Rodzina Małgorzaty Kmiecik mieszka w budynku przy ul. Kościuszki w Lesku od 1941 roku. Jest to drewniana chałupa, licząca ponad 100 lat. Nie ma tu nawet wychodka. Potrzeby fizjologiczne załatwia się do wiaderka, a zawartość wylewa do kanału burzowego. Dom jednak stoi w bardzo atrakcyjnym miejscu. Jest własnością komunalną.
Działka łakomym kąskiem
Dla Małgorzaty Kmiecik jest to dom rodzinny. Tak samo, jak dla jej matki, która po śmierci ojca, musiała wywalczyć prawo najmu, procesując się z dążącą do eksmisji gminą. Kobieta sprawę w sądzie wygrała, bo sąd uznał, że jako jedyna spadkobierczyni nabyła po ojcu prawo do najmu lokalu.
Sytuacja powtórzyła się po śmierci matki Małgorzaty Kmiecik. Tym razem w szranki z gminą musiała stanąć córka. 6 kwietnia 2009 roku młoda kobieta wygrała w sądzie. Choć gmina zwlekała z podpisaniem umowy najmu lokalu, ostatecznie na mocy wyroku sądowego był zmuszona to zrobić. Jednak kilka miesięcy później budynek został wyłączony z użytkowania, ze względu na zły stan techniczny. W sierpniu 2009 roku elektrownia odcięła energię elektryczną. Stało się to na wskutek wystąpienia Administracji Budynków Komunalnych i Wodociągów w Lesku, która zawiaduje lokalami komunalnymi.
Nie pozwolono uratować domu
Małgorzata Kmiecik zgadza się, że budynek jest w bardzo złym stanie, ale uważa, że do tego doprowadziła gmina.
- Moja matka próbowała ten dom ratować, ale jej nie pozwolono. Każde przybicie gwoździa kończyło się wizytą komisji. Próbowała też ten dom wykupić, ale nie wyrażono na to zgody - wyjaśnia kobieta.
Ponad dwa lata temu pani Małgorzata wystąpiła do gminy z wnioskiem o jego kupno. - Jeszcze wtedy dom nie był przeznaczony do rozbiórki i nie wisiał nad nim inspektor nadzoru budowlanego. Mogłam ten dom remontować. Jednak pani burmistrz nie chciała mi go wtedy sprzedać.
Gmina zrobiła się dobra
W ostatnich miesiącach nastąpił zwrot w sprawie.
- Teraz z kolei jestem szantażowana przez gminę, by dom kupić. Pani burmistrz twierdzi nawet, że dom wyremontuje, ale remont ma polegać na rozbiórce przybudówki i podstemplowaniu części przegniłych. Ja miałabym za to zapłacić. Gmina chce mi więc sprzedać dom, który w dalszym ciągu nie będzie nadawał się do zamieszkania i którego ja nie będę w stanie wyremontować ze względu na koszty i obowiązujące przepisy.
Na czas remontu gmina zaproponowała Małgorzacie Kmiecik lokal w budynku socjalnym przy ul. Bieszczadzkiej, który był już wcześniej opisywany w naszej gazecie, ze względu na straszne warunki w nim panujące.
- Nie mogę przenieść się do tego bloku, bo już tam zostanę - obawia się leszczanka. - Mam kilka tygodni na podjęcie decyzji. Jeśli nie zdecyduję się opuścić domu, zostanie on wraz ze mną i moim dzieckiem wystawiony na przetarg.
Burmistrz Leska Barbara Jankiewicz nie zdecydowała się zająć w tej sprawie głosu i uchyliła się od odpowiedzi na postawione jej pytania.