Wojna o dyrektora

Chociaż Andrzej Fularz urzęduje dopiero od ubiegłego poniedziałku, wokół jego osoby trwa burza, która zaczęła się na sesji Rady Miejskiej w ub. tygodniu. Wtedy doszło do ostrej wymiany zdań między prawicową częścią Rady, która była zdania, że dyrektorem powinien być ktoś z Tarnobrzega, a lewicowym wicemarszałkiem, który dowodził, że niezdrową sytuację w miejscowej służbie zdrowia najlepiej poprawi ktoś spoza tarnobrzeskiego układu.

Norbert Mastalerz:

[obrazek2] Dyrektorzy szpitali w Przemyślu i Krośnie też pochodzą "z zewnątrz". Okazało się, że jest to dobre rozwiązanie.
(fot. KATARZYNA SOBIENIEWSKA)W trakcie gorącej dyskusji nikt nikogo nie przekonał, czego dowodem jest oficjalne stanowisko Tarnobrzeskiego Porozumienia Prawicy. - Powołanie przez marszałka bez konsultacji z samorządem i środowiskami służby zdrowia rekomendowanego przez SLD Andrzeja Fularza, jest przykładem złych praktyk polegających na przywożeniu "w teczce" kandydatów wyłonionych w gabinetowych rozgrywkach nad podziałem "łupów politycznych" - piszą w liście otwartym radni z klubów Tarnobrzeskiego Porozumienia Prawicy i Ligi Polskich Rodzin. Zarzucają rónież marszałkowi, że nie zrobił konkursu na szefa szpitala.
- Cieszę się, że porozumienie prawicy tak troszczy się o szpital - odpiera ataki Mastalerz. - Szkoda tylko, że tak późno, dopiero gdy pojawił się nowy dyrektor. Ubolewam nad tym, że członkowie TPP nie zauważyli, że już od kilkunastu miesięcy tarnobrzeski szpital podupada finansowo, a pacjenci wolą się leczyć w innych.
Konkursu na dyrektorów szpitali, jak przypomina Mastalerz, nie było także w Krośnie i Przemyślu, więc Urząd Marszałkowski nie widział powodu, by robić go w Tarnobrzegu.
Tymczasem Andrzej Fularz przygotowuje zmiany, o których na razie nie chce mówić. - Szczegóły mojej wizji szpitala poznacie państwo 20 listopada na specjalnej konferencji prasowej - mówi nowy dyrektor.