kogoś innego - opowiada pani Grażyna.

Pani Agnieszka tłumaczy, że to pani mecenas nie chciała podpisać umowy kupna mieszkania: - Nie stawiła się na podpisanie umowy u notariusza.

Do tego samego budynku miała wprowadzić się też matka i córka. Do dwóch różnych mieszkań, sąsiadujących z sobą przez sufit. Plan był prosty: córka zajmuje lokal numer 5, matka - lokal numer 2, przebijają sobie wejście w pionie i mają wspólne mieszkanie dwupoziomowe. Obie też dały właścicielce zaliczkę, obie podpisały umowy przedwstępne.

Plan szlag trafił, bo właścicielka mieszkanie córki sprzedała innej osobie. Pani Gabrysia sprawę przeciwko pani Agnieszce oddała do sądu.

Wojna totalna

Uzbrojona w informacje o perypetiach swoich bliźnich, pani Grażyna straciła nadzieję, że kiedykolwiek dojdzie do podpisania umowy na zakup mieszkania. Nie dało się po dobroci, to postanowiła skorzystać z władzy Temidy.

W maju złożyła w prokuraturze krośnieńskiej doniesienie o popełnieniu oszustwa przy sprzedaży mieszkania. Nawet kilku: na sobie, na panu Arturze, na pani adwokat i na pani Gabrysi, która wyjechała do Włoch.

Prokuratura sprawę umorzyła 31 maja ze względu na "brak ustawowych znamion czynu zabronionego". I poradziła, żeby poszkodowani wystąpili z problemem do sądu cywilnego. Na co pani Grażyna i reszta pokrzywdzonych poskarżyły się na prokuraturę. Ta śledztwo wznowiła. Tego samego 31 maja.

Na decyzje prokuratorskie można czekać w nieskończoność, tymczasem im szybciej wrócą do Rzeszowa, tym lepiej dla zdrowia wnuczki. Tylko nie ma dokąd wracać, wprawdzie jest umówione mieszkanie w stolicy Podkarpacia, ale najpierw trzeba zapłacić.

Żeby zapłacić, trzeba sprzedać mieszkanie w Krośnie. Żeby sprzedać, trzeba je najpierw kupić, a pani Agnieszka jakoś nie pali się do przekazania praw własności. Jeśli nie chce, to niech przynajmniej odda pieniądze.

- Założyłam sprawę cywilną o zwrot całej zapłaconej za mieszkanie sumy - tłumaczy pani Grażyna. - Nie będę z nią już niczego podpisywać, niech bierze to mieszkanie, ale niech odda pieniądze.

Reakcja była natychmiastowa, bo pani Agnieszka wniosła do sądu sprawę, którą chce zmusić panią Agnieszkę do podpisania umowy. I - za pośrednictwem adwokata - postraszyła, że ta będzie musiała płacić koszty najmu mieszkania.

- W dodatku przez kilka miesięcy nie płaciła mediów. Zaczęła płacić, kiedy założono wspólnotę mieszkaniową - mówi pani Agnieszka.

O tym, że przez dwa lata obracała wpłaconymi przez panią Grażynę pieniędzmi, jednak nie wspomina.

Bunt lokatorów

Nie takie mieszkania kupiliśmy - mówią lokatorzy. Nierówne ściany, brak instalacji, szereg uchybień wykończeniowych i parking przy bloku, na którym miejsca dla jednych są, dla innych ich nie ma.

A najgorsze były rozliczenia za media, które pani Agnieszka miesiąc w miesiąc przynosiła na kartce papieru. I pobierała od każdego mieszkania opłaty, żeby przekazać je elektrociepłowni, zakładowi energetycznemu, dostraczycielowi wody.

Miesiące trwało, zanim połapali się, że różnym różnie naliczała należności, wedle sobie znanych kryteriów. Wkurzyli się, zaczęli domagać się dokładnych wyliczeń. Nie dostali.

W czerwcu w ogóle nie zapłacili pani Agnieszce za nic, po czym założyli wspólnotę mieszkaniową, administrowanie budynkiem powierzyli zewnętrznej firmie i teraz na wszystko dostają dokładne wyliczenia.

I tylko czasem zastanawiają się, ile naprawdę powinni płacić pani Agnieszce, a ile zapłacili. Kłopotów nie koniec. Nowy administrator nie ma pojęcia, czym administruje, bo nie ma planów budynku.

- Zażądaliśmy od pani Agnieszki tych dokumentów, wyznaczyliśmy termin ich przekazania - mówi Artur Gonet, szef wspólnoty lokatorów. - Termin minął, nie przekazała ich. Wyznaczyliśmy następny i następny. I nic. Teraz napisaliśmy, że sprawę przekazujemy do sądu.

- W tym budynku jest zmowa - ocenia pani Agnieszka. - Oni mnie pozywają, wzajemnie sobie świadczą, a wszystkim tym mąci pani adwokat. To ja jestem osobą nękaną przez tych ludzi.

Pani Grażyna czeka na cud sądowy. Cud, bo ma swoje obawy: przewodniczącym jednego z wydziałów krośnieńskiego sądu jest mąż pani notariusz, z której uprzejmości wielokrotnie korzystała pani Agnieszka.

Na razie rodzina pani Grażyny nie ma nic. Ani mieszkania w Rzeszowie, które sprzedała, ani mieszkania w Krośnie, którego nie kupiła. Ani pieniędzy, bo tymi dysponuje pani Agnieszka. Ma tylko lęk, że pewnego dnia obcy ludzie wejdą tu, jak do siebie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24